Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Armia strażaków ma co robić

(zmo)
Opr. graf. R. Mogilewski
Mońki. Równo rok po tym, jak zastępy strażaków i saperów zmagały się z zatorem lodowym na Kanale Rudzkim, monieccy zawodowcy są szczęśliwi, że tegoroczna zima nie przyniosła im podobnego zajęcia. W ubiegłym roku zaś ratowali w pożarach ludzkie życie i mienie aż 111 razy mniej niż było to rok wcześniej.

Początek 2008 r. zapowiada się już mniej optymistycznie.
Ze statystyki wynika, że w stosunku do 2006 r. zawodowa straż wyjeżdżała do akcji 33 razy mniej. Zdecydowaną poprawę odnotowano w liczbie pożarów.
- To skutek wilgotnego lata. Tylko sporadycznie paliły się zarośla, zmora upalnych dni - tłumaczy mniejszą liczbę pożarów Jerzy Kędzierewicz, komendant KP PSP w Mońkach.
Nie znaczy to, że zawodowcy mieli spokojniejsze dyżury. 90 razy częściej trzeba było interweniować przy tzw. miejscowych zagrożeniach, wypadkach drogowych i wichurach. Miniony rok obfitował bowiem w silne wiatry. Do usuwania szkód po przejściu takich "tornad" trzeba było jechać aż 104 razy (48 razy rok wcześniej).
- I zapamiętamy na wiele lat lutową akcję ratowania mostu na Kanale Rudzkim, dopływie Biebrzy. To było trudne zadanie, na kilka dni absorbujące siły PSP, OSP i saperów - wspomina komendant Kędzierewicz.
Zaskakująco niska jest zaś statystyka fałszywych alarmów. W ubiegłym roku nie było takich wcale.
- To wynika być może ze znużenia dowcipnisiów, aczkolwiek wieści o skutecznej identyfikacji sprawców "fałszywek" też ma znaczenie - mówią oficerowi dyżurni.
Niemniej miniony rok przyniósł aż 5 ofiar śmiertelnych, choć też o sześć mniej niż rok wcześniej. Ludzie ginęli w wypadkach drogowych. W 2006 r. wydarzył się natomiast tragiczny w skutkach wypadek w Downarach - śmierć poniosło tam sześć osób.
Tymczasem strażacy patrzą z niepokojem na wydarzenia z początku 2008 r. Mają teraz dużo wyjazdów do pożarów spowodowanych przez palące się sadze i nieczyszczone kominy. Gasili pożary strychów, dachów i domów kilkanaście razy.
- Nikt tu także nie pamięta już tak wielkiej pożogi, jaka strawiła półhektarowy budynek fermy drobiarskiej w Rudzie k. Krypna. To był największy pożar od wielu lat - przypomina akcję z 9 stycznia Jerzy Kędzierewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna