Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurd! 86-latka musi płacić za coś, czego nie zrobiła

Julia Szypulska
Wiera Kaliszewicz cierpi na zaawansowaną osteoporozę. – Jak ja miałabym tymi rękami wyciąć drzewo? – pyta pokazując wykrzywione chorobą dłonie. – Ja tylko gotować daję jeszcze radę, a i tak garnki z rąk mi lecą. Rentę ma skromną, po mężu, a przez karę jest jeszcze niższa.
Wiera Kaliszewicz cierpi na zaawansowaną osteoporozę. – Jak ja miałabym tymi rękami wyciąć drzewo? – pyta pokazując wykrzywione chorobą dłonie. – Ja tylko gotować daję jeszcze radę, a i tak garnki z rąk mi lecą. Rentę ma skromną, po mężu, a przez karę jest jeszcze niższa. Fot. A. Chomicz
Przez całe życie nie zaznałam takiego wstydu - żali się 86-letnia Wiera Kaliszewicz ze wsi Podzałuki w gm. Gródek.

Staruszka musi zapłacić ponad 4 tys. zł kary, bo ktoś ściął małą brzózkę, która rosła na jej działce.

- To brzmi absurdalnie, ale takie jest prawo - rozkłada ręce Wiesław Kulesza, wójt gminy Gródek. To on wydał decyzję nakładającą na kobietę karę. Od stycznia część skromnej renty pani Wiery zajmuje komornik. Co miesiąc zabiera jej ponad 270 zł.

Zaczęło się od konfliktu
- To niesprawiedliwe - denerwuje się staruszka. - Nie byłam na tym polu od 17 lat, odkąd zmarł mój mąż.

Brzoza rosła na działce oddalonej od domu o prawie kilometr. Nawet syn, który mieszka ze staruszką nie bywa na tym polu często.

- Któregoś razu zauważyłem, że drzewa nie ma, ale machnąłem na to ręką - opowiada Bazyli Kaliszewicz. - Takie jakieś małe było, karłowate. Policji tego nie zgłaszałem, bo co by to dało? Nikogo za rękę nie złapałem.

Wszystko zaczęło się od konfliktu. Jeden sąsiad nie miał jak dojechać na działkę, bo drugi mu zabronił. Sprawa trafiła do sądu, a ten nakazał utworzenie drogi dojazdowej na części pola należącego do Wiery Kaliszewicz. Później mieszkańcy, którym ta droga miała służyć zwrócili się do gminy o pozwolenie na wycinkę zarastających ją dwóch drzew. Wójt Gródka odmówił, bo i Wiera Kaliszewicz jako właścicielka gruntu się nie zgodziła. Zainteresowani odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a w międzyczasie brzozę ktoś wyciął. Napisali więc, że chodzi już im tylko o ścięcie sosny. - SKO nakazało gminie przeprowadzić postępowanie wyjaśniające - tłumaczy Wiesław Kulesza. - Nie było tak, że szukałem pretekstu, by ukarać grzywną staruszkę. Sprawa ta mogłaby skończyć się inaczej, ale zainteresowana nie odbierała korespondencji i w żaden sposób się nie wytłumaczyła.

Czy wójtowi wystarczyłoby, gdyby pani Wiera pisemnie oświadczyła, że drzewa nie wycięła? Nie wiadomo. Faktem jednak jest, że kobieta ani czytać, ani pisać nie umie.

Sprawą pani Wiery już zainteresował się wojewoda podlaski.

Urzędy bez litości
Urzędy są niezwykle surowe w wymierzaniu kar za wycinanie drzew bez zezwolenia. Na przykład w listopadzie minionego roku wójt gminy Wieliczki nakazał zapłacić jednemu z rolników 100 tys. zł za to, że wyciął spróchniałą i zniszczoną przez pioruny topolę.

>> Więcej w piątkowym Magazynie "Gazety Współczesnej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna