Trafił do trampkarzy w czwartek i już w niedzielę zagrał swój pierwszy mecz. To był jedyny mecz w roli stopera. Od 1993 r. do lata tego roku grał już tylko w ataku. Grzegorz był najbardziej bramkostrzelnym piłkarzem w 45-letniej historii LKS Promień.
Był, bo w tym sezonie dopadła go niespodziewana kontuzja kolana. Ma naderwane wiązadła łękotki, czeka go seria operacji.
- Szanse na powrót do gry są marne. Ale i tak nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na boisku. Piłka nożna to całe moje młode życie - zamyśla się Grześ.
Kiszło miał wiele propozycji. Do zmiany klubu namawiała go Łomża, Grajewo, Augustów. Zaryzykował tylko grę w białostockim Hetmanie, ale porzucił ten klub po kilku treningach.
- Nie tak widziałem moją karierę. Tej jednak nie zrobiłem, finansowo też nie skorzystałem, ale moich emocji nikt mi nie odbierze - mówi Kiszło.
W ciągu 15 lat Grzesiek strzelił ćwierć tysiąca goli. Cieszył się jak dziecko z każdego.
Teraz też nie odpuszcza żadnego treningu, patrzy na kolegów i wspomina swoje potyczki na boisku.
- Pamiętam do dziś mecz z Hetmanem Tykocin o awans do IV Ligi. Grałem do 60 minuty, strzeliłem 4 bramki i zszedłem z boiska. Awans był nasz, a ja zostałem królem strzelców. To było wspaniałe uczucie. Innym razem podczas gry z tym samym Hetmanem tak dostałem w głowę w starciu z obrońcą, że aż zemdlałem. Już mnie chciano znieść z boiska, ale nie dałem się i grałem w tym meczu do końca - wspomina ze śmiechem Grzegorz.
Kiszło jest nadal ulubieńcem kibiców. Fani Promienia na każdym meczu skandują jego imię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?