Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostocki Dżygit przełamuje fale i stereotypy

Maryla Pawlak-Żalikowska
Pokochali żeglarstwo, mimo że pochodzą z miasta, gdzie na największym (i jedynym) akwenie ledwo łódka się rozpędzi, to już musi zawracać. Z pływania rekreacyjnego rzucili się w rywalizację z wytrawnymi wodniakami. Skończyli ten sezon na ósmym miejscu w polskiej ekstraklasie i nie bali się stanąć do startów w regatach meczowych, do których przystępują kluby z całego świata. I co z tego, że zajęli 1200. miejsce w globalnym rankingu - w kolejnym roku byli już blisko o 600 miejsc wyżej! - Zawsze startujemy z założeniem, że damy czadu - śmieje się Tomasz Kulesza, prezes Żeglarskiego Klubu Sportowego Dżygit.

Gdy po raz pierwszy w 2015 roku Podlaski Żeglarski Klub Sportowy Dżygit startował w Polskiej Ekstraklasie Żeglarskiej, to szedł śmiech między pozostałymi załogami z Pomorza czy Warmii i Mazur, że białe niedźwiedzie przyjechały popływać. - Co się dziwić - uśmiecha się też Tomasz Kulesza, młody białostocki prawnik, prezes klubu . - Wszyscy wiedzą, że mamy tu tylko zalew Dojlidy, gdzie ledwo się człowiek na łódce rozpędzi, a już musi zawracać. Ale po tych kilku latach startów mamy już inną pozycję. I nadal się do nas… nie z nas… śmieją, że żubry wchodzą na łódkę, ale jest w tym bardzo dużo sympatii. Bo atmosfera wśród załóg jest świetna.

W Polskiej Ekstraklasie Żeglarskiej jest obecnie 13 klubów. Dżygit w pierwszej tegorocznej rundzie (w sezonie są cztery) był na piątym miejscu. Potem nieco spadł w klasyfikacji i w rezultacie po ostatniej fazie rywalizacji 8-9 września uplasował się na 8. miejscu.

Turystyka turystyką - czas na rywalizację

Dziś Dżygit ma 40 członków. Założycieli w 2014 roku było 15. Pierwszy impuls wyszedł od dwóch.

- W końcu lat 80. pływaliśmy turystycznie z przyjacielem, Zbigniewem Kuleszą jachtami kabinowymi - wspomina Wiaczesław Awruk, właściciel m.in. firmy Wawruk z branży drzewnej, jeden z założycieli Dżygita. - Dzieci były małe. Często naszą bazą była miejscowość Skorupki, letnia mazurska baza Białostockiego Okręgowego Zrzeszenia Żeglarzy. I to tam nasze dzieci uczyły się żeglowania na małych łódeczkach. Przez lata każdy z nas realizował się zawodowo, ale też ciągle pływaliśmy; po wodach słodkich i na morzu. I po wielu latach Zbyszek zadzwonił z sugestią, że skoro udało się zaszczepić tę pasję naszym dorosłym już dzieciom, to trzeba pójść krok dalej od rejsów turystycznych: może założyć klub, który by brał udział w wyścigach?

Padła idea i padła nazwa: Dżygit, nawiązująca do kaukaskich jeźdźców doskonale panujących nad koniem, dynamiczna, „zrywna”. Jak energia właściwa młodości, bo to młodzi mieli w klubie odgrywać role sterników. Dosłownie i w przenośni.

Jak podpowiada Tomasz Kulesza, syn pana Zbigniewa, który jest obecnie prezesem klubu, rok 2014 dawał bezpośredni impuls do stworzenia klubu, bo ruszała właśnie Polska Ekstraklasa Żeglarska. Ta idea zrzeszenia polskich klubów żeglarskich była następstwem inicjatywy Unii Europejskiej, która takim projektem chce upowszechniać kulturę żeglarską na kontynencie.

Dziedziczenie pasji z pokolenia na pokolenie

Wiaczesław Awruk przy okazji przypomina, że w brew pozorom w Białymstoku, „mieście żubrów i białych niedźwiedzi”, łatwo było i jest złapać bakcyla żeglarstwa: - To z białostockiego harcerstwa wywodzi się na przykład Waldemar Mieczkowski, dziś mieszkający w Gdańsku. I to on, będąc kapitanem Zawiszy Czarnego, namówił mnie kiedyś, żebym popłynął w rejs na Lazurowe Wybrzeże. Mając 24 lata popłynąłem więc jako załogant w pierwszy taki rejs będący wyzwaniem. Bardzo mi się to spodobało. Namówiłem żonę, wzięliśmy dzieci i popłynęliśmy razem na długi rejs Zawiszą. Po ciepłych wodach. I tak wsiąkłem w żagle. To wymagający finansowo sport, ale biznes idzie dobrze, więc czemu nie.

- Fakt, przejęliśmy pasję od rodziców - potwierdza Tomasz Kulesza. - Jako dorośli już ludzie, mający absorbujące życie zawodowe, pływaliśmy indywidualnie. Brakowało jakoś pretekstu, żeby się spotykać. Założenie klubu było więc także pretekstem, żeby znowu dzielić się tą pasją. Jak wtedy, gdy byliśmy wszyscy dziećmi. I teraz mamy regaty, klubowe spotkania, klubowe dni dziecka. Bo już kolejne pokolenie żeglarzy rośnie. A jednocześnie jednym z członków klubu jest też moja babcia: kibicuje nam i gotuje bigosy na spotkania.

- Gdy w 2014 roku zakładaliśmy klub, prawie miesiąc pracowaliśmy nad jego statutem - relacjonuje dalej Tomasz Kulesza. - Większość z nas to prawnicy. Dołożyliśmy więc wszelkich starań, aby statut odzwierciedlał to, że klub powstał dla czystej radości uprawiania sportu, integracji środowiska. Nie zakłada prowadzenia przez nas działalności gospodarczej. Mamy w planach szkolenie młodzieży, ale jeszcze nie teraz. Jeszcze pływamy i analizujemy sprawę organizacyjnie, bo przecież jednocześnie mamy normalne życie zawodowe.

Złapali wiatr w żagle

Spośród 40 członków klubu nie wszyscy chcą brać udział w rywalizacji. Część nadal trzyma się rejsów rekreacyjnych, a są i tacy, jak klubowicz wędkarz, który po prostu lubi brać udział w imprezach jako kibic. 15 członków założycieli to byli przede wszystkim ludzie z Białegostoku, ale teraz w klubie jest i mieszkanka Świnoujścia, i np. Bartłomiej Skwara, kapitan żaglowca Fryderyk Chopin. - Bo my z bratem, Pawłem przez lata mocno związani byliśmy ze Szkołą Pod Żaglami i pływaliśmy na Fryderyku Chopinie - wyjaśnia prezes Dżygita.

Na zawody ekstraklasy klub kompletuje załogi z najmocniejszych swoich ludzi. Ekipy są czteroosobowe, ale w gotowości pozostaje zazwyczaj sześć, osiem osób, na wypadek, gdyby komuś wypadły w ostatniej chwili obowiązki zawodowe czy rodzinne. Łodzie dostarcza organizator. Jednostki są identyczne, aby rywalizacja opierała się wyłącznie na umiejętnościach żeglarzy.

- To bardzo wymagające łodzie. Włoskie Tomy 28 i Delphia 24. Te drugie to łodzie sportowe, ślizgowe. Ze spinakerami, z genakerami - nie ukrywa Tomasz Kulesza. - Każdy członek zespołu ma na nich swoją rolę do odegrania, żeby ekipa odniosła sukces.

- Na początku startów byliśmy w strasznym ogonie - śmieje się pan Tomasz. - Było ciężko. Nie znaliśmy łódek, załoga dopiero się docierała. Ale z roku na rok jesteśmy coraz wyżej w rankingu końcowym ekstraklasy.

W tym roku pierwsze z czterech regat sezonu zakończyli na piątym miejscu. Potem było trochę gorzej. W ostatnim, wrześniowym wyścigu zajęli czwarte miejsce. W klasyfikacji ogólnej ekstraklasy są na 8. miejscu na 13 klubów ekstraklasy.

W konfrontacji z najlepszymi na świecie

Dżygit bierze też udział w żeglarskich regatach meczowych. Tzw. match racing uważane są na świecie za najbardziej widowiskową formę startów jachtowych: to pojedynki jeden na jeden - w każdym wyścigu biorą udział tylko dwie załogi, przez co rywalizacja jest zrozumiała nawet dla widzów laików. Każdy wyścig trwa zaledwie 20 minut.

Rozgrywki te mają zasięg globalny. Poszczególne wydarzenia są różnie rangowane - w Polsce najwyższą rangę ma impreza w Sopocie. Kolejne zdobyte pozycje pozwalają załogom na udział w coraz bardziej prestiżowych startach. Na końcu ścigają się elity żeglarskie złożone ze zdobywców Pucharu Ameryki, mistrzów olimpijskich i mistrzów świata.

- W ubiegłym roku postanowiliśmy również w tych regatach spróbować swoich sił. I dostaliśmy straszne baty - śmieje się Tomasz Kulesza. - Zajęliśmy… uwaga: 1200. miejsce w rankingu na świecie! Ale kolejny start wyniósł nas w pobliże 400. miejsca, a potem znowu lanie. Szykujemy się oczywiście, żeby się odkuć.

Śmiech śmiechem, ale warto jednak przypomnieć, że to klasyfikacja obejmująca cały świat, a więc także tych najlepszych z najlepszych globalnego jachtingu. Awans świadczy więc o tym, jak bardzo zmieniły się umiejętności pasjonatów z Dżygita.

- No cóż, nie mieliśmy szkolenia regatowego poza szkółką pana Janka Drowanowskiego w dzieciństwie w Białymstoku. Ale potem jakoś już nie było gdzie szlifować tych umiejętności - dodaje prezes Dżygita. - Może jeszcze nie umiemy wygrywać? Może swoje robi stres? Ale naprawdę robimy duże postępy. Przeskoczyliśmy już zdecydowanie z pływania bardzo amatorskiego na wyższy poziom. Ścigamy się z osobami, które były w kadrze olimpijskiej, które są w światowej czołówce. Jak np. Karol Jabłoński, który był w America’s Cup.

Jak przyznaje Tomasz Kulesza, wszystkie te działania byłyby bardzo trudne do zrealizowania, gdyby nie wsparcie sponsorskie. - Tym bardziej cenna jest pomoc firm, które się na nią decydują, że my jeszcze nie odnosimy regularnych spektakularnych sukcesów. Ale jest coraz lepiej.

Białostocki Dżygit przełamuje fale i stereotypy

Wiaczesław Awruk

Białostocki Dżygit przełamuje fale i stereotypy

przedsiębiorca, jeden z założycieli klubu Dżygit
- Teraz w wyścigach ekstraklasy rywalizują nasze dzieci, ale już i wnuki zaczynają pływać na łódkach, bo uczą się tego podczas klubowych dni dziecka. Klub jest przede wszystkim spełnieniem naszych pasji, okazją do kapitalnej zabawy, a jeśli przy tym wychodzą wyniki sportowe, które są imponujące jak na zrzeszonych społecznie, to jest super!

Tomasz Kulesza

Białostocki Dżygit przełamuje fale i stereotypy

prezes Podlaskiego Żeglarskiego Klubu Sportowego Dżygit
- W pierwszym roku wspierał nas finansowo Pronar z Narwi. Mieliśmy nawet na sobie ich kamizelki, podczas gdy reszta załóg ubrana była w typowe sztormiaki żeglarskie. Od kolejnego roku przez wszystkie następne naszym sponsorem jest też marka odzieży reklamowej Promostars. Włączyła się w pomoc firma Vena, a także producent wysokogatunkowych koszul męskich Collier. Obecnie głównym sponsorem klubu jest Delphia, stocznia jachtowa z Olecka.

Polska Ekstraklasa Żeglarska
Tegoroczny sezon żeglarskiej ligi o tytuł Klubowego Mistrza Polski PZŻ był czwartym w historii. Ekstraklasa Żeglarska składała się z czterech rund: w Gdyni, Szczecinie, Świnoujściu i w Sopocie, gdzie przy molo w połowie września został rozegrany finał. Po emocjonującej dwudniowej walce decydujące starcie wygrał Olsztyński Klub Żeglarski i został nowym klubowym mistrzem Polski PZŻ. Srebrny medal zdobył PZU Jeziorak Yacht Club, a na najniższym stopniu podium stanęła SEJK Pogoń Szczecin.
W tej chwili ranking klubów wygląda następujaco:
1. Olsztynski Klub Zeglarski
2. Yacht Club Jeziorak
3. SEJK Pogon Szczecin
4. Legia Warszawa
5. Yacht Club Sopot
6. Jacht Klub Gryf Gdynia
7. Odyssey Sailing Club
8. PZKS Dżygit Bialystok
9. Warszawskie Towarzystwo Żeglarskie
10. Jacht Klub Gryf Gdynia
11. Yacht Club Sopot
12. Sailing Team Boleslawiec
13. RKS Lasery Zegrze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Białostocki Dżygit przełamuje fale i stereotypy - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna