Do katastrofy doszło 11 marca 2008 r. podczas budowy galerii handlowej przy ul. Świętojańskiej w Białymstoku. W zabytkowej części po zakładzie włókienniczym zawaliła się ściana. Pod gruzami zginął 26-letni robotnik, drugi – był poważnie ranny.
Zarzut nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób prokurator postawił projektantowi konstrukcji. Sąd uznał, że Andrzej M. jest winny, gdyż nie zachował przy projektowaniu wymaganych zasad ostrożności i w projekcie konstrukcji nieprawidłowo obliczył nośność ściany południowej części A budynku „ Merkury” (to ona runęła na robotników). Tak wynikało z opinii biegłych.
Zobacz także:Prokuratura: Architekt winny śmierci w galerii Alfa (zdjęcia)
Mimo odwołania obrońcy (wnosił o uniewinnienie), Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał dziś w mocy wyrok sądu pierwszej instancji skazujący Andrzeja M. na karę grzywny w wysokości 60 tys. zł. Zmienił jedynie część orzeczenia dotyczącą obciążenia kosztami procesu. Decyzja jest na korzyść oskarżonego. Zamiast całości (koszty szacowane są na 150 tys. zł), M. będzie musiał zwrócić 1/3. Wyrok jest prawomocny.
Biegli w swoich opiniach, a za nimi sąd, stwierdzili, że na katastrofę złożyło się wiele czynników: w tym zły stan budynku, błędy wykonawcze i brak odpowiedniego nadzoru nad pracami. Ale były też błędy projektowe, za które odpowiada konstruktor.
- Biegli z Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy określili, iż przyczyny leżące poza sferą działania oskarżonego przyczyniły się w około 60 proc. do przedmiotowej katastrofy. Pozostałe 40 proc. leżało po stronie oskarżonego i dotyczyło niewystarczających rozwiązań projektowych w zakresie wzmocnienia konstrukcji i posadowienia budynku - mówił w czwartek sędzia Andrzej Czapka z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Oskarżonemu groziło od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Temida wzięła pod uwagę wszystkie okoliczności łagodzące. Sąd zastosował wobec Andrzeja M. nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzył mu „tylko” karę grzywny.
Andrzej M. nigdy nie przyznał się do stawionego mu zarzutu. Tłumaczył m.in., że rzeczywiste wady muru uwidoczniły się dopiero po katastrofie. Poza tym posiłkował się ekspertyzą, która nie dawała podstaw do podejrzeń, że stare cegły mogą nie wytrzymać obciążeń.
Sąd zauważył, że ekspertyza została sporządzona długo po wykonaniu projektu. Ponad to projekt układu witryn został w tzw. międzyczasie zmieniony, ale ekspert nie znał tych zamiarów.
To już drugi wyrok w tej sprawie. Za pierwszym razem Andrzeja M. został uniewinniony. Sąd odwoławczy sprawę cofnął do ponownego rozpoznania.
Magazyn Informacyjny KP i GW 03.05.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?