- Nie dość, że dano nam parę dni na wyprowadzkę, to jeszcze wszyscy mamy zamieszkać razem - nie mogą uwierzyć mieszkańcy domu przy ul. Wrocławskiej 7. Od lat wiedzą, że budynek w związku z budową obwodnicy będzie wyburzony. Ale nie spodziewali się, że będą wyrzuceni w taki sposób.
Przez nieruchomość ma przebiegać Aleja Niepodległości. Kiedy dokładnie rozpocznie się inwestycja, na razie nie wiadomo, tym bardziej, że niedawno została zaskarżona decyzja środowiskowa w tej sprawie. Jednak w czwartek do mieszkańców dotarła decyzja o wydaniu budynku pod potrzeby inwestycji. Mają się wynieść jutro rano. W zamian miasto zaoferowało mieszkanie przy ul. Boboli. To 64 metry kwadratowe: dwa pokoje, kuchnia, łazienka. Zamieszkać miałoby tam pięć rodzin - w sumie 10 niespokrewnionych osób. Tyle bowiem mieszka przy ul. Wrocławskiej 7. Ale podejmując decyzję, magistrat uznał, że budynek to obiekt jednolokalowy.
- I to mimo że w papierach od lat 60. wiadomo, że jest inaczej - mówi Marek Syty, jeden z mieszkańców. - Mamy nawet wydane 28 września zaświadczenie z departamentu architektury, że to budynek wielolokalowy. Ale okazuje się, że to nie wystarczy. Urząd oczekuje podziału notarialnego. Jaki to ma sens, wchodzić nam w koszty, gdy wiadomo, że za chwilę i tak to będzie wyburzane?
- Gdy przysyłają do nas decyzje o podatkach, to też jesteśmy budynkiem wielolokalowym, bo pisma są do każdego osobno, na lokal nr 1 czy 2 - dodają mieszkańcy. - Teraz nagle okazuje się, że tu nie ma lokali!
Mieszkańcy starali się sami wyjaśniać swoją sytuację.
- Chodziliśmy po urzędach, odsyłali nas z pokoju do pokoju, zbywali, chyba, aby nas uciszyć. A potem won. I tak się stało - mówią. - Mamy nagle się wynieść.
Teraz w domu przy ul. Wrocławskiej 7 mieszka pięć rodzin. Warunki skromne, nie ma tu kanalizacji. Każda rodzina ma takie samo 24-metrowe mieszkanie: pokój z małym aneksem kuchennym. Mieszkają tu po jednej, dwie lub trzy osoby, zwykle od wielu lat.
- Mieszkam tu od urodzenia, teraz z mężem i synem - mówi Janina Samojluk. - Nie trzeba mi nic większego, żadnych luksusów. Wystarczy takie mieszkanie, jak mam.
- Tu mieszkają starsze osoby, schorowane. Jak nas tak będą traktować, to my wyniesiemy się na Boboli, ale trochę dalej, na cmentarz - dodaje Halina Zachorowska.
- Poza wszystkim, chyba pomylono też definicję mieszkania zastępczego z zamiennym - zaznacza Marek Syty. - W zastępczym wystarczy 5 mkw. na osobę, w zamiennym powinno być 10. Czyli na 10 osób powinno być 100 metrów, a nie 64, jak nam teraz zaoferowano.
Mieszkańcom pomoc obiecali radni miejscy PiS. Chcą, by wojewoda zniósł rygor natychmiastowej wykonalności decyzji.
- Będziemy domagać się, aby urzędnicy tę decyzję wstrzymali, przynajmniej do czasu uregulowania sytuacji prawnej, wyjaśnienia sytuacji podziału lokali - mówi Tomasz Madras, radny z PiS. - Nie wyobrażam sobie, aby w dzisiejszych czasach takie miasto jak Białystok mogło tak postępować.
Rzeczniczka magistratu Urszula Mirończuk wczoraj nie odbierała telefonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?