Chodzi o tzw. bloki covidowe, jakie budują firmy Mirosława Kosackiego. Promują się innowacyjnymi rozwiązaniami technicznymi, jak oddzielne śluzy do dostarczania paczek, zakupów, czy odbioru odpadów. Budynki mają maty dezynfekcyjne, lampy generujące ozon i system pomiarów temperatury w technologii podczerwieni. W większych mieszkaniach są też wydzielone oddzielne pokoje np. do izolacji, do kwarantanny. Wszystko to ma zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom w dobie pandemii. Przy budowie deweloper powołał się na specustawę covidową z marca 2020 r. Ta miała usprawnić realizację inwestycji przeciwdziałających rozprzestrzenianiu się Covid-19. Prowadzenie robót wymagało tylko poinformowania miasta. Inwestor tak też zrobił. Departament architektury ocenił jednak, że nieruchomości nie spełniają warunków specustawy.
- Odpowiedzieliśmy na pismo inwestora, że brak jest podstaw do rozpoczęcia robót budowlanych wskazanych w złożonej informacji, ponieważ wymagają one uzyskania pozwolenia na budowę - informuje Agnieszka Błachowska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
O rozpoczęciu robót miasto poinformowało powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który wydał decyzję o nakazie rozbiórki. We wrześniu br. postanowienie to utrzymał nadzór wojewódzki.
- W trybie specustawy covidowej był przygotowywany tymczasowy szpital przy ul. Wołodyjowskiego w Białymstoku, a także adaptacja obiektów szpitala zakaźnego przy ul. Żurawiej. Samo zamontowanie śluz, urządzeń i mat dezynfekujących w naszej ocenie nie ma ścisłego związku ze zwalczaniem Covid-19. Inwestycja dewelopera ma charakter przede wszystkim komercyjny i stanowi samowolę budowlaną - podkreśla Witold Roszkowski, podlaski Wojewódzki Inspektora Nadzoru Budowlanego w Białymstoku.
Do tego, dodaje, inwestycje są niezgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, bowiem żadna z lokalizacji nie dopuszcza budownictwa mieszkaniowego wielorodzinnego.
Urząd miasta i nadzór budowlany wydał też negatywną opinię w stosunku do 8 pozostałych zgłoszonych przez dewelopera inwestycji przy ul. Depowej, Niskiej, Nory Ney, Długiej i Cedrowej, które są na różnych etapach budowy.
Mirosław Kosacki odwołał się do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego (wciąż czeka na rozpatrzenie), a także do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten rozpoznał już kilka skarg inwestora i wszystkie oddalił. Te rozstrzygnięcia deweloper zaskarżył do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
- Czekamy na rozstrzygnięcie NSA. O całej sprawie poinformowaliśmy też Ministerstwo Infrastruktury oraz kancelarię Prezesa Rady Ministrów, aby nie doszło do absurdów, kiedy to polityka mieszkaniowa rządu będzie realizowana poprzez rozbiórkę gotowych budynków – kwituje Mirosław Kosacki. Podkreśla, że żadna z decyzji, w tym rozbiórkowe, nie są prawomocne jak również ostateczne. - Decyzje zostały wzruszone wobec wszczęcia postanowień wznowieniowych przez wojewódzki inspektorat nadzoru budowlanego. Nie może być mowy w państwie prawa, aby jakikolwiek organ wyrokował sam i wydawał samosąd - czy coś jest legalne czy nie - przed zapadnięciem prawomocnych wyroków sądowych.
Innego zdania jest nadzór. - Postępowania odwoławcze nie oznaczają, że inwestor może w dalszym ciągu prowadzić roboty budowlane - tłumaczy.
- Żaden organ ani sąd nie wstrzymał wykonania decyzji nakazującej rozbiórkę. Te decyzje, choć nieprawomocne, są ostateczne i podlegają wykonaniu. W konsekwencji może się to wiązać nawet z przymusową rozbiórką na koszt wykonawcy - ostrzega Paweł Barański, naczelnik Wydziału Orzeczniczo-Prawnego WINB.
Inspektor Roszkowski zwraca zaś uwagę, że przyszli mieszkańcy mogą mieć problem z zameldowaniem się, gdyż obiekt objęty nakazem rozbiórki nie przejdzie odbioru.
- Jeśli dany lokal spełnia wymagania mieszkaniowe, to można się zameldować nawet na ogródkach działkowych, czy w lokalu usługowym – uważa inwestor.
Robót nie wstrzymuje i sprzedaje mieszkania. W gotowym już budynku C1 na rogu Wiewiórczej i Modzelewskiego (kończona jest elewacja) oraz w bloku przy Cedrowej wolnych lokali już nie ma. W bloku B1 na Modzelewskiego sprzedaż ruszy wkrótce.
Mirosław Kosacki przekonuje, że jego inwestycje są legalne i spełniają obie przesłanki specustawy: zapobieganie rozprzestrzeniania się wirusa Covid-19 oraz łagodzenie skutków gospodarczych.
- Zainteresowanie mamy bardzo duże, ze względu na to, że jest wiele osób, które obawia się o swoje zdrowie, a po drugie mamy mieszkania o mniejszych metrażach, już od 17 mkw, które są dedykowane osobom o niższych dochodach lub takich, które straciły pracę – tłumaczy Mirosław Kosacki. Uważa, że specustawa nie wykluczała budownictwa komercyjnego.
- W całej Polsce są realizowane setki, jeśli nie tysiące inwestycji na podstawie specustawy covidowej. Wśród nich np. maszty telefonii komórkowej, mosty, czy hale produkcyjne i magazynowe, które służą celowi komercyjnemu – podkreśla deweloper. Według niego organy architektoniczno-budowlane ani nadzór budowlany nie mają uprawnień do kwestionowania tego rodzaju inwestycji, co na piśmie miał mu potwierdzić Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, a także organy nadzoru budowlanego z 70 miast w Polsce. Dlatego M. Kosacki uważa, że białostoccy urzędnicy przekroczyli swoje uprawnienia. Skierował w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.
Swoje zawiadomienia złożył też nadzór budowlany. Chodzi o utrudnianie czynności kontrolnych, prowadzenie robót bez wymaganego zezwolenia, a także sprowadzenia zagrożenia katastrofą budowlaną, gdyż prace prowadzone były bez nadzoru. Śledczy badają też, czy nie doszło też do oszustwa. Postępowanie wszczęto 18 października i nadal toczy się w sprawie.
- Przedmiotowe śledztwo znajduje się aktualnie w fazie początkowej - zaznacza Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?