Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w Straży Pożarnej. Ginęło paliwo z wozów bojowych. Dowódca zawieszony

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Ełk: Miał kazać kierowcom ściągać paliwo z pojazdów bojowych i nosić je w kanistrach do swojego magazynku.

Jeśli prokuratorskie postępowanie potwierdzi kradzież i fałszowanie kart drogowych, będzie to koniec kariery zawodowej, a może nawet uwięzienie dowódcy ełckiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej.

Aferę w Komendzie Powiatowej PSP wykryli w lutym br. przełożeni Wojciecha N. Dowódca zawieszony, czeka na finał w domu.

Powołano wewnętrzną komisję, którą zainteresowały częstsze wyjazdy wozów bojowych na stację benzynową.

- Pobrano więcej paliwa, niż zużyto potem na wyjazdy. Sprawę przekazaliśmy policji - mówi Jarosław Pieszko, rzecznik prasowy ełckich strażaków.

Komendant Mirosław Hołubowicz odsunął natychmiast od pełnienia obowiązków dowódcę Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Wojciecha N.

- Został on zawieszony w czynnościach służbowych do czasu wyjaśnienia sprawy. Ma zakaz przebywania na terenie komendy - potwierdza fakty sprzed trzech miesięcy komendant Hołubowicz.
Policja już zrobiła swoje. Sprawą zajmuje się teraz Prokuratura Rejonowa w Ełku.

- Prowadziliśmy śledztwo dotyczące paragrafu 271 kodeksu karnego, który dotyczy poświadczenia nieprawdy w dokumentach przez funkcjonariusza publicznego. Za taki czyn grozi kara więzienia do 5 lat - mówi Monika Bekulard, rzecznik prasowy ełckich policjantów.

Śledztwo w sprawie, a nie przeciwko osobie

Prokuratura sprawdza karty drogowe pojazdów pożarniczych od 2007 roku, tj. od czasu objęcia funkcji dowódcy JRG przez Wojciecha N.

- Toczy się śledztwo w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Dopiero biegły sądowy ustali, jakie ilości paliwa nie były prawidłowo rozliczone w dokumentach. Potem będzie można mówić o popełnieniu przestępstwa - tłumaczy prokurator Ewa Orzechowska.

Wstępne wyliczenia strażackiej komisji wskazują na brak co najmniej 1600 litrów paliwa. 15 samochodów i 6 innych sprzętów z silnikami zużywa rocznie co najmniej 40 tys. litrów, a to kosztuje ok. 150 tys. zł.

- Z ustaleń wewnętrznej komisji komendy wynika, że to właśnie dowódca jednostki kazał swoim podwładnym ściągać paliwo do kanistrów. Pojemniki były składowane w magazynku jednostki - ujawnia szczegóły prokurator Ewa Orzechowska.

Wartość paliwa, które "wyparowało", to ok. 6 tys. złotych. Ile benzyny poszło w kanistry, a potem zniknęło z remizy, wykaże postępowanie biegłego.

Czekają, może fakty nie potwierdzą afery?

Karty pojazdów wypełniają sami kierowcy. Prokuratura ma już zeznania strażaków, którzy twierdzą, że to właśnie szef jednostki kazał im wpisywać w odpowiednie rubryki zawyżone ilości paliwa lanego do baków pojazdów bojowych.

Śledztwo może potrwać nawet kilka miesięcy. Do chwili zakończenia postępowania i ewentualnego postawienia zarzutów Wojciech N. nie będzie mógł wrócić do pracy. Pozostaje jednak w służbie.

- Zależy nam na szybkim wyjaśnieniu sprawy. Najlepiej, gdyby prokuratura i potem sąd nie potwierdziły naszych przypuszczeń - podkreśla delikatną materię strażackiej afery paliwowej komendant Mirosław Hołubowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna