Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arnold Maculewicz i jego samolot. Podlasie z lotu ptaka

Arnold Maculewicz
– Pilotuję samoloty od lat. 70, filmujące – od czterech lat – mówi Arnold Maculewicz. – Robię to dla zabawy, nie dla pieniędzy. Ale jeśli pojawi się ktoś, kto zechce skorzystać z moich materiałów, to nie będę miał nic przeciwko.
– Pilotuję samoloty od lat. 70, filmujące – od czterech lat – mówi Arnold Maculewicz. – Robię to dla zabawy, nie dla pieniędzy. Ale jeśli pojawi się ktoś, kto zechce skorzystać z moich materiałów, to nie będę miał nic przeciwko. Arnold Maculewicz
Jego samoloty z kamerkami miały filmować tylko piękne krajobrazy, ale przez przypadek stały się świadkami przestępstw. Arnold Maculewicz z Czarnej Białostockiej opowiada o tym Izabeli Krzewskiej.
– Pilotuję samoloty od lat. 70, filmujące – od czterech lat – mówi Arnold Maculewicz. – Robię to dla zabawy, nie dla pieniędzy. Ale jeśli pojawi się
– Pilotuję samoloty od lat. 70, filmujące – od czterech lat – mówi Arnold Maculewicz. – Robię to dla zabawy, nie dla pieniędzy. Ale jeśli pojawi się ktoś, kto zechce skorzystać z moich materiałów, to nie będę miał nic przeciwko. Arnold Maculewicz

- Pilotuję samoloty od lat. 70, filmujące - od czterech lat - mówi Arnold Maculewicz. - Robię to dla zabawy, nie dla pieniędzy. Ale jeśli pojawi się ktoś, kto zechce skorzystać z moich materiałów, to nie będę miał nic przeciwko.
(fot. Arnold Maculewicz)

Pańskie samoloty wyposażone w minikamery to narzędzia, których nie powstydziłby się szpieg. Może pan nawet zaglądać do okien naszych domów...

- W zasadzie tak. Ale oczywiście nie korzystam z tej możliwości. Wszystko, co robię, mieści się w granicach prawa.

Przez trzy lata pana samoloty filmowały krajobrazy województwa podlaskiego. Przy okazji udało się panu zarejestrować kilka nielegalnych procederów.

- Tak sądzę. Ot, chociażby pewnego niedzielnego popołudnia filmowałem z lotu ptaka Czarną Białostocką. Po jakimś czasie oglądam nagranie, patrzę... a tu ludzie ładują drzewo w lesie. Kto to w niedzielę w lesie drzewo ładuje? Złodzieje! Ale z góry nie widać numeru rejestracyjnego samochodu. Minęło też trochę czasu. Wątpliwe, żeby udało się kogoś złapać. Nie zgłaszałem tego na policję.

To nie jedyne zaskakujące odkrycie na nakręconych przy pomocy samolotów filmach, prawda?
- Pamiętam też inne ciekawe zdarzenie. Był to sylwester, 31 grudnia 2011 roku. Wyszedłem latać. Godzina 9 rano, słoneczko, cisza, mrozik jak piorun, mgły się rozkładają. Potem oglądam film, mam pomysł jak go zmontować z noworocznymi życzeniami dla ludzi. Obiektyw "idzie" po lesie. Nagle patrzę: tutaj dym, tutaj dym, tutaj dym... Znam układ terenu. Wiem, że w tych miejscach są bagna. Wywnioskowałem, że ten dym niewiadomego pochodzenia był zapewne z... bimbrowni. Bo kto o 9 rano w sylwestra dym pali w lesie? Miałem wątpliwości, co to może być, a mogłem się mylić w ocenie. Musiałem te fragmenty wyciąć z nagrania. Sam nie chcę kłopotów i nie chcę ich nikomu przysparzać. Moim celem nie jest szpiegostwo, tylko archiwizowanie ciekawych zdjęć.

Jednak, mimo dyskrecji, przez swoje oryginalne hobby o mało nie trafił pan do kryminału.

- To prawda. Ma to związek z sesją w Sejnach. Po paru tygodniach stuka do moich drzwi dzielnicowy. "Muszę przeprowadzić czynności wyjaśniające" - poinformował. Zapytał, czy latałem w Sejnach (tu podał datę), czy jeżdżę wymienioną przez niego marką samochodem i o podanej rejestracji. Wszystko się zgadzało. Zabrał mnie na przesłuchanie. Tam okazało się, że jakiś przedsiębiorca z Sejn złożył doniesienie, jakobym wykonał lot zwiadowczy nad miastem, po czym pośpiesznie spakował samolot i odjechał. Uznał, że szpiegowałem na zlecenie jego konkurencji lub też Państwowej Inspekcji Pracy. Oczywiście wyjaśniłem śledczym, że tylko zbieram materiały do celów reklamowych i archiwizacyjnych. Na szczęście na tym sprawia się zakończyła.

Ten mężczyzna podsunął mi jednak pewien pomysł. Mogę dzięki swoim samolotom pracować dla PIP-u! Np. monitorować, czy budowlańcy pracujący na dachach są prawidłowo zabezpieczeni.

Faktycznie, zdjęcia z lotu ptaka mogą dostarczać wielu informacji.

- Zastosowań jest wiele. Moje samoloty latają czasem zaledwie pięć, dziesięć metrów nad obiektami. Przelatują pomiędzy drzewami i wieżami kościołów. To są zupełnie inne ujęcia. Tamtędy nie poleci się balonem czy paralotnią, bo jest to strefa niebezpieczna. A ja bezzałogowcem latam, gdzie chcę. Dzięki temu na moich zdjęciach widać szczegóły, oczyszczalnie ścieków, eternity na dachach, wysypiska śmieci, cieki wodne. A przede wszystkim architekturę i piękne krajobrazy naszego regionu. Najciekawszymi obiektami do filmowania są obiekty sakralne. Majestatyczne, wręcz baśniowe, jak widok cerkwi w Gródku. Moim zdaniem, właśnie ujęcia zza wież kościelnych i cerkiewnych są najpiękniejsze. Na pierwszym planie krzyż, w tle panorama miejscowości.

Najbardziej jednak jestem dumny ze zdjęć lotniczych, które uwieczniły ojca Gabriela siedzącego na ławeczce przed prawosławną pustelnią w Odrynkach. Moje materiały wykorzystano w filmie "Archimandryta" w reżyserii Jerzego Kaliny, który zdobył wiele nagród na międzynarodowych festiwalach.

Chętnie dzieli się pan swoimi zdjęciami. W internecie umieścił pan np. unikalne zdjęcia pożaru jednego z domów w Czarnej Białostockiej.

- Pewnego dnia siedzę sobie w mieszkaniu, piję kawę i nagle widzę, że na wysokości mojego okna, około 100 metrów nad ziemią, wisi śmigłowiec. Na nim znak straży granicznej. Chwyciłem kamerę, wybiegam z domu, a tu słup dymu za torami, 200-300 metrów ode mnie. Okazuje się, że pożar. Ale nie słychać jeszcze syren. Podbiegłem bliżej, rozstawiłem kamerę, zacząłem filmować robiąc zbliżenia m.in. na śmigłowiec. Później wróciłem do domu, uzbroiłem samolot i skierowałem go na miejsce zdarzenia.
Miesiąc później dowiedziałem się, że śmigłowiec Kania należący do Podlaskiego Oddziału SG rozbił się po białoruskiej stronie (listopad 2009 - przyp. red.). Załoga nie żyje. Okazało się, że to ten sam śmigłowiec, który sfilmowałem w związku z pożarem w Czarnej Białostockiej.

Porównania są może nie na miejscu, ale pana samoloty również ulegały wypadkom.

- Na drodze ich lotów są bowiem płoty, linie wysokiego napięcia, a ja muszę się zmieścić. No i różnie to bywa z lądowaniem. Samoloty są bite, tłuczone, a potem klejone. Do ich budowy używam tworzyw sztucznych, styropianu, syroduru, włókien węglowych (np. z wędek), sklejek, wkrętów, sznurków, gumy. Wszystkiego, co jest pod ręką. Dzięki temu nawet będąc w szczerym polu, jestem w stanie usunąć usterkę od razu. Wystarczy kilka gałązek oraz taśma samoprzylepna i można lecieć dalej.

Ile ma pan tych samolotów?

- Kilkanaście. Wszystkie skonstruowałem sam. Różnią się wielkością, wagą, rozpiętością skrzydeł. Są dostosowane do różnych parametrów lotu. Najmniejszy, do którego daje się już podłączyć 20-gramową kamerkę szpiegowską, waży 600 gram. Największy - 2,5 kilograma.

Podejrzewam, że samoloty z kamerkami wzbudzają sensację wśród miejscowych.

- To prawda. Otaczają mnie zaraz i dzieciaki, i starzy. Sądzą, że przyjechała ekipa filmowa... Opowiadają o swoim życiu, narzekają: a to władza jest zła, a to coś nie tak. Poznawanie nowych ludzi to jeden z ciekawszych aspektów mojej pracy.

Ale nie zawsze było przyjemnie...

- Faktycznie, kiedyś w Choroszczy podbiega do mnie mężczyzna i krzyczy: "Panie, przestań pan po moim niebie latać!". Jak w komedii "Sami swoi". Podejrzewam, że ludzie mają nieczyste sumienia, popełniają jakiejś wykroczenia, i boją się, że zarejestruje to lecący samolot.

Ale ten wynalazek pozwolił panu na niezwykłe ujęcia ptaków.

- Samoloty bezzałogowe dają możliwość obserwowania natury z bliska. Dzięki temu zdarzało mi się latać tuż obok drapieżnych myszołowów. Te ptaki nigdy nie dały mi podejść z przodu. Musiałem skonstruować samolot z tylną kamerą.

Ale nie wszystkim ptakom podobało się to towarzystwo.

- Zgadza się. Najbardziej agresywne są gołębie, symbol pokoju. One potrafią atakować moje samoloty całymi stadami, wytrącić samolot z równowagi.

Samoloty płoszą też konie. Dlatego skonstruowałem urządzenie, które będzie miało kształt... bociana. To ptak, którego żadne zwierze się nie boi.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna