Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

3-letni Marek jest chory. Trzeba mu pomóc

Beata Rzatkowska [email protected]
– Mareczek nie jest w stanie samodzielnie siedzieć, chodzić i jeść – mówi Ewa Wieliczko.
– Mareczek nie jest w stanie samodzielnie siedzieć, chodzić i jeść – mówi Ewa Wieliczko.
Trzyletni Marek jest chory na białaczkę, nie nauczył się jeszcze chodzić i mówić.

- Jest jednak na tyle silny, by normalnie rozwijać się - mówi Ewa Wieliczko, mama chłopca. - Potrzebuje tylko systematycznej rehabilitacji. Niestety, nie stać mnie to, by go na nią dowozić.

Nie jest wstanie nawet sam jeść

Marek urodził się z krwiakiem na główce. - Miał też wady wrodzone, których lekarze na początku nie mogli zdiagnozować - opowiada Ewa Wieliczko. - Gdy skończył cztery miesiące, ujawniła się też padaczka. Wtedy synek trafił do białostockiego Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego.
Specjaliści stwierdzili, że chłopiec ma Zespół Westa. To rzadka choroba, która jest odmianą białaczki.

- To było dla nas jak wyrok. Okazało się, że synek ma zaburzenia w rozwoju, i wrodzoną wadę twarzoczaszki - opowiada Ewa Wieliczko. - Dodatkowo cierpi na zaburzenia napięcia mięśni oraz refluks żołądka.

Marek nie jest w stanie jeść samodzielnie. - Karmię synka przez gastrostomię założoną do żołądka - opowiada mama. - Ma problemy z budzeniem się, zawsze wtedy bardzo płacze.

Szukają jakiejkolwiek pomocy

Chłopiec wymaga całodobowej opieki. - Wychowuję Marka sama, ojciec wyrzekł się jego zaraz po tym, jak się urodził - mówi Ewa Wieliczko. - Nie mogę pójść do pracy, bo nie miałby się kto synem zająć.
Na utrzymanie mają zaledwie kilkaset złotych miesięcznie. - Dostaję dodatek pielęgnacyjny i skromne alimenty od byłego męża - twierdzi Ewa Wieliczko. - Ledwie starcza nam na jedzenie, już nie mówiąc o lekach i pieluszkach.

Sporym kłopotem jest też to, że mieszkają na wsi, a dokładnie w Ostrowie, gm. Sztabin. - Wszędzie mamy daleko, a ja nie mam samochodu, ani nawet prawa jazdy - mówi kobieta.

Do szpitala jeżdżą do Suwałk lub Białegostoku. Pokonują kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, bo tylko tam Marek może być rehabilitowany. - Muszę więc wynajmować kierowcę, by dowieźć dwa razy w tygodniu synka do lekarza. Za jeden kurs muszę płacić sto złotych.

Mama Marka szuka rehabilitanta, który mógłby do niego przyjeżdżać do domu. Niestety, do tej pory bezskutecznie.

Potrzebuje więc pomocy finansowej, by przede wszystkim móc syna dowozić na regularne ćwiczenia.
- Proszę więc o wsparcie wszystkich ludzi dobrej woli - mówi Ewa Wieliczko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna