To był werdykt sądu w pierwszym procesie w woj. podlaskim, w którym zastosowano nowe, zaostrzone przepisy drogowe. Przepisy, zgodnie z którymi kierowca jadący po alkoholu i trwale kaleczący lub zabijający, na zawsze traci prawo jazdy.
Potrącił i pojechał dalej
Do tragedii doszło w kwietniu tego roku. 23-letnia Marlena Z. wraz z koleżanką zatrzymały się przed przejściem dla pieszych przy ul. Popiełuszki, przy skrzyżowaniu z Upalną i Sikorskiego. Gdy zapaliło się zielone światło, dziewczyny ruszyły przed siebie. Chwilę później w Marlenę uderzyło z impetem pędzące audi.
Za kierownicą siedział Adam Tywończuk (sąd zgodził się na publikację jego wizerunku i nazwiska). Niespełna 20-letni białostoczanin nawet się nie zatrzymał. Dopiero kilkakrotnie nawoływany przez pasażera, zawrócił. Przy przejściu zgromadził się tłum przechodniów. Na ulicy leżało ciało Marleny. Nie żyła. Badanie alkomatem wykazało u kierowcy 0,84 promila alkoholu w organizmie.
- Oskarżony całkowicie zignorował zasady zachowania ostrożności przy przejściu dla pieszych. Sam się do tego przyznał mówiąc, że kiedy zobaczył pomarańczowe światło, przyspieszył. Tylko on jest winny, że doszło do wypadku - uzasadniała wyrok sędzia białostockiego sądu rejonowego, Agnieszka Jurzyk.
Sąd nie miał wątpliwości
To odpowiedź sądu na sugestie jednego z obrońców, jakoby pokrzywdzona nie rozejrzała się przez wejściem na pasy, choć "uczą tego nawet dzieci w przedszkolu". Wywołało to ciche głosy oburzenia wśród zgromadzonych na sali bliskich Marleny. - Nie miała powodów, by czuć się zagrożona. Miała zielone światło i miała prawo wejść na przejście - podkreślała sędzia Jurzyk.
Jedyną okolicznością łagodzącą w tej sprawie, z wyjątkiem bardzo młodego wieku oskarżonego, był fakt, że 20-latek przyznał się do winy i wyraził skruchę. - 8 lat więzienia (tyle zażądał prokurator, a groziło 12 lat - przyp. red.) przy nieukształtowanej jeszcze psychice oskarżonego, jest karą nadmiernie surową, a powinna być wychowawczą - przekonywał adwokat Tomasz Śliwiński.
Sąd przypomniał jednak, że Adam Tywończuk kilka miesięcy przed tragedią, na tej samej ulicy, dostał 500 złotych mandatu za to, że nie dostosował się do sygnalizacji. - Miało to być ostrzeżeniem. Ale nie poskutkowało - powiedziała sędzia.
Wyrok jest nieprawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?