Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

120 zł za śmierć. Walczyli ponad 20 lat

(bb)
B. Bębenkowska
Sąd nakazał KRUS-owi wypłacić rodzinie tragicznie zmarłego rolnika jednorazowe odszkodowanie. KRUS wyliczył, że należy się…120 zł.

Ryszard Bieńkowski, rolnik z Przasnysza, zginął pod kołami przyczepy. - Odszkodowanie się nie należy, bo zmarły był nietrzeźwy i doprowadził do wypadku z własnej winy - tyle od KRUS-u dowiedziała się wdowa. I zaniechała dalszego dochodzenia pieniędzy. Ale odszkodowanie dostała. Dwadzieścia trzy lata później.

Odszkodowania dochodził syn tragicznie zmarłego. Ale zanim się tym zajął, minęło ponad dwadzieścia lat. W tym czasie chłopak dorósł i zdobył prawnicze wykształcenie.
- Gdy zdarzył się wypadek, miałem cztery lata - opowiada Andrzej Bieńkowski. Pracuje w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie.

- Wypadek zdarzył się 19 października 1988 roku. Tata wraz z wujkiem i swoim kolegą pracowali w polu. Ładowali liście buraczane na przyczepy. Następnie wujek i kolega taty wsiedli do ciągnika, a tata usiadł na jedną z przyczep. Gdy wjeżdżali na podwórze, tata spadł z przyczepy wprost pod jej koła. Zginął na miejscu. Ja o wypadku dowiedziałem się wieczorem. To był prawdziwy koszmar…

Wypadek, przypominający w przebiegu ten z 1988 roku, Andrzej Bieńkowski analizował na studiach prawniczych. Przy okazji dowiedział się, że sprawy dotyczące odszkodowań z ubezpieczenia społecznego nie ulegają przedawnieniu. Jeżeli zaś wypadek zdarzył się podczas wykonywania pracy w gospodarstwie (i to nawet z winy rolnika), to rodzinie przysługuje jednorazowe odszkodowanie.

- Dlatego też w 2008 roku sam zwróciłem się do KRUS-u o przyznanie mnie i mojej mamie odszkodowania - opowiada pan Andrzej. KRUS odmówił. Była to już zresztą druga z kolei odmowa tej instytucji (wdowa występowała o odszkodowanie w 1999 roku, ale wówczas KRUS odmowę argumentował przedawnieniem - przyp. red.).

- Tłumaczono mi, że wypadek, jaki przydarzył się mojemu tacie, nie może być uznany za wypadek przy pracy, gdyż "na skutek upojenia alkoholowego w chwili wypadku nastąpiło zerwanie związku pomiędzy zdarzeniem i wykonywaną przez Ryszarda Bieńkowskiego pracą". Czyli, że z powodu upicia, nie mógł wykonywać swojej pracy, a co za tym idzie - wypadek nie zdarzył się podczas pracy w gospodarstwie - Andrzej Bieńkowski wciąż nie może nadziwić się tej argumentacji.

- Nie poddałem się, gdyż wiedziałem, że mam rację - mówi 27-latek. Podkreśla przy tym, że rozgrzebywanie wydarzeń sprzed lat nie było łatwe.

Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki