Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

22-letnia Natalia Rećko z Sokółki ćwierćfinalistką Miss Polski. Udział w konkursie piękności to szansa, której nie zamierza zmarnować

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
22-letnia Natalia Rećko z Sokółki, drobna, szczupła blondynka o niebieskich oczach szturmem podbiła serca organizatorów konkursu Miss Podlasia. Do tego stopnia, że podczas gali finałowej, z marszu otrzymała tzw. zieloną kartę - przepustkę do udziału w ćwierćfinałach Miss Polski. Rozmawiamy z nią o tym, jak wyglądała jej droga na szczyt, jakie ma ma plany na przyszłość oraz o tym, czy warto gonić swoje marzenia.

Jesteś ćwierćfinalistką Miss Polski. Jak się czujesz ze świadomością, że udało Ci się tak wysoko zajść?

Jestem bardzo wdzięczna za to wszystko, co mogłam dzięki temu przeżyć. Było to możliwe dzięki tzw. zielonej karcie przydzielanej przez głównego organizatora konkursu, którą dostałam na gali finałowej Miss Podlasia, a która stała się moją przepustką do ćwierćfinału. Dzięki temu w Warszawie spotkałam dziewczyny z całej Polski oraz mogłam zaprezentować się przed jury. Niestety, na tym etapie odpadłam, ale jestem naprawdę szczęśliwa i wdzięczna, że tak daleko zaszłam. Mam przecież dwa tytuły: finalistki Miss Podlasia i ćwierćfinalistki Miss Polski, którymi przez najbliższy rok będę mogła się posługiwać. To prawdziwy zaszczyt.

A który z tych tytułów jest ważniejszy z Twojego punktu widzenia?

Trudno tak jednoznacznie to określić, ale faktem jest, że finalistką Miss Podlasia jestem tylko na określonym obszarze, a jako ćwierćfinalistka Miss Polski funkcjonuję na większym obszarze, bo w całym kraju.

Jak to się w ogóle stało, że skromna dziewczyna z małej Sokółki z takim sukcesem wystartowała w konkursie piękności?

Zawsze marzyłam o udziale w takim konkursie. Od najmłodszych lat lubiłam występy artystyczne, ale nigdy nie byłam pewna siebie. To się zmieniło, gdy miałam 17 lat i wygrałam konkurs telewizji muzycznej na udział w teledysku piosenkarki Moniki Brodki. Wtedy się przełamałam, dostałam swoistego „kopa”. Wspominam to jako fajną przygodę, dwa dni spędziłam na planie filmowym. Potem, na chwilę o tym zapomniałam, bo szkoła, masa nauki, ale po kilku latach pomyślałam sobie, że warto byłoby spróbować czegoś więcej.

I to wtedy zapadła decyzja, żeby wysłać zgłoszenie do konkursu Miss?

Dokładnie. Wcześniej niestety nie miałam możliwości uczestniczyć w castingach, bo zawsze w tych godzinach, kiedy się odbywały, byłam w pracy. Ale dzięki temu, że Covid sprawił, że wiele rzeczy zaczęło odbywać się online, także castingi, to wreszcie mogłam wysłać zgłoszenie. Nikomu się tym nie chwaliłam, bo nie chciałam zapeszać. Uznałam, że jeżeli się nie uda, bo wiedziałam, że było bardzo dużo zgłoszeń, po prostu powiem sobie „trudno, ważne że spróbowałam”. Na szczęście tak się nie stało i po około dwóch miesiącach dostałam mejlem informację pt. „witamy w finale”. Byłam bardzo szczęśliwa.

Dobrze pamiętasz ten moment?

Pamiętam że był to piątek, akurat wróciłam z pracy. Po zobaczeniu skrzynki pocztowej byłam w szoku. Bardzo się wzruszyłam. Bo tak naprawdę nie myślałam, że się dostanę, miałam wątpliwości, czy się do tego nadaję. Gdy się okazało, że jestem w finałowej szesnastce, po prostu byłam z siebie dumna. Od razu pobiegłam do rodziców, pochwaliłam się. Wszyscy byli ze mnie bardzo dumni i wtedy stwierdziłam, że stawiam na to, idę dalej i daję z siebie wszystko, bo to jest moja życiowa szansa, której nie mogę zaprzepaścić.

Do finału przygotowywałaś się niemal pół roku. Jak to wspominasz?

Bardzo pomogło mi to, że od najmłodszych, przedszkolnych lat uczestniczyłam w zajęciach tanecznych. Finał to mnóstwo układów choreograficznych, a moje zamiłowanie do tańca bardzo mi się przydało w tej sytuacji. Tych kilka miesięcy to był bardzo intensywny czas w moim życiu: sesje, próby, treningi. Bywałam naprawdę bardzo zmęczona, ale przy tym bardzo szczęśliwa, wiedząc, że po prostu dobrze wykorzystuję swój czas.

Co było dla Ciebie najbardziej stresujące podczas finałowej gali?

Na pewno wyjście w stroju kąpielowym nie należało do najłatwiejszych. Ale też np. pokaz w sukni ślubnej, która plącze się między nogami, był nie lada wyzwaniem. Stresu dodawało też to, że parkiet po którym chodziłyśmy, miał wysuwane ruchome platformy, co sprawiało, że trzeba było uważać, aby cienkim obcasem nie wpaść w szczeliny. Prawdę mówiąc, stres był ogromny, ale już po pierwszym wyjściu, openingowym, wszystkie nerwy opadły. Liczyło się tylko to, że jestem na scenie i muszę dać z siebie wszystko i oczywiscie nie zapominać o uśmiechu.

Konkurs piękności to dla Ciebie tylko przygoda czy szansa?

Zdecydowanie szansa. Wiem, że nie mogę tego zaprzepaścić, że musze iść do przodu. Jeżeli mam sesje zdjęciową, to nadal daję z siebie wszystko, bo jednak reprezentuję nasz powiat, całe Podlasie, a także w jakiejś malutkiej części także Polskę.

Czyli marzy Ci się modeling. Ale chyba nie tylko?

Zdecydowanie nie. Wcześniej pracowałam jako krawcowa i stylistka wizerunkowa oraz ślubna. Uwielbiam szyć i projektować. Moim marzeniem jest stworzenie w przyszłości swojej autorskiej kolekcji ubrań. Aczkolwiek na ten moment wróciłam do swego wyuczonego zawodu - wizażystki - który zdobyłam w Europejskiej szkole Wizażu i Stylizacji oraz szkolę się w kierunku kosmetologii. Generalnie dbanie o wygląd w salonie kosmetycznym moich klientek, przerabianie i projektowanie ubrań to jest to, co chcę robić w życiu.

A w jakim miejscu chciałabyś być za, powiedzmy, dwadzieścia lat?

Trudno powiedzieć, ale na pewno chciałabym być po prostu spełniona zawodowo w ścieżkach, które obrałam. Marzę o tym, że spełnię swoje marzenia, wypuszczę swoją kolekcję, którą sama zaprojektuję i uszyję. Że nadal będę miała możliwość uczestnictwa w sesjach zdjęciowych. Mam nadzieję, że moja artystyczna dusza nie przepadnie. I skoro to ma być za 20 lat to oczywiście marzy mi się dom oraz rodzina. Ale przede wszystkim też chcę być dobrym człowiekiem, bo ta wartość jest niezwykle ważna.

Sama o sobie mówisz, że jako nastolatka byłaś nieśmiałą i raczej cichą dziewczyną. Jak bardzo zmienił Cię konkurs?

Kiedyś byłam bardzo cichą osobą. Wielu rzeczy się bałam. Konkurs Miss Podlasia też mnie zmienił, na pewno wpędził we mnie większą pewność siebie, w tym czasie też bardziej dojrzałam. W przestrzeni kilku lat wiem, że stałam się silną, niezależną kobietą Znam swoją wartość, wiem też, że na swój sposób jestem piękna choć jak każda kobieta, mam swoje kompleksy.

A czy masz swój ideał kobiecego piękna?

Oczywiście, że tak. Wiele kobiet mnie inspiruje, musimy pamiętać o tym, że piękno to nie jest tylko to, co widzimy na zewnątrz, ale również wewnątrz. Moją inspiracją jest aktorka filmowa, działaczka humanitarna oraz filantropka Audrey Hepburn, należała ona do tzw. „Złotej Ery Hollywood”. Była ikoną piękna, mody i stylu. To właśnie jej zawdzięczamy „małą czarną”, złotą perłową biżuterię oraz białą koszulę w fasonie oversize, która w tych czasach jest prawdziwym hitem, uwielbiam ten styl. Była ona również miłośniczką krawiectwa. Czuję, że mam z nią troszkę wspólnego. Może dlatego, że dzień naszych urodzin wypada tego samego dnia? Kto wie. I tu również chciałabym wspomnieć o mojej mamie, która przez całe moje życie jest i będzie moją niezastąpioną inspiracją, wychowała mnie na silną, odważną kobietę. Staram się żyć w wartościach, których mnie nauczyła i bardzo jej za to dziękuję.

A czy jako mała dziewczynka lubiłaś oglądać konkursy Miss?

Oczywiście! Siedząc na kanapie podziwiałam te przepiękne kobiety i marzyłam, żeby też wyjść na taką scenę. Ale byłam wtedy przekonana, że jest to marzenie nie do spełnienia. Myślałam sobie, że to jest dla mnie za ciężkie i że nie podołam. Na szczęście, na przestrzeni lat dostrzegłam w sobie to piękno. Zaczęłam w siebie wierzyć. Postawiłam sobie cel i do niego dążyłam.

Co byś powiedziałam tym wszystkim młodym dziewczynom, które w cichości serca marzą o udziale w konkursie piękności, ale zwyczajnie się boją?

Jeżeli marzą o tym, to naprawdę nie wolno im się poddać. Ja też byłam taka i oczywiście dalej boję się wielu rzeczy, jesteśmy przecież tylko ludźmi. Ale warto czasem wyjść ze swojej strefy komfortu i mimo wszystko, nawet jeżeli ktoś powie, że jednak nie powinnyśmy, to przyjmijmy opinie osób z szacunkiem, ale nie traktujmy ich jako wyznacznik tego, co mamy robić i jak postępować. Każda z nas jest wartościowa, piękna i mądra, musimy pamiętać, że nikt nie jest w stanie nam odebrać tego, na co same zapracowałyśmy i osiągnęłyśmy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto