Ten ostatni dotyczy stosowania przemocy, aby uniemożliwić interwencję prasową.
Zdaniem prokuratury oskarżeni uderzyli operatora Polsatu pięścią w głowę, powalili na ziemię, wykręcili ręce, a następnie zabrali kamerę, którą w pewnym momencie dziennikarz zaczął filmować napaść.
W piątek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces w tej sprawie. Oskarżeni przeprosili pokrzywdzonego: - Sytuacja była nerwowa, napięta. Działo się to wszystko szybko - mówili. Ale nie przyznali się do stawianych im zarzutów.
- Celem naszego działania nie było przywłaszczenie czy rozbój, tylko usunięcie człowieka z miejsca, w którym nie powinien się znajdować. Działaliśmy w celu ochrony jego życia, zdrowia - wyjaśniał Andrzej S. - Ten człowiek nie przedstawił się, zachowywał się dosyć arogancko. Nie mówił, że jest redaktorem, nie miał żadnego logo. Próbował za wszelką cenę wtargnąć w miejscem, gdzie prowadzona była wycinka drzew. Teren był oznaczony tablicami.
Wyrok za blokowanie maszyn przy wycince Puszczy Białowieskiej za dwa tygodnie
Z wcześniejszych wyjaśnień oskarżonego wynika, że zadzwonił do niego pracownik, który skarżył się, że ekolodzy chodzą z kamerami, nagrywają i przeszkadzają im w pracy. Dlatego razem z synem pojechali do puszczy.
Pokrzywdzony zeznał na pierwszej rozprawie, że był daleko od miejsca prowadzenia prac. Nie słyszał nawet odgłosu pił motorowych. Drogą, wzdłuż której szedł, jeździły osoby na rowerach i samochody, co również mogło sugerować, że nie jest to miejsce objęte zakazem wstępu. Według pracownika telewizji nie było go też na mapie rozesłanej mediom w czerwcu 2017 r. przez rzecznika Lasów Państwowych w Białymstoku. Oskarżeni mężczyźni zajeżdżając mu drogę, mieli zapytać "co tu robi", ale sami też się nie przedstawili, ani nie poinformowali, że znajduje się w niedozwolonymi miejscu.
Przypomnijmy. 28 lipca 2017 r. (dzień przed zdarzeniem) Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazał jakiejkolwiek wycinki w Puszczy Białowieskiej w trybie natychmiastowym. Następnego dnia pilarze ruszyli ponownie do prac. Dlatego na miejsce przyjechali ekolodzy oraz przedstawiciele mediów.
Największa blokada wycinki w Puszczy Białowieskiej (zdjęcia)
Operator kamery TV Polsat szedł lewą stroną żwirowej drogi relacji Teremiski-Narewka w gminie Białowieża. W pewnym momencie drogę zajechał mu samochód. Wysiadł z niego Andrzej S. i uderzył prawą ręką w wizjer kamery, a lewą pięścią w głowę pracownika telewizji. Ten, po otrzymanym ciosie, włączył kamerę i zaczął uciekać wzywając pomocy. Napastnicy ruszyli za mężczyzną, który kilka razy wbiegał do rowu, w obawie przed potrąceniem.
Napastnicy zatrzymali auto i wysiedli. Dariusz S. przewrócił operatora na ziemię, przygniótł kolanem jego głowę do ziemi i wykręcił rękę. W czasie upadku, kamera uderzyła o podłoże. Napastnicy zabrali kamerę i odjechali.
Trybunał wysłuchał. Wycinka trwa
Po kilku nieudanych próbach odtworzenia nagrania, według prokuratury wyjęli i zabrali dwie karty pamięci warte 5 tys. zł. Potem wrócili na miejsce zdarzenia i odłożyli zniszczoną kamerę. Straty oszacowano na ponad 14 tys. zł.
Pokrzywdzony, który w wyniku napaści doznał powierzchownych urazów głowy i uraz kręgosłupa szyjnego, domaga się 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Kolejna rozprawa w kwietniu.
Tu oglądasz: Hajnówka. Zabójstwo z litości w Lipinach. Ruszył proces
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?