Pan Zbigniew wyjechał z domu 31 sierpnia o godz. 5.30. Jak zawsze wsiadł w pociąg jadący w kierunku Augustowa. Wysiadł na stacji w Ostrowie Biebrzańskim i znaną sobie od lat ścieżką poszedł do lasu.
- Chodziłem kilka godzin, narwałem sporo żurawiny- opowiada mężczyzna. - Zbliżała się godz. 14, o której miałem pociąg powrotny, postanowiłem więc iść w kierunku stacji. Ale skręciłem nie w tę ścieżkę, co zwykle. Zgubiłem drogę.
Drogi do domu pan Zbigniew szukał przez kolejne 6 dni. Już na drugi dzień nie miał zapasów jedzenia i picia. W lesie musiał przetrwać zimne i deszczowe noce. Gryzły go owady. Był tak słaby, że bardzo często mdlał. Stracił w końcu rachubę czasu, nie wiedział, jaki jest dzień. Nadludzkim wysiłkiem przedostawał się przez bagna. Gdy już nie miał nadziei na znalezienie drogi powrotnej, dotarł do głębokiego na 1,5 m strumyka.
- Pomyślałem, że jak nie przejdę na drugi brzeg, to już koniec - wspomina. - Rzuciłem się w wodę, złapałem za kępę trawy. Udało mi się ostatkiem sił wydostać na drugi brzeg. I tu zobaczyłem w końcu budynki i ludzi. Powlokłem się w ich kierunku
To był czwartek, 6 września. Wycieńczony mężczyzna jest już w domu, a przygody skończyły się na szczęście tylko zapaleniem oskrzeli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?