Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo dużo dezinformacji w sieci. To co się dzieje na granicy to także wojna o opanowanie ludzkich serc i umysłów

Agnieszka Siewiereniuk
Agnieszka Siewiereniuk
WOT
Lepiej zastanowić się dziesięć razy lub więcej zanim coś się udostępni w internecie, na swoim profilu w mediach społecznościowych, poda informację innym osobom, skomentuje jakiś wpis, doda się komentarz pod innym z komentarzy, ale nade wszystko ,szczególnie teraz, trzeba sprawdzać wszelkie informacje, jakie pojawiają się w związku z tym co się dzieje na granicy polsko – białoruskiej. W trakcie trwającej wojny hybrydowej dezinformacja może być o wiele groźniejszą bronią, niż kamienie i pręty, które poleciały w stronę polskich mundurowych.

Dezinformacja to potężna broń w rękach agresora. Polska, ale także i inne kraje, są od wielu lat na wojnie – wojnie informacyjnej. Część osób uczestniczy w tej wojnie całkowicie świadomie, są dobrze lub bardzo dobrze opłacani. Inni uczestniczą bezwiednie, nie wiedząc o tym, że stali się narzędziami w rękach obcej agentury, albo kimś, kogo dawno określił Włodzimierz Lenin, czyli pożytecznymi idiotami. Pierwotnie określenie to zostało użyte przez Lenina w stosunku do zachodnich dziennikarzy piszących entuzjastycznie o rewolucji bolszewickiej, ukrywając jej niepowodzenia.

Jesteśmy obecnie w środku wojny hybrydowej, a jej nieodłącznym elementem jest dezinformacja. Od czasów Lenina zmieniło się sporo, ale wyłącznie w kontekście znacznie większych możliwości opanowywania ludzkich serc i umysłów. W tej chwili dużo łatwiej jest dotrzeć z manipulacjami, nieprawdziwymi informacjami, propagandą, a co gorsza – bardzo trudno to kontrolować. W dobie istnienia tak dużej ilości mediów, ale przede wszystkim internetu, ta walka jest najtrudniejsza do stoczenia.

- Elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez Białoruś i Rosję jest dezinformacja – niestety nie brakuje jej także w mediach w krajach Unii Europejskiej, dlatego robię wszystko, żeby przedstawiać nasze stanowisko w mediach całej Europy – poinformował premier Mateusz Morawiecki na swoim profilu w mediach społecznościowych.

Przede wszystkim służby wywiadowcze, ale i żołnierze Wojska Polskiego, mają pełną świadomość tego co się dzieje obecnie w sferze informacyjnej. Mieli także świadomość dużo wcześniej. Dezinformacja i wprowadzanie opinii publicznej w błąd były wielokrotnie wykorzystywane w trakcie różnych konfliktów. Nawet już w trakcie trwającej w tej chwili wojnie hybrydowej, mówili o tym wielokrotnie.

- Celem cyberataków na urzędy gminne jest wprowadzenie podziałów w społeczeństwie, wprowadzenie zamieszania, podważanie zaufania do państwa. Określamy to jako działania hybrydowe, które mogą poprzedzać konflikt – mówił jeszcze na początku września tego roku płk Marek Pietrzak, rzecznik Wojsk Obrony Terytorialnej.

On sam bardzo stanowczo reaguje na wszelkie nieprawdziwe informacje, jakie pojawiają się w przestrzeni publicznej, które dotyczą Terytorialsów. Wielokrotnie zwracał uwagę na manipulacje Gazety Wyborczej, OKO Press, a także innych redakcji, które podawały albo niepotwierdzone informacje, albo powielały przekaz pochodzący od służb wrogich obecnie nam państw, czyli Białorusi i Rosji.

W podobnym tonie wypowiadał się także gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. I także robił to wielokrotnie, choć w jego przypadku, tłumaczenie na czym polega wojna informacyjna i wykorzystywanie dezinformacji w celach militarnych, trwało nie miesiącami, bo wręcz latami.

- Polska jest w takiej sytuacji, że na atak powinniśmy odpowiedzieć atakiem. Powinniśmy przyjąć rzuconą nam przez Kreml rękawicę i podjąć walkę w cyberprzestrzeni, w świecie propagandy, mediów i portali społecznościowych, obywatelskich, informacyjnych – mówił jeszcze na początku 2017 roku gen. Roman Polko, kiedy Polska była pod ostrzałem nieprawdziwych informacji po decyzji o zakupie śmigłowców i systemu obrony powietrznej dla polskiej armii. – Ważne byłoby rozpoczęcie nadawania programów informacyjnych dla rosyjskich obywateli, by i oni mieli świadomość tego, co jest prawdą, a co nią nie jest. Żyjemy w takiej epoce, że informacja jest nie mniej ważna od działań kinetycznych – dodawał w rozmowie z redaktorem Wojciechem Wybranowskim.

Ale całkiem niedawno w wypowiedzi udzielonej naszej redakcji, kolejny raz były dowódca jednostki GROM podkreślał wagę prawdziwych informacji, a także działalności organizacji pozarządowych i aktywistycznych, które zawsze uaktywniają się przy okazji wszelkich konfliktów. Generał Polko przypomniał, jak w celach militarnych i wojskowych była wykorzystywana nawet pomoc humanitarna.

- Tych organizacji powstało ostatnio bardzo dużo i działają jak piąta kolumna. To zadanie dla służb państwa polskiego, aby zweryfikować dokładnie kim są ci ludzie, czym się naprawdę zajmują i jaka jest ich rola. Najważniejsze w tej chwili, to podawać wyłącznie sprawdzone informacje, a nie ulegać przekazom aktywistów. Standardowo jest tak, że jak się jedzie na misje wojskowe, to najpierw jechał tam zawsze konwój humanitarny. Podobnie było w Donbasie, gdzie jechała pomoc humanitarna i aktywiści niosący pomoc, a później się okazało, że wraz z nimi przewożona była broń. Dlatego służby państwa polskiego powinny zająć się tymi organizacjami działającymi niedaleko granicy z Białorusią – powiedział w rozmowie z nami zaledwie kilka dni temu generał Roman Polko.

Bardzo ważne jest w tej chwili zwracanie uwagi na to, co się dzieje w internecie. W sieci bowiem pojawiła się ponownie cała masa kont w mediach społecznościowych, które publikują komentarze w obronie Aleksandra Łukaszenki, prowadzonej przez niego polityki. Pojawiają się usprawiedliwienia dla podejmowanych przez niego decyzji. Podobne komentarze można znaleźć także pod artykułami prasowymi. Te komentarze mają odwrócić uwagę czytelników i odbiorców od faktycznego agresora, a skierować myśli i ukierunkować je na negatywną ocenę działań tych wszystkich, którzy dziś odpierają ataki.

O wykorzystywaniu dezinformacji w wojnie hybrydowej mówił zaledwie kilka dni temu także premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla serwisu PAP. Premier podkreślał, że kłamstwo, manipulacja i dezinformacja to podstawowa broń Rosji i Białorusi.

- Weźmy chociażby materiał w jednej z amerykańskich stacji, w którym opisano sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Kiedy to zobaczyłem, włosy stanęły mi dęba – mówił premier. – To była ewidentna manipulacja. Obawiam się, że część dziennikarzy z wdzięczności za to, że zostaną dopuszczeni do miejsc gdzie przebywają migranci, zrobią i powiedzą dokładnie to, czego zażyczy sobie Łukaszenka. Tak się kreuje alternatywną rzeczywistość, w której wybiela się winnych, a odpowiedzialność zrzuca na Polskę – dodał premier Morawiecki.

Aby zapobiegać lub ograniczyć dezinformację i propagandę w internecie oraz na łamach mediów, kancelaria premiera poinformowała, że został stworzony specjalny portal informacyjny, na którym będą zamieszczane bieżące informacje o tym co się dzieje na granicy polsko – białoruskiej. Tam można znaleźć wyłącznie potwierdzone informacje z odnośnikami do instytucji państwa polskiego, które także wydają oficjalne komunikaty. W innych przypadkach zwyczajnie trzeba być czujnym, ostrożnym i zastanawiać się, czy aby na pewno udostępniamy lub komentujemy coś, co faktycznie miało miejsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bardzo dużo dezinformacji w sieci. To co się dzieje na granicy to także wojna o opanowanie ludzkich serc i umysłów - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna