Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. 28-latek oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami. Prokurator: Bił i kopał zamiast kochać. Dwa koty nie przeżyły

Magdalena Kuźmiuk
Jak ustaliła prokuratura, trzy koty trafiły pod opiekę oskarżonego w ciągu zaledwie dwóch miesięcy - na przełomie 2016 i 2017 roku. Ostatni kotek - Misza, przeżył dzięki właścicielce z domu tymczasowego.
Jak ustaliła prokuratura, trzy koty trafiły pod opiekę oskarżonego w ciągu zaledwie dwóch miesięcy - na przełomie 2016 i 2017 roku. Ostatni kotek - Misza, przeżył dzięki właścicielce z domu tymczasowego. Archiwum
Zakończył się proces 28-latka oskarżonego o znęcanie się nad zwierzętami.

28-letniego Daniela J. prokurator oskarżył o znęcanie się nad trzema adoptowanymi kotami. Dwa z nich nie przeżyły. Prowadząca sprawę sędzia Alina Dryl we wtorek przez kilka godzin przesłuchiwała świadków. Były to głównie miłośniczki kotów, które powierzały kolejne zwierzęta Danielowi J. Słuchani byli też lekarze weterynarii i była dziewczyna oskarżonego. Z tych zeznań wyłonił się dość spójny obraz. Sadysty, od dziecka mającego problemy emocjonalne.

Daniel J. - którego we wtorek nie było w sądzie - przyznał się wprawdzie do zarzutów prokuratury. Ale jego wyjaśnienia, które złożył na etapie śledztwa, były pozbawione jakiejkolwiek wrażliwości. - Kot mnie zdenerwował, kopnąłem go raz i kot poleciał - mówił.

- On zamordował kota Hipolita - powiedziała wprost pierwsza właścicielka. - Obiecywał, że będzie miał u niego dobrze. Pobyt zdrowego kota u Daniela J. zakończył się dla niego śmiercią.

Białostoczanin adoptował koty z Kotkowa i je męczył. Dwa nie przeżyły. Prokurator chce, by trafił do więzienia (zdjęcia)

Bicie po brzuchu, po łapach, po głowie, kopanie. To - zamiast pieszczot i miłości - spotkało koty pod opieką Daniela J. Obrażenia, jakich doznały Hipolit, Marcyś i Misza (temu ostatniemu udało się przeżyć) - są makabryczne. Jeden miał ranę ciętą na grzbiecie, inny zmasakrowany pyszczek, kolejny połamaną nogę.

Jak ustaliła prokuratura, trzy koty trafiły pod opiekę oskarżonego w ciągu zaledwie dwóch miesięcy - na przełomie 2016 i 2017 roku. Ostatni kotek - Misza, przeżył dzięki właścicielce z domu tymczasowego.

We wtorek była dziewczyna Daniela J. przyznała, że w dziwnych okolicznościach zdechł jeszcze jeden kotek, którego 28-latek wziął przed Miszą.

We wtorek proces zakończył się. Prokurator zażądał dla Daniela J. kary roku bezwzględnego więzienia, pięcioletniego zakazu posiadania zwierząt i 10 tys. zł nawiązki na rzecz fundacji Kotkowo. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych- Kotkowa i białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami chciał, by Daniel J. pracował społecznie w schronisku dla zwierząt i przez 10 lat nie mógł mieć zwierzęcia. Z kolei obrońca oskarżonego prosił o łagodną karę - ograniczenia wolności lub karę w zawieszeniu. Wyrok 20 listopada.

Sonda: czy białostoczanie są zadowoleni z wyników wyborów samorządowych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna