Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat minęło i znów mamy wojenkę opolsko-białostocką. Przegrywamy, ale do czasu...

Dariusz Klimaszewski
Faktem jest, że najlepsza w kraju Patrycja Maliszewska straciła sezon przez poważną kontuzję.
Faktem jest, że najlepsza w kraju Patrycja Maliszewska straciła sezon przez poważną kontuzję. Archiwum
Sportowa zima dobiega końca. Puchary Świata w większości dyscyplin rozdane. Biathloniści mają już poza sobą mistrzostwa świata. Przed nimi, jak i skoczkami, ostatnie starty.

Zima nie przyniosła nam sukcesów. Po raz pierwszy od lat Kamil Stoch i spółka nie liczyli się w walce o podium w pucharowych konkursach. Justyna Kowalczyk przybiegała na metę daleko za Norweżkami. Biathlonistki nie powtórzyły medalowych strzałów i biegów z poprzedniego czempionatu globu. Nie mieliśmy też wielu powodów do radości po startach short-trackistów białostockiej Juvenii.

Faktem jest, że najlepsza w kraju Patrycja Maliszewska straciła sezon przez poważną kontuzję. Faktem też jest, że jej młodsza siostra Natalia kilka razy znakomicie spisała się w Pucharze Świata, awansując do finałów A. Niestety, nie pojechała na mistrzostwa świata do Seulu. I tu dochodzimy do wojenki opolsko-białostockiej.

Kwalifikacje na zawody w stolicy Korei Południowej uzyskiwali zdobywcy dwóch czołowych miejsc w klasyfikacji wielobojowej mistrzostw Polski w Gdańsku. Taką regułę musiały wymyślić naprawdę tęgie głowy w łyżwiarskiej centrali, bo przecież w Seulu rywalizowano na... dystansach. Natalia Maliszewska wygrała w Gdańsku wyścigi na 500 i 1000 metrów, a na 1500 metrów była trzecia. Superfinał na 3000 m nie ukończyła. No i w wieloboju zajęła trzecią pozycję, kilka punktów za Oliwią Gawlicą z AZS Politechnika Opole. W ten sposób dużo lepsza od opolanki białostoczanka została w domu. A rywalka w Seulu oczywiście nic nie osiągnęła.

Nie jest żadną tajemnicą. że Natalia nie należy do ulubienic trenerki kadry narodowej Anny Łukanovej-Jakubowskiej. Ta zaś jest też szkoleniowcem... AZS Politechnika Opole. Trzeba być niezwykle naiwnym człowiekiem, aby uwierzyć, że selekcjonerka nie maczała palców w ustanowieniu reguł kwalifikacji na mistrzostwa świata. Takich, które dawały szanse jej klubowej podopiecznej. Wszakże gdyby do Seulu jechali najlepsi na poszczególnych dystansach w gdańskich mistrzostwach, Gawlica Korei by nie obejrzała.

Trzydzieści lat temu mieliśmy podobną wojenkę. Tym razem w judo. Rozpoczynająca swoją wspaniałą karierę zawodniczka białostockiej Gwardii (później Hetmana) Małgorzata Roszkowska biła już w turniejach doświadczoną Annę Chodakowską z AZS Opole. Jednak, gdy dochodziło do powołań kadry narodowej na mistrzostwa Europy czy świata, otrzymywała je opolanka. Dlaczego? Otóż jej klubowym trenerem był ówczesny selekcjoner Edward Faciejew. Żeby było jeszcze śmieszniej Chodakowska i Faciejew to... małżeństwo.

Związek rodzinny oraz kadrowo-klubowy przez wiele lat wstrzymywał międzynarodową karierę Roszkowskiej. Na szczęście nie poddała się. Pani Małgosia w biało-czerwonych barwach sięgnęła po medale mistrzostw Europy i świata. Oby wzięła z niej przykład Natalia Maliszewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna