Koledzy i znajomi nie chcą jeszcze uwierzyć. Zastanawiają się, czy to nie jest jakaś pomyłka. Beniamin Karp, 19-letni suwalczanin, w środę rozpocząłby naukę w ostatniej klasie III Liceum Ogólnokształcącego w Suwałkach. Tymczasem dziś dotarła wiadomość o jego śmierci. Zginął w Tatrach, spadł z kilkudziesięciometrowego zbocza, gdy z dwoma kolegami pokonywał trasę na Orlą Perć.
Było zimno i mokro
Szlak należy do najpopularniejszych w Tatrach. Decydują się na jego przemierzanie nawet ludzie bez doświadczenia w górskich wędrówkach. Najbardziej niebezpieczna część trasy jest zabezpieczona łańcuchami.
Wiadomo, że Beniaminowi w tatrzańskiej eskapadzie towarzyszyło dwóch kolegów, także mieszkańców Suwałk. Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w niedzielę ok godz. 15.30.
- Pierwszy sygnał odebrała policja w Nowym Targu - informuje Tomasz Gąsienica-Mikołajczyk, dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem. - Przekazała go nam. Dowiedzieliśmy się, że w drodze na Orlą Perć jeden z turystów spadł do Żlebu Kolczyńskiego, czyli kilkadziesiąt metrów w dół.
Bezzwłocznie z zakopiańskiego lądowiska wystartował helikopter TOPR. Bez problemów udało się znaleźć ofiarę. Chłopak jednak już nie żył, nie powiodły się próby reanimacji.
Miał duszę artysty
Alicja Węsierska-Kwiecień, dyrektorka III LO, nie chce rozmawiać o zmarłym. Przyznaje tylko, że dotarła do niej informacja o śmierci Beniamina.
Nastolatka wspomina natomiast Jolanta Hinc-Mackiewicz z Młodzieżowego Domu Kultury w Suwałkach.
- Uczęszczał na nasze zajęcia teatralne, grał w spektaklach. Miał duszę artysty, silną osobowość i był niezwykle wrażliwym młodym człowiekiem. Trudno mi uwierzyć, że doszło do takiej tragedii - mówi.
Beniamina, jak się dowiedzieliśmy, interesowała również muzyka. Był fanem grup "Pink Floyd" i "King Crimson". Marzył o założeniu własnego zespołu.
Dlaczego zginął?
Na to pytanie obecnie nikt nie potrafi odpowiedzieć.
- Trwa postępowanie wyjaśniające - usłyszeliśmy w Komendzie Powiatowej Policji w Zakopanem.
Swoje przypuszczenia mają natomiast tatrzańscy ratownicy.
- Trudno kategorycznie oceniać, ale chyba nie zabrakło niefrasobliwości. Nieodpowiednia pogoda, brak doświadczenia, niewłaściwy strój - przypuszcza Tomasz Gąsienica-Mikołajczyk. - Ale to nie my jesteśmy od ustalania przyczyn. Próbujemy ratować. Niestety, w tym przypadku nie mogliśmy pomóc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?