Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białorusinka odnalazła swoje królestwo w polskiej kuchni

Ewa Bochenko
Kwiaty na torcie , choć wyglądają jak żywe, są wykonane przez Swietłanę. Tak jak i manty
Kwiaty na torcie , choć wyglądają jak żywe, są wykonane przez Swietłanę. Tak jak i manty Ewa Bochenko
Choć z wykształcenia jest ekonomistką, jej pasją jest gotowanie. Bez żalu zamieniła exel na zeszyt z przepisami, bo to właśnie w kuchni czuje się najlepiej. Uważa, że godne podniebienia jest tylko to, co zostało w przygotowane własnoręcznie. Półśrodków nie uznaje ani w życiu, ani w gotowaniu.

Najpierw zjemy obiad! - takim zaproszeniem przywitała mnie w drzwiach wesoła, niebieskooka blondynka. Zanim zdążyłam zaprotestować, przede mną na talerzu wylądowały… róże. Wyglądały jak żywe kwiaty, tyle że pływały w sosie. Aż żal było jeść. - To manty -wyjaśnia ze śmiechem Swietłana Babieno, Białorusinka mieszkająca w podlaskim Janowie. - Manty to tradycyjne ruskie pierogi, tylko w nowej odsłonie - dodaje gospodyni. Pochodzi z Białorusi, a do Janowa przyjechała za miłością. Bo podczas wycieczki po Polsce poznała Andrzeja z Janowa, swojego obecnego męża. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia i po roku znajomości wyszła za mąż. Na szczęście rodzina uszanowała jej decyzję i nikt jej nie odwodził od pomysłu przeprowadzki do obcego kraju.

- Od 13 lat jestem szczęśliwą mężatką - podkreśla z dumą. - I uwielbiam gotować! Choć z wykształcenia jestem księgową, to kuchnia jest moją pasją.

Do garnków ciągnęło ją od dziecka. Pierwsze swoje danie przygotowała mając zaledwie 6 lat. - To były tak zwane bliny, czyli naleśniki. I od tamtej pory kuchnia stała się moim królestwem - dodaje rozpromieniona.

W kuchni robi wszystko sama, od A do Z. Nawet torty i zdobienia do nich. Te najbardziej pracochłonne są pokrywane koronką, motylkami czy kwiatami, które do złudzenia przypominają żywe. Nie tylko robią wizualne wrażenie. Są też przepyszne.

- Wszystkie składniki muszą być dobrej jakości - zdradza Swietłana. - Nigdy nie kupuję gotowych półproduktów, bo lubię mieć pewność, z czego zostały przygotowane. Dlatego zawsze muszę wszystko zrobić sama.

Jej kuchnią zachwyca się nie tylko mąż, ale i liczni znajomi, których sympatię zaskarbiła potrawami oraz sposobem bycia. Swietłana zaraża bowiem optymizmem. Przyjaciele, którzy uwielbiają u niej gościć, nieustannie namawiają ją na założenie kulinarnego bloga.

- Cieszę się, gdy widzę, że moim gościom smakują moje dania, ale ciągle nie uważam, że jestem w tym na tyle dobra, by się przed całą Polską moim gotowaniem chwalić - śmieje się Swietłana. - No, ale nie wykluczam, że może kiedyś i do tego dojrzeję.

Pierogów nie zagniataj byle jak

- Moja koleżanka kiedyś poprosiła mnie o przepis na ciasto na pierogi - wspomina Białorusinka. - Okazało się, że obie przygotowujemy je z tych samych produktów, tyle że u niej pierogi wychodziły twarde... Problem tkwił w zagniataniu ciasta. Nie robi się tego byle jak, na odwal. Trzeba je dokładnie wyrobić i chwilę na to poświęcić. Chodzi tu o gotowanie z sercem. Ja do każdego produktu podchodzę z miłością i przeświadczeniem, że nie mogę nic zepsuć. W przygotowanie każdej potrawy wkładam więc tyle uczucia, że musi wyjść perfekcyjne.

Ale po chwili przyznaje, że dwa razy w życiu i jej udało się coś zepsuć. Biszkopt na tort i zrazy na przyjęcie. - Pomagałam koleżance w przygotowaniu obiadu dla dużej liczby gości - wspomina. - Pozawijałyśmy i posmażyłyśmy te zrazy. Po czym ja wstawiłam je do piekarnika, aby się upiekły. Miały być gotowe na chwilę przed podaniem obiadu. Zawsze, zanim poczęstuje gości czymkolwiek, mam w zwyczaju próbowanie potraw. I tym razem więc wyciągnęłam blachę z piekarnika, rozkroiłam kawałek mięsa i ze zdumieniem spostrzegłam, że jest... surowe. Okazało się, że źle nacisnęłam przyciski w piekarniku i go po prostu nie włączyłam. Goście na szczęście głodni nie wyszli, ale zrazów nie spróbowali.

Swietłana podkreśla, że jest gastronomicznym samoukiem. Ale lubi podpatrywać profesjonalnych kucharzy. - Mam swoje ulubione programy kulinarne, z których często czerpię przepisy do mojej kuchni - przyznaje.

Na przykład z programu Magdy Gessler wzięła pomysł na pyszne schabowe. Okazało się, że tajemnicą soczystego mięsa jest marynata z mleka, odrobiny soli i cebuli. - Schabowe, pobite na kotlety, trzeba przez kilka godzin trzymać w tej zalewie, dzięki czemu są potem delikatniejsze, bardziej soczyste, po prostu pyszne - zachwyca się Swietłana.

Jej kulinarny talent doceniła nawet teściowa, od razu odstępując jej swoje kuchenne królestwo.

- Już pierwszego dnia po ślubie powiedziała mi na dzień dobry, że od dziś już nie będzie musiała gotować, bo teraz ja zajmę się kuchnią- wspomina Białorusinka. - I nigdy do mojego gotowania się nie wtrącała. Jej królestwo stało się moim. Mimo, że polska kuchnia jest nieco inna niż białoruska

Zaskoczeniem był… barszcz

- Pamiętam mój pierwszy obiad w Polsce - Swietłana wspomina swoje kulinarne zaskoczenie. - Podano mi barszcz czerwony, a obok postawiono ziemniaki. Byłam kompletnie zdezorientowana, bo myślałam, że one są do drugiego dania. Na Białorusi nie jada się zup podawanych z ziemniakami osobno.

Dlatego na pierwszy swój obiad w Polsce postanowiła przygotować gołąbki. Bała się porywać na barszcz, który w jej odczuciu był... bez niczego. - Bo u nas barszcz gotuje się z fasolką i innymi warzywami. Jest bardzo gęsty - tłumaczy. - Ale z czasem nauczyłam się polskiego gotowania... Choć nasze kuchnie - białoruska i podlaska - są do siebie podobne, to jednak się różnią. Kiedy zamieszkałam w Polsce, z wielką przyjemnością odkrywałam te różnice.

Początkowo musiał jej pomagać mąż. Bo choć Swietłana mówić po polsku nauczyła się w mig, na początku nie umiała czytać ani pisać w naszym języku.

- Więc przepisy, które dostawałam od koleżanek, do moich zeszytów przepisywał właśnie mąż! - śmieje się gospodyni. - No nie miał wyboru. Jeśli chciał jeść polskie ciasto, musiał pisać jak je zrobić. Ale choć bardzo się starał, mi i tak nie podobały się te jego gryzmoły, więc w końcu sama nauczyłam się pisać po polsku i zaczęłam wszystko samodzielnie przepisywać.

Swietłana podkreśla, że wciąż lubi odkrywać nowe smaki. Nauczyła się robić nawet pierekaczewnik, który uznawany jest za dość skomplikowane danie.

- Koleżanka pokazała mi, jak go zrobić. I chyba od razu mi się udało, bo cały został natychmiast pochłonięty. Przez cztery osoby w jeden wieczór! - podkreśla z dumą.

I dodaje, że czasami, aby odkryć, jak przygotowuje się coś, co jej smakuje, nie potrzebuje do tego przepisu.

- Zawsze gdy jem obiad poza domem, zanim zabiorę się do konsumpcji, rozgrzebuję całe danie, aby sprawdzić, z czego zostało zrobione - tłumaczy ze śmiechem. - I zwykle mój mąż się denerwuje, komentując, że zawsze muszę „przeszperać talerz“. Ale dzięki temu potem jestem w stanie odtworzyć w domu smaki z różnych restauracji.

Swietłana podkreśla, że swojej rodzinie i gościom przyrządza tylko to, co sama lubi jeść. Więc w jej kuchni goszczą głównie potrawy tradycyjne. Natomiast bardzo docenia nowinki techniczne, które ułatwiają życie kucharki. - Mam kilka sprzętów, bez których nie wyobrażam sobie życia - przyznaje. - Sporo wydaję na przyrządy do wykonywania ozdób cukierniczych. Niestety, cukiernictwo to droga pasja. Na szczęście mąż mnie w niej wspiera. Nigdy mi nie robił wyrzutów za kolejny zakup, ani gdy w drzwiach stawał kurier z paczuszką za kilkaset złotych. Mało tego. On sam na 10. rocznicę naszego ślubu kupił mi w prezencie mój wymarzony robot kuchenny - termomox!

Swietłana tak kocha gotowanie, że myśli o tym , by w przyszłości zarabiać na swojej pasji. - Na razie jednak to nierealne marzenie, bo standardy, jakie musiałabym spełnić, aby otworzyć taką działalność w domu, są nie do przeskoczenia. A otworzenie lokalu gastronomicznego w tak małej miejscowości, jaką jest Janów jest nieopłacalne. Pozostaje mi więc sprawianie przyjemności moją kuchnią przyjaciołom i znajomym - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna