Latem, skoro świt zrywaliśmy się z łóżek, aby zbierać ogórki. A później biegliśmy do żniw.
Pochodzi z podsejneńskiej wsi Zaleskie. Rodzice prowadzili 20-hektarowe gospodarstwo, w którym często trzeba było pomagać. Ale dopiero wtedy, gdy były już odrobione lekcje.
- Mieliśmy szkołę w sąsiedniej wsi, ale rodzice postanowili, że będziemy uczyć się w Sejnach, gdzie jest wyższy poziom - opowiada. - Pamiętam, jak do pierwszych klas tata woził nas furmanką. Później jeździłem rowerem, a w liceum miałem już motocykl.
Uczył się bardzo dobrze. Najbardziej lubił matematykę i... rysunek.
- Nigdy nie dostałem od rodziców lania - dodaje. - Wszystkie wybryki, nie było ich zbyt dużo, kończyły się ostrymi reprymendami.
Do dziś pamięta kazanie ojca, kiedy poczęstował się cudzymi jabłkami. Zauważył je w drodze do szkoły, na jednym z ganków. Nie mógł się oprzeć, choć w domu miał duży sad.
Uwielbiał świeży, pieczony przez babcię chleb. Najlepszy był z masłem, też domowej roboty i z cukrem.
Latem wolne chwile spędzał na rowerze i nad jeziorem. Zimą - na sankach lub łyżwach.
- Pamiętam, jak kiedyś wybrałem się z tatą na suwalski targ, aby sprzedawać jabłka. Jechaliśmy całą noc, konie zatrzymały się w środku lasu. Strasznie bałem się wilków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?