Do opisywanego zdarzenia doszło w pociągu POLREGIO relacji Białystok - Ełk o godz. 10.35. Pan Andrzej jechał do Moniek, gdzie ma gospodarstwo po rodzicach.
- Usiadłem przy oknie. Wyjąłem kanapkę, bo byłem głodny. Piłem też piwo pszeniczne - bezalkoholowe, bo alkoholu nie pije już 15 lat, jestem honorowym dawcą krwi. Ściągnąłem maseczkę. Kierowniczka pociągu sprawdziła bilety, powiedziała, żebym zasłonił usta, ale zapewniłem ją, że gdy skończę jeść, założę maseczkę. Po jakimś czasie pojawili się też SOK-iści, którym powtórzyłem to samo. Kilka razy przychodzili, obserwowali, zaczepiali mnie, wręcz nękali, aż w końcu stwierdzili, że "policzą się ze mną na peronie" - twierdzi 65-latek.
Pan Andrzej wysiadł na dworcu w Mońkach.
- SOK-iści wysiedli ze mną. "Baranie, teraz porachujemy się za te mądrości" - usłyszałem. Wykręcili mi ręce, szarpali, założyli mi kajdanki. Używali przekleństw. Wyzywali mnie od baranów, debili, bydlaków - opisuje Andrzej Cybulski.
Funkcjonariusze chcieli wylegitymować mężczyznę, ale ten odmówił.
- Ci panowie sami nie przedstawili się i nie okazali swoich legitymacji służbowych - pomimo moich próśb. Nie wiem, z kim mam do czynienia. Może to jacyś przebierańcy? - tłumaczy 65-latek.
SOK-iści wezwali na miejsce policję tłumacząc, że podróżny nie miał w pociągu maseczki i zakłócał porządek.
Policjanci spisali mężczyznę i wypuścili. Doszli do przekonania, że sami nie mają tu czego wyjaśniać, bowiem w ich obecności obywatel zachowywał się w porządku.
Czynności wyjaśniające prowadzi Komenda Regionalna SOK w Białymstoku, gdzie pan Andrzej ma się stawić 28 lipca, i złożyć wyjaśnienia. Może się to skończyć wnioskiem o ukaranie do sądu.
Zwróciliśmy się do SOK o odniesienie się do zarzutów naszego Czytelnika i zajście miało miejsce 1 lipca. Po dwóch tygodniach otrzymaliśmy odpowiedź, z której wynika, że użycie siły i kajdanek było zasadne.
- Zachowanie mężczyzny po podejściu funkcjonariuszy SOK i kierownika pociągu do zajmowanego przez niego miejsca było lekceważące. Pasażer początkowo zignorował interwencję i kontynuował rozmowę przez telefon, po chwili zasłonił jednak usta i nos maseczką ochronną - informuje Paweł Boczek, zastępca Komendanta Głównego. - W trakcie rozmowy z funkcjonariuszami oraz po jej zakończeniu pasażer popadał w odmienne stany emocjonalne, wyrażał się bardzo głośno, a także dopuścił się agresji słownej, kierując wobec interweniujących funkcjonariuszy SOK słowa powszechnie uznawane za obraźliwe.
Zobacz także: Były funkcjonariusz Straży Ochrony Kolei skazany. Za podrobiony mandat, który miał poprawić statystyki
Dodaje, że ponieważ zachowania te "nosiły znamiona czynów zabronionych", mundurowi chcieli wylegitymować podróżnego w pociągu, ale ten stwierdził, że nie ma dowodu osobistego i nie chciał powiedzieć, na jakiej stacji wysiada.
- Stąd też funkcjonariusze SOK prowadzili jego obserwację, tak, aby w miejscu, gdzie zakończy podróż, wezwać partol policji i ustalić jego tożsamość - relacjonuje zastępca w KG SOK. Według jego ustaleń, na stacji w Mońkach pasażer stał się agresywny. - Nie chciał poddać się poleceniom wydawanych przez funkcjonariuszy SOK, próbował ich ominąć i oddalić się - relacjonuje zastępca w KG SOK.
Aby mężczyzna nie uciekł, funkcjonariusze zakuli go w kajdanki do przyjazdu patroli policji.
- To skandal! Zostałem potraktowany jak bandyta, w sposób niegodny, urągający godności mojej osoby. Służba polega na pomocy bliźniemu, a nie pokazywaniu swojej wyższości. Moim zdaniem ci panowie nie zasługują na pracę w Straży Ochrony Kolei, gdyż swoim zachowaniem przynoszą wstyd dla tej formacji - uważa Andrzej Cybulski, który złożył skargę na interweniujących funkcjonariuszy.
Więcej w Magazynie.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?