Białystok. Dożywocie zamiast 25 lat więzienia. Sąd zmienił wyrok za brutalne zabójstwo sprzed 22 lat

Jesienią zeszłego roku Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał Zdancewicza na 25 lat więzienia, ale apelację złożyły obie strony postępowania. Prokuratura chciała dożywocia, a obrona łagodniejszej kary za pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem i uniewinnienia od zarzutu zabójstwa.

Uzasadniając środowy wyrok sąd stwierdził, że w przypadku tak okrutnej zbrodni 25 lat więzienia to kara zbyt łagodna. - Pokrzywdzony został przykuty kajdankami do drzewa, a oskarżony (Witold Zdanowicz - red.) z pozostałymi sprawcami kolejno podchodzili do niego bijąc go dotkliwie przez kilka godzin. Sąd określił te zachowania, jako wynaturzoną rozrywkę i zwykłe okrucieństwo - mówił sędzia Andrzej Czapka.

Czytaj również:

Wskazał też, że to oskarżony był inicjatorem zbrodni (pełnił rolę decydującą i przywódczą). Był najbardziej agresywny i okrutny wobec ofiary - swego kolegi.

- Chciał zadać pokrzywdzonemu jak najwięcej cierpień fizycznych i psychicznych, i to on decydował o sposobie i zakresie stosowanych wobec pokrzywdzonego brutalnych i bezwzględnych tortur. To on po zabójstwie i przetransportowaniu zwłok dokonał odcięcia głowy od reszty ciała, jak też odrąbał nogi, gdy tułów nie mieścił się w wykopanym dole - opisywał sędzia.

Jak podkreślił, przebieg zabójstwa z 19 czerwca 2000 roku świadczy o bardzo wysokiej agresji oskarżonego. Chciał zadać ofierze jak najwięcej cierpień, chociaż wiedział, że zginie. Wskazał też na zupełną demoralizację Witolda Zdancewicza.

Czytaj również:

- Zdaniem sądu apelacyjnego, o jakiejkolwiek resocjalizacji oskarżonego nie ma mowy, jest on osobą wysoko zdemoralizowaną, brutalną i nieobliczalną, dla której życie ludzkie nie ma żadnej wartości i dlatego stanowi on rzeczywiste i realne zagrożenie dla społeczeństwa, żadna też kara nie zdoła go wychować i wdrożyć do przestrzegania norm społecznych - konkludował sędzia Andrzej Czapka i dodał, że dożywocie to kara eliminacyjna, ale w tym przypadku jest ona sprawiedliwa i społecznie akceptowalna. O warunkowe przedterminowe zwolnienie skazany będzie mógł starć się po 25 latach.

Przypomnijmy. Do zbrodni doszło 22 lata temu nad jeziorem Zelwa k. Sejn. Kilku mężczyzn piło przy ognisku alkohol. Przywieźli tam 34-letniego kolegę. Skuli go kajdankami, przywiązali do drzewa i bili (m.in. kijem, deską) przez kilka godzin. Wreszcie ofiara została dwukrotnie pchnięta czymś ostrym, prawdopodobnie nożem. Po śmierci 34-latka, sprawcy przewieźli ciało w inne miejsce, odcięli siekierą głowę i ukryli zwłoki w dwóch różnych miejscach.

Czytaj również:

Podejrzany o zorganizowanie tej zbrodni Witold Zdancewicz uciekł i był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. W 2003 roku został zatrzymany we Francji za zabójstwo i skazany. W połowie 2021 roku został deportowany do Polski. Suwalska prokuratura postawiła mu wtedy zarzuty pozbawienia wolności, pobicia i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a sąd skazał 25 lat więzienia. Inni sprawcy tej zbrodni zostały osądzone przed laty. Dwaj na 25 lat (m.in. za udział w zabójstwie), a dwaj po 6 lat więzienia (za udział w pozbawieniu wolności i pobicie).