Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

22 mln zł za waciki

Urszula Ludwiczak
Szpital kliniczny zmienia się cały czas. Za dyrektorem Bogusławem Poniatowskim widać dobudówkę, w której będą dwie nowe kliniki: rehabilitacji i chirurgii szczękowej.
Szpital kliniczny zmienia się cały czas. Za dyrektorem Bogusławem Poniatowskim widać dobudówkę, w której będą dwie nowe kliniki: rehabilitacji i chirurgii szczękowej. A. Zgiet
Białystok. Nasz szpital kliniczny to ewenement w naszym kraju. Na tle innych placówek tej rangi w Polsce wypada wyjątkowo dobrze, ostatnio szpital został też wyróżniony w dorocznym rankingu Gazele Biznesu. Do tego w najbliższych latach placówka zmieni się nie do poznania.

Białostocki szpital kliniczny systematycznie od kilku lat poprawia swoją sytuację finansową. W efekcie osiągnął najlepszy wynik wśród wszystkich szpitali klinicznych w Polsce za 2006 i 2007 rok. A do tego szpital już za pięć lat będzie nie do poznania - placówka otrzymała właśnie 500 mln zł dotacji na całkowitą przebudowę. Kończą się tu też inne ważne remonty.

Z zadłużenia w zyski
Tymczasem jeszcze w 2004 roku sytuacja placówki nie wyglądała najlepiej. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny w Białymstoku miał 40 mln zł długu niewymagalnego i 23,8 mln zł zobowiązań wymagalnych. Ówczesny dyrektor szpitala Jerzy Kamiński zrezygnował z funkcji. Jego miejsce zajął Bogusław Poniatowski.

- Na początek wprowadziłem nowe zasady zarządzania w szpitalu - opowiadał dyrektor Poniatowski. - Każdy kierownik kliniki zaczął ponosić odpowiedzialność za działalność swojej kliniki. Był zobowiązany do monitorowania wszystkich kosztów i przychodów, co miesiąc trzeba było zdawać raporty. Na początku nie wszystkim ordynatorom się to podobało, bo trzeba było liczyć wszystko, od gazików i wacików, po koszty poważnych procedur. Ordynatorzy musieli też zastanawiać się, jak zdobywać pieniądze dla kliniki. Ale na koniec 2005 r. były pierwsze owoce: długi wymagalne spadły o 22 mln zł. Udało nam się nawet wypracować kilka milionów zysku.

W 2005 roku szpital dostał blisko 10 mln zł pożyczki z budżetu państwa. SPSK wydzielił też ze swoich struktur diagnostykę obrazową. Teraz takie usługi te świadczy dla szpitala firma zewnętrzna, której szpital płaci za specjalistyczne badania, np. tomografii komputerowej czy rezonansu magnetycznego. Firma ta przejęła pracowników radiologii, jest właścicielem drogiego sprzętu, który znajduje się w wynajmowanych od szpitala pomieszczeniach. Szpital zyskał dzięki temu ruchowi kilkaset tysięcy zł rocznie, a pacjenci krótsze oczekiwanie na badania.

W 2006 roku coraz większe były też efekty nowego zarządzania klinikami. Za wypracowane zyski oddziały dostawały premie. Do lepszej sytuacji finansowej SPSK przyczyniły się też zakładowe związki zawodowe, które zrezygnowały z 50 proc. funduszu socjalnego. Oszczędzone w ten sposób pieniądze mogły być zainwestowane w modernizację szpitala. A gdy placówka zaczęła przynosić zyski, można było też podnieść o kilkadziesiąt procent pensje wszystkim pracownikom. Nie udało to się żadnemu innemu szpitalowi w województwie.

- Na koniec 2006 roku osiągnęliśmy kilkumilionowy zysk i mieliśmy najlepszy wynik finansowy ze wszystkich szpitali klinicznych w Polsce - mówi Bogusław Poniatowski. - Podobna sytuacja powtórzyła się w 2007 roku.

Rok 2007 to szczególne pasmo sukcesów. Szpital wcale o to nie zabiegając, został kilkakrotnie wyróżniony w różnych rankingach. Otrzymał też dzięki staraniom całej załogi certyfikat ISO. A kilka tygodni temu dyrektor szpitala odebrał nagrodę Gazela Biznesu za 2007 rok.

- Takie wyróżnienie dostały tylko trzy szpitale w Polsce, z tym, że nasz jest w tym gronie jedyną placówka wielospecjalistyczną - mówi dyrektor. - Pozostałe nagrodzone szpitale mają ściśle określony, wąski profil działania.

Dodajmy, że tytuł Gazeli Biznesu otrzymują firmy, które "dzięki niezwykle dynamicznemu rozwojowi doskonale dają sobie radę wśród nawet znacznie większych konkurentów. W razie zagrożenia z ich strony, po prostu "uciekają do przodu". Do tego taka "gazela" jest nieskazitelnej reputacji, uczciwa wobec dostawców, kontrahentów, pracowników i Skarbu Państwa.

Trudny rok, ale z nadziejami
Mimo takich sukcesów, w szpitalu nikt nie osiadł na laurach. Cały czas pilnuje się tu czasu hospitalizacji, obłożenia szpitalnych łóżek, kosztów zakupu leków czy efektywności pracy personelu. Średni czas pobytu w szpitalu to dziś niespełna sześć dni, czyli dwa razy mniej niż przed objęciem placówki przez Poniatowskiego. Szpital nie zamraża też gotówki w lekach i materiałach medycznych, bo zamawia je na bieżąco. A raz na miesiąc szefowie wszystkich oddziałów spotykają się z dyrektorem i analizują koszty oraz stopień wykonania kontraktu z NFZ.

- Nasze cele na ten rok to przede wszystkim nie zadłużyć się - mówi dyrektor Poniatowski. - Za świadczenia medyczne nasz oddział NFZ płaci nam stawkę najniższą w Polsce, choć koszty procedur są wszędzie takie same. A ten rok jest dodatkowo trudny i wyjątkowy. Nie mamy umowy z NFZ na cały rok, ale podpisujemy ją po kawałku: najpierw na pierwsze 4 miesiące, teraz na dwa kolejne. A od lipca w całym kraju zapowiadana jest kolejna rewolucja w rozliczaniu z funduszem. Nikt tak naprawdę nie wie, jak to będzie wyglądać.

Działalność szpitala utrudnia też fakt, że od stycznia obowiązują nowe zasady pracy lekarzy. Zgodnie z nimi, po każdym 24-godzinnym dniu pracy, lekarz musi iść na 11-godzinny wypoczynek, niezależnie od tego, czy po takim dyżurze czuje się zmęczony, czy nie. - Ale będziemy też realizować długofalowe działania, zaczęte w latach ubiegłych - mówi dyrektor. - To przede wszystkim uruchomienie lada dzień całkowicie zmodernizowanych trzech klinik: ginekologii, neonatologii i rozrodczości. Tu pacjentki zyskają komfort nieporównywalny do tego, co było dawniej. Za 3-4 miesiące do użytku zostanie też oddane dobudowywane skrzydło szpitala, gdzie mieścić się będą nowe kliniki: chirurgii szczękowej i rehabilitacji. Na ten rok mamy też przewidzianą komputeryzację szpitala.

Dodajmy, że remont klinik ginekologii, neonatologii i rozrodczości kończy się o rok wcześniej, niż zakładano, co stało się swego czasu sensacją na skalę krajową.
W maju szpital kliniczny zmieni też nazwę - po przemianie Akademii Medycznej w Białymstoku na Uniwersytet Medyczny, szpital stanie się Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym. Jeszcze w tym roku rozpoczyna się też największa w dziejach szpitala inwestycja - rozbudowa i modernizacja całej placówki. Dzięki staraniom władz Uniwersytetu Medycznego, placówka dostała z budżetu państwa 490 mln zł na nowe inwestycje.

- Sam, jako dyrektor szpitala, nigdy bym nie przebił się z prośbą o takie dofinansowanie - przyznaje dyrektor. - Gdyby nie działania rektora, nadal byśmy pracowali w warunkach sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy to np. dwa sanitariaty: damski i męski na oddziale, były standardem. Teraz nikt już nie uznaje za nadzwyczajne, że pacjent leży w dwuosobowej sali z łazienką. Tak będzie i u nas.
Choć szczegóły modernizacji są jeszcze dopracowywane, a koniec inwestycji nastąpi za pięć lat, już wiadomo, że remont czeka każdą klinikę w szpitalu. Po remoncie wszędzie powstaną komfortowe sale dla chorych. Znajdzie się też miejsce na Klinikę Psychiatrii, która przeniesie się z Choroszczy i bazę łóżkową dla Kliniki Rehabilitacji. Będzie także dobudowany nowy blok operacyjny ze sterylizatornią i budynek, w którym zostanie ustawiony najnowocześniejszy sprzęt diagnostyczny do tomografii - tzw. PET (mają go tylko cztery ośrodki w Polsce, kosztuje ok. 50 mln zł). Przy szpitalu powstanie też wielopoziomowy parking. Aby wszystko pomieścić, dobudowane zostanie jeszcze jedno skrzydło szpitala w miejscu obecnych pomieszczeń administracji i pralni.

Potrzebna współpraca
Dzisiaj dyrektor Poniatowski uznawany jest za jednego z najlepszych szefów szpitali w Polsce, od którego niejeden inny dyrektor zadłużonej placówki mógłby się nauczyć, jak się zarządza publicznymi jednostkami. Zna system ochrony zdrowia z każdej strony.

- Od 30 lat jestem związany ze szpitalem klinicznym - mówi. - Najpierw pracowałem tu jako asystent, potem przechodziłem kolejne szczebelki. Wiem, jak funkcjonuje ten szpital z perspektywy pracownika i dyrektora.

Ale Bogusław Poniatowski poza praktyką lekarską ma na swoim koncie sukcesy związane z organizacją systemu ochrony zdrowia w województwie. Był m.in. lekarzem wojewódzkim oraz pełnomocnikiem wojewody ds. wdrażania systemu ratownictwa medycznego w naszym regionie. Od 2005 roku sprawdza się jako szef największego szpitala w województwie.

- Na pewno żadnych sukcesów nie udałoby się nam osiągnąć, gdyby nie współdziałanie wszystkich pracowników szpitala oraz władz Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, naszego organu założycielskiego - mówi Bogusław Poniatowski. - Przy tym wszystkim nie zapominamy, że najważniejszy dla nas jest pacjent i to, żeby właśnie u nas chciał się leczyć, nawet jeśli nie przekłada się to pozytywnie na nasze finanse.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna