Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. 200 m nad ziemią na linach (wideo)

Kamila Kalinowska
Liny, karabinki, taśmy, ławeczka, zabezpieczenia to podstawowy sprzęt wysokościowców.
Liny, karabinki, taśmy, ławeczka, zabezpieczenia to podstawowy sprzęt wysokościowców. H. Zgiet
Na takiej wysokości nierzadko pracują alpiniści przemysłowi. Wisząc na zewnątrz budynku, mogą polegać tylko na niezawodności sprzętu ochronnego i sile własnych rąk.

Przez niemal cały dzień można było zobaczyć ich wiszących na linach. Myli okna biurowca przy ul. św. Mikołaja, w którym mieści się nasza białostocka redakcja. Alpiniści. Jednak nie górscy, a przemysłowi. Kiedy już stanęli na ziemi, opowiedzieli nam o swoim zajęciu.

- Nasza praca polega na tym, że zajmujemy się wszystkim, co na wysokości - wyjaśnia 39-letni Ireneusz Wiluk, który zajmuje się technikami alpinistycznymi od 13 lat. - Począwszy od mycia szyb w wieżowcach, przez wycinkę drzew, demontaże i montaże pewnych konstrukcji, mycie elewacji dachów, kończąc na usuwaniu wysoko położonych gniazd owadów, np. szerszeni i os - wylicza.

- Wykonujemy różne prace konserwacyjne, zabezpieczamy konstrukcje stalowe - uzupełnia Leszek Roszkowski, 30-latek, w zawodzie od dwóch lat.

O rok od niego starszy Tomasz Kościuczuk, który już 11 lat pracuje jako alpinista, przyznaje, że to niełatwe zajęcie.

- Przydaje się dobra kondycja i zdrowie. Czasem jest o tyle dobrze, że ciągle zjeżdżamy, np. myjąc okna. Ale bywa, że jest wręcz przeciwnie, musimy wspinać się. Trzeba więc mieć trochę siły w rękach - wyjaśnia.

Czy podczas pracy odczuwają strach?

- Tylko szaleniec się nie boi - mówi Ireneusz Wiluk. - Wszyscy się boją, ale chodzi o to, by strach nie paraliżował, a motywował do trzeźwego myślenia. Dzięki temu, że odczuwamy lekki lęk, nie popełniamy błędów - wyjaśnia wysokościowiec.

- Zawsze jest delikatny strach, ale z czasem da się do tego przyzwyczaić - wtóruje mu Roszkowski:

Najwyższy obiekt, na którym mieli okazję pracować, to 120-metrowy komin. Ale byli również na konstrukcjach o większych rozmiarach.

- Przeprowadzaliśmy rozeznanie na wieży o wysokości przekraczającej 200 m - wspomina Ireneusz Wiluk. - Niestety nie mogliśmy wejść na sam szczyt ze względów bezpieczeństwa, ponieważ były tam maszty i nadajniki.

Jak twierdzą, ich praca wzbudza spore zainteresowanie. Nie brakuje w niej również zabawnych sytuacji.

- Kiedy wisimy np. za oknami biurowców, zdarza się, że ktoś nam pomacha, uśmiechnie się, a bywa, że i zapatrzy. Zdarza się i tak, że zjeżdżamy i okazuje się, że za oknem jest łazienka. W której ktoś właśnie jest. Wtedy można się speszyć - śmieje się Tomasz Kościuczuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna