Andrij Woronin rozwiązał kontrakt z Dynamem Moskwa i uciekł do Niemiec. "Jak pomóc Ukrainie? Zatrzymajcie tego sku... Putina"

Andrij Woronin to 76-krotny reprezentant Ukrainy (osiem goli), ćwierćfinalista mundialu 2006 i uczestnik EURO 2012. Przez lata grał w piłkę na zachodzie Europy, napastnik lub ofensywny pomocnik bronił barw m.in. Liverpoolu i Bayeru Leverkusen. Karierę zakończył w Dynamie Moskwa, z powodu kontuzji szyi musiał poddać się operacji usunięcia jednego z kręgów. Od 2020 r. pełnił funkcję asystenta w moskiewskim klubie. W przeddzień rosyjskiego najazdu na Ukrainę przedłużył kontrakt z Dynamem, gdzie pracował m.in. z Sebastianem Szymańskim. Zerwał jednak umowę na wieść o poczynaniach wojsk Władimira Putina.

- Nie mogę pracować w kraju, który bombarduje moją ojczyznę - wyjaśnił Woronin w rozmowie z "Bildem". Opowiedział też o swojej ucieczce z Moskwy razem z żoną, dziećmi, ojcem i teściową. Udało im się opuścić miasto zanim zostało zablokowane. Nie mogli wylądować w Duesseldorfie, więc do Niemiec przedostali się z przesiadką w Amsterdamie.

- Czuję się źle, naprawdę fatalnie. Kiedy widzę zdjęcia z Ukrainy, gdy oglądam wiadomości, wydają się nierealne jak film. Tyle, że to horror. Nie mam słów... - podkreśla.

- Mam przyjaciół w Charkowie, Kijowie, mojej rodzinnej Odessie. Co pięć minut dostaję wiadomości. Trudno sobie z tym radzić. Chciałbym po prostu pomóc. Pieniędzmi, czymkolwiek... Nie wiem, czy powinienem to mówić, ale gdybym był teraz w Ukrainie, pewnie też trzymałbym w ręku broń - dodaje były piłkarz.

Woronin nie gryzł się w język zapytany o Władimira Putina.

- Może chce przejść do historii? Ale zapisze się tam co najwyżej jako bandyta. Jak Niemcy mogą pomóc Ukrainie? Zatrzymajcie tego skur..., pomóżcie uchodźcom. I wyślijcie broń, żebyśmy mogli się bronić. Jestem dumny z mojego kraju i tego, jak walczą rodacy. Wygramy, choć cena zwycięstwa będzie wysoka. Tyle ofiar... A przecież to 2022 rok, a nie II Wojna Światowa - przyznał Ukrainiec.