(Bez)radni wobec bezdomnych zwierząt

Urzędnicy przygotowali nawet w tej sprawie stosowny dokument, ale rada miasta nie przyjęła go.

- Tytuł wiersza Jana Brzechwy "Psie smutki" dobrze koresponduje z projektem tej uchwały - mówił na ostatniej sesji rady miasta Mirosław Gołębiowski, były wiceburmistrz, a obecnie radny SLD.
Radni długo dyskutowali na sesji nad projektem "Programu zapobiegania bezdomności zwierząt".

- Ktoś się do tego programu nie przyłożył - mówił Gołębiowski. - Ta uchwała to jest proteza, a nie sprawna kończyna. Powinna być komunikatywna, a jest napisana niejasno. Nie rozwiązuje też istniejącego w mieście "psiego problemu", a nawet po części jest niehumanitarna - wytykał kolejne niedociągnięcia.
Gołębiowski podkreślał, że najlepszym sposobem na zmniejszenie problemu jest edukacja społeczna.

- Uchwała zakłada darmową kastrację i sterylizację psów. Ale ilu? Czy każdy mieszkaniec ma prawo przyprowadzić całą watahę zwierząt? - pytał radny. - Uchwała nie przewiduje też możliwości adopcji bezdomnych zwierząt, bo w Bielsku nie ma schroniska. Ale przykłady innych miast, choćby niedalekiego Brańska, pokazują, że stowarzyszenia pozarządowe czy wolontariusze mogą zajmować się adopcją mimo tego, że miasto schroniska nie ma.

A schroniska w Bielsku Podlaskim nie będzie, ponieważ już podczas ubiegłorocznych konsultacji budżetowych burmistrz Eugeniusz Berezowiec zapowiadał, że nie widzi sensu wydawania na ten cel kilku milionów złotych.

- Problem z wałęsającymi się psami nie jest wielki, ale nasila się w okresie wakacyjnym - przyznawał na ostatniej sesji. - Bezdomne psy są wyłapywane i odstawiane do schronisk poza Bielskiem. To nienormalne, że za ich dwutygodniowy pobyt w schronisku musimy płacić 1,5 tys. zł, a ludzie dostają 800 zł emerytury.

Radny Marcin Sarnacki zaproponował, by zachęcać mieszkańców Bielska do adopcji bezdomnych zwierząt poprzez publikację zdjęć psów na internetowej stronie miasta. Ostatecznie radni odesłali projekt uchwały do poprawki.