- Nie mam nic wspólnego z napadem - mówił w piątek przed sądem oskarżony Levan S. 33-letni obywatel Gruzji jest jedyną osobą, która usłyszała w tej sprawie zarzuty. Wątek pozostałych napastników wyłączono do odrębnego postępowania, ale wobec niewykrycia sprawców, umorzony.
Napad na kantor przy ulicy Kawaleryjskiej w Białymstoku. Pol...
Oskarżony przyznał, że kiedy doszło do napadu, był w Białymstoku. W sumie był w tym mieście dwa razy ubiegłego lata. Każdorazowo przyjeżdżał z Warszawy w celach biznesowych. Zajmował się sprzedażą używanych samochodów. W stolicy woj. podlaskiego spotykał się wtedy z klientami, którzy chcieli kupić od niego mitsubishi galant, a potem przewieźć legalnie na Ukrainę. Tymi klientami mieli być Rosjanin i Ukrainiec. Oskarżony twierdzi, że wysadził ich na przystanku, wrócili po 30 minutach i razem odjechali do Warszawy. Podwoził ich również na bazar przy Kawaleryjskiej. On sam wszedł na targ, by wymienić euro na złotówki w kantorze - tak wyjaśniał 33-latek.
Oskarżony został zatrzymany 10 października ubiegłego roku w Warszawie. Od tamtej pory siedzi w areszcie. W tym samym czasie zatrzymano dwie inne osoby, ale niczego im nie udowodniono. Zostali wypuszczeni na wolność.
Do napadu na właściciela kantoru doszło 31 sierpnia 2018 r. Było około godziny 13. Przedsiębiorca właśnie kończył pracę. Torbę z pieniędzmi (w różnych walutach miało to być w sumie około 300 tys. zł) położył na przednim siedzeniu swojego auta. Zamknął drzwi, a następnie wrócił, aby zamknąć kantor.
- Wtedy zza drzwi wyskoczył mężczyzna w kapturze na głowie i masce motocyklowej. Uderzył mnie pięścią w twarz. Broniłem się. Nagle od tyłu doskoczyło do nas dwóch innych napastników. Bili mnie po głowie, całym ciele, powalili na ziemię, kopali, skakali po mnie - relacjonował właściciel kantoru.
Jeden z bandytów metalowym wybijakiem wybił szybę w samochodzie pokrzywdzonego i ukradł z siedzenia pieniądze. Potem sprawcy wsiedli do mitsubishi, którym kierował czwarty mężczyzna, i odjechali.
Widząc bijatykę, kantorowcowi próbował pomóc świadek. Szarpał się z rabusiem, niestety nie udało mu się go zatrzymać.
Świadkowie przyznają, że napastnicy mieli maski lub kaptury na głowach. Nie pamiętają twarzy. Część, w tym pokrzywdzony, zapamiętała jednak, że przynajmniej jeden ze sprawców miał ciemniejszą karnację.
Jest też inny obciążający dowód. Na miejscu zdarzenia rabusie zostawili puszkę z gazem oraz mini słuchawkę douszną. Znaleziono na nich ślady DNA oskarżonego Levana S. Ten kategorycznie podważa wyniki badań.
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. W piątek został przesłuchany przedsiębiorca i kilku kupców prowadzących działalność na bazarze przy ul. Kawaleryjskiej. Kolejna rozprawa w czerwcu.
Za rozbój oskarżonemu grozi kara do 12 lat więzienia.
Zobacz także:
Podejrzani o napad na właściciela kantoru w Białymstoku w rękach policji (mat. KMP Białystok)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?