Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Areszt Śledczy w Białymstoku: Ślub za kratami, dziecko urodzi się w maju

Magdalena Wasiluk [email protected]
sxc.hu
Pan młody spędzi w więzieniu jeszcze co najmniej kilka lat. Mimo to, jego ukochana zdecydowała się wziąć z nim ślub. Ceremonia odbyła się za kratami, a w maju na świat przyjdzie ich dziecko.

Jednak największą sensację wzbudziła inna panna młoda. Ta, która przyjechała do białostockiego Aresztu Śledczego w pięknej, długiej, śnieżnobiałej sukni. Jak prawdziwa księżniczka. Bo i cóż z tego, że sakramentalne "tak" miało paść za kratami? Ślub to ślub i wymarzona suknia musiała być!

Ceremonia zaślubin była zaplanowana już wcześniej, ale pan młody niespodziewanie trafił do aresztu. Cóż było robić, trzeba było szybko zmienić miejsce uroczystości i już. Nic nie stanęło młodej parze na przeszkodzie, by sakramentalne "tak" wypowiedzieć za kratami aresztu.

Tort i intymne widzenie

Śluby za murami więzienia nie są codziennością. Bywa, że przez długie lata nie odbywa się żaden. Ale zdarza się i tak, że w ciągu jednego roku za kratami zwyczajowe "tak" pada nawet trzy razy. Zazwyczaj druga połówka przychodzi zza murów, jest wolną osobą. A decydując się na zalegalizowanie związku chce pokazać, że mimo wszystko jej zależy, i że będzie czekać aż ukochany czy też ukochana odsiedzi swój wyrok.

Choć pracownicy białostockiego aresztu śledczego takich ceremonii nie ewidencjonują, zauważają, że osadzeni decydują się na zawarcie związku małżeńskiego najczęściej wtedy, kiedy ich wyrok zbliża się do jakiejś cezury, np. terminu warunkowego zwolnienia, końca kary. Myślą już, jak sobie ułożyć życie po wyjściu na wolność.

- Człowiek jest pozbawiony wolności, ale nie wolnej woli. Może sam decydować o swoim życiu - podkreśla mjr Wojciech Januszewski, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Białymstoku. - Nie możemy komuś zabronić ślubu. Naturalnie, są obostrzenia wynikające z miejsca, w jakim się znajdujemy. Ślub nie może być ani w sobotę, ani w niedzielę. Samo miejsce jego udzielenia nie jest szczególne. Nie jest to Pałacyk Ślubów z pięknymi freskami, a sala konferencyjna aresztu, w której mamy służbowe odprawy.

Ale formuła ślubu nie różni się niczym od ślubu na wolności. Choć cała ceremonia odbywa się za murami - na zasadzie widzenia.

- Jak sięgam pamięcią, nie było u nas ślubu z kapelanem, bo przeważnie narzeczeni to ludzie już po jakichś związkach - zauważa mjr Januszewski.

W białostockim zakładzie karnym przy ul. Hetmańskiej zaślubiny odbywają się z kolei w świetlicy.
- Na takim ślubie jest zazwyczaj tylko kilka osób: para młoda, świadkowie i najbliższa rodzina - wylicza kpt. Michał Zagłoba, rzecznik prasowy dyrektora Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Białymstoku. - Czasami skazany zwraca się z prośbą o zgodę na skromny poczęstunek po ceremonii. Zaproszeni goście mogą wtedy wnieść za mury tort. Ze względów bezpieczeństwa ciasta nie można jednak zabrać do celi.

W więzieniach są też specjalne pokoje, w których można się spotkać sam na sam. Mogą z nich korzystać żony odwiedzające mężów odsiadujących wyroki. I odwrotnie. W tej salce spotykają się też świeżo poślubieni, np. więzień z więźniarką, bo i do takich ślubów za kratami czasami dochodzi.
- Co osadzeni robią w trakcie tego widzenia, to już jest ich tajemnicą - mjr Januszewski uśmiecha się znacząco. - Takie widzenie trwa godzinę. Jest wersalka, stół, krzesła oraz łazienka. Wyposażenie skromne, ale intymność jest zapewniona.

Ostatni ślub w białostockim więzieniu odbył się latem ubiegłego roku. Pan młody ma do odsiedzenia jeszcze długi wyrok. Swoją wybrankę poznał na wolności. Decyzję o małżeństwie para podjęła, kiedy ukochany był już za kratami. I tak też się stało. Ceremonia była skromna, miłość kwitnie, żona często odwiedza męża w więzieniu, a w maju przyjdzie na świat ich dziecko.

Więźniowie szukają miłości

Odsiadujący wyroki w więzieniach mają wiele czasu na przemyślenia. - Rozliczają swoje dotychczasowe życie. Patrzą na to, co utracili przez swoją kryminalną przeszłość - mówi Zagłoba.
Niektórzy wciąż szukają miłości. Sposobem na jej zdobycie mogą być towarzyskie anonse. Więźniowie masowo piszą do kącików matrymonialnych w różnych czasopismach.

- Część z nich otwarcie opisuje swoją przeszłość licząc, że spotkają osobę, dla której to nie będzie problemem - mówi kpt. Zagłoba. - Jednak zazwyczaj jest to tylko forma zabicia czasu, poszukiwanie jakiegokolwiek zainteresowania ze strony płci przeciwnej.

Bo w warunkach więziennych brak kontaktu z kobietami potrafi być bardzo frustrujący. Co widać np. w okresie Walentynek. Pracownicy więzienia obserwują wtedy zwiększoną liczbę korespondencji, zarówno wysyłanej, jak też i przychodzącej do skazanych.

- W listach od skazanych adresowanych do kobiet na wolności są często własnoręcznie wykonane kartki walentynkowe. Niektóre walentynki z pewnością wymagały kilkunastogodzinnej lub kilkudniowej pracy - kpt. Michał Zagłoba uchyla rąbka tajemnicy.

Ale czas jest akurat tym, czego osadzonym nie brakuje. Więźniowie lepią więc z chleba rozmaite kwiaty, najczęściej róże. Po odpowiednim pomalowaniu taki kwiat - choć nie kłuje - do złudzenia przypomina żywą roślinę. I co najważniejsze, można go potem dać ukochanej podczas widzenia.

I śluby, i rozwody

- Jednak trzeba też przyznać, że wiele osób poznaje się w areszcie przez nielegalne kontakty - opowiada mjr Wojciech Januszewski. - Popularne jest pisanie na rękach. Specjalne układy rąk zastępują litery. Jak w języku migowym, tylko mniej skomplikowanym. Osadzeni tak wyznają sobie miłość. Zdarza się, że kobieta tylko obserwuje z okna swojej celi pracującego mężczyznę i już się zakochuje. Czasami oboje dzieli odległość dziedzińca, a miłość kwitnie.

Odsiadujący wyroki, zarówno więźniowie jak i więźniarki, wcale nierzadko decydują się na zawieranie związków małżeńskich. Choć dobrze zdają sobie sprawę, że niewiele z nich ma szansę przetrwać. Dlaczego to robią? Bo i oni chcą być szczęśliwi. Wierzą, że akurat im się uda.

- Wiele z tych związków, niestety, nie ma happy endu - przyznaje mjr Januszewski z Aresztu Śledczego w Białymstoku. - Tak, jak dostajemy prośby o zgody na zawarcie związku małżeńskiego, tak i dostajemy prośby o pomoc w dostarczeniu i złożeniu dokumentów rozwodowych.

Happy endu zabrakło w związku Karoliny i Stefana. Oboje odsiadują wyroki w białostockim areszcie. Tam też się zresztą poznali. Najpierw pisali do siebie listy. Były w nich płomienne wyznania. W czasie jednego z widzeń Stefan poprosił ukochaną o rękę. Karolina przyjęła oświadczyny. Małżeństwem byli niespełna półtora roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna