Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agentka ubezpieczeniowa, księgowa i specjalistka rozwoju biznesu. Razem tworzą... teatr

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Teatr BaWiMo z reżyserem, Dariuszem Szadą-Borzyszkowskim
Teatr BaWiMo z reżyserem, Dariuszem Szadą-Borzyszkowskim Andrzej Petelski
Spotkały się przypadkiem. Wszystkie wiedzione pasją do teatru. I bycia na scenie. Jednak żadna z nich na co dzień z teatrem nie ma nic wspólnego. Zatem jak to się stało, że agentka ubezpieczeniowa, księgowa i specjalistka rozwoju biznesu w dużej, międzynarodowej korporacji stworzyły teatr, który doceniają ludzie kultury?

Spotkały się na warsztatach teatralnych dla dorosłych, które były organizowane ładnych parę lat temu. Polubiły się, ale warsztaty się zakończyły, a ich drogi rozeszły. Jednak nie na zawsze, a jedynie na jakiś czas. Ponownie ich ścieżki zetknęły się w 2018 roku. Wtedy to postanowiły stworzyć teatr. Od podstaw. Jak same twierdzą - amatorski. Jak uważają krytycy i widzowie - w pełni profesjonalny. Rok później, pod koniec 2019 roku wystawiły swój pierwszy spektakl, którym była "Inna" Aleksieja Słapowskiego.

- Skoro już podjęłyśmy decyzję o stworzeniu teatru, musiałyśmy jakoś go nazwać. I tak narodził się Teatr BaWiMo - od pierwszych sylab naszych imion, Barbara, Wioletta, Monika - mówi Barbara Niewińska, jedna z założycielek. Oprócz niej, trzon zespołowy teatru tworzą Wioletta Karczewska i Monika Wiśniewska. Na potrzeby ich pierwszego spektaklu dołączyły do nich jeszcze inne kobiety, również na co dzień z teatrem nie związane.

- Te dziewczyny to Patrycja Locman, która pracuje w banku, Marta Pawełko - dyrektor handlowy, Ewa Wawrzyniak - urzędniczka w urzędzie marszałkowskim i Anna Krywko, bizneswoman - wylicza Niewińska. - Jest też rodzynek, nasz reżyser, Dariusz Szada-Borzyszkowski. To on przyniósł nam tekst pana Słapowskiego i gotowy scenariusz.

Czytaj też:Teatr amatorski zagrał, by pomóc chorej na białaczkę Marcie

A tekst to trudny. Naładowany emocjami, z dużą ilością tekstu. Dziewczyny na scenie radzą sobie świetnie. Wyglądają, jakby się na niej urodziły. Emocje odgrywają w punkt, z opanowaniem tekstu też nie mają problemu. Ćwiczyły go wielokrotnie na próbach, które odbywały w różnych, nieoczywistych miejscach. Na przykład w piwnicach ośrodków kultury czy pomieszczeniach firm w których pracują. Spektakl wystawiały już kilka razy w Białymstoku, przy pełnych salach. Jak same wspominają podczas premiery w Spodkach (ówczesnego WOAKu) trzeba było dostawiać krzesełka, ponieważ chętnych było więcej niż miejsc. Prezentowały się też w Zmianie Klimatu, dwukrotnie przy pełnej sali. Kolejna okazja, żeby zobaczyć je na scenie będzie w Sejnach 29 lutego o godz. 19 Ośrodku Kultury oraz w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Ciechanowcu, 21 marca o godz. 18.

- Chcemy pokazać tę sztukę w maksymalnie różnych miejscach i różnej przestrzeni - zapewnia Dariusz Szada-Borzyszkowski, reżyser. - Na pewno nie zakończymy na tym projekcie. Może nastąpią zmiany personalne. Liczę, że dotrą do nas nowi artyści, może mężczyźni. Jednak póki co, cały potencjał skupiamy na tym, żeby pokazywać ten spektakl. Który zresztą jest polską prapremierą.

Szada-Borzyszkowski dodaje, że trwają również cały czas poszukiwania pracowników technicznych, którzy chcieliby dołączyć do zespołu.

- Nie mamy realizatora światła, a przydałby się - zapewnia reżyser. - Liczę na to, że ekipa się poszerzy. Początki są zawsze trudne.

Ale dla kobiet tworzących teatr nie ma rzeczy niemożliwych. Żeby mieć pieniądze na stroje robiły składki, a czas na próby wykorzystywały w stu procentach. Nic dziwnego, nie było go w końcu za dużo, między pracą zawodową a domem. Jednak pasja była silniejsza.

- Kiedy byłam małą dziewczynką chciałam zostać aktorką, tylko nikt o tym nie wiedział, nie mówiłam o tym nikomu głośno - wspomina Barbara Niewińska. - Wydawało mi się, że skoro to jest marzenie, to nikt nie powinien się o nim dowiedzieć. Nie zrobiłam też nic żeby zostać tą aktorką, nie zdawałam na żadne studia czy kurs. Jednak życie ma zawsze swój scenariusz i na stare lata przyszło mi wziąć udział w warsztatach z Krzyśkiem Zemło w Teatrze Dramatycznym. I, co tu dużo gadać, przeżyłam orgazm teatralny. To był 2009 rok. I nadal tak to trwa. Mam nadzieję, że się nigdy nie skończy, że pasja się nie wypali.

Czytaj też:Aleksander Fredro i Sławomir Mrożek na jednej scenie

Na wspomnianych warsztatach Basia poznała Wiolettę Karczewską. Polubiły się, połączyło je zamiłowanie do teatru.

- Pochodzę z Białegostoku. Moja rodzina mieszkała na Wygodzie - zaczyna opowieść Wioletta. - Babcia, kiedy wybuchła wojna, miała 16 lat. Pamiętam jak opowiadała o tym, że w Białymstoku było mnóstwo teatrów amatorskich. W zasadzie każda dzielnica miała swój teatr.

Nieopodal domu Karczewskiej był garnizon, a w nim świetlica. I to tam jej babcia stawiała pierwsze kroki na scenie.

- Śpiewała tam arie operetkowe, a po latach, nadal z wypiekami na twarzy, o tym opowiadała - wspomina kobieta. - A ja nasiąkałam tymi opowieściami. Ona opowiadała o tym, jak o czymś cudownym. Cieszyła się, bo ludzie przychodzili i płacili za bilety żeby jej posłuchać.

I Wioletta, słuchając opowieści babci, też pomyślała, że tak się da. Bez kończenia szkoły, po prostu grać.

- Kiedy zobaczyłam ogłoszenie, że Teatr Dramatyczny szuka ludzi na warsztaty to zgłosiłam się bez zastanowienia - zapewnia. - I zadziałała magia wejścia na dużą scenę. Zobaczyłam, że podłoga jest niedomalowana, że nie jest tak pięknie, jak to wygląda z widowni. Ale jest coś, czego widz nie może doświadczyć, To, jak ta scena pachnie. I ten moment, w którym się na nią wychodzi i widzi światła skierowane prosto na ciebie. To jest magia. Tego nie da się opisać.

Opisać tego też nie potrafi Monika Wiśniewska. Ale od razu dodaje, że też tę magię czuje. I chce czuć już zawsze.

- Mnie do tego popchnęła chęć wyrazu siebie, emocji - zapewnia kobieta. - Zawsze tego szukałam poprzez rysunek, malarstwo, taniec, balet. Ale nigdy nie miałam takiej odwagi, żeby wząć udział w warsztatach teatralnych. Aż w końcu pomyślałam, że to właśnie jest ten moment. I, że trzeba zaryzykować.

W internecie zaczęła szukać informacji na temat warsztatów dla dorosłych. I zapisała się. To była już kolejna edycja, ale nie zabrakło podczas niej Wioletty i Moniki. Kiedy razem pojawiły się na scenie wiedziały już, że kiedyś będą tworzyć własny teatr.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna