Od dwóch lat, czyli dokładnie od początku pandemii, jest całkowicie uniemożliwione wejście do Domu Pomocy Społecznej przy ul. Świerkowej 9 w Białymstoku. Odwiedziny są możliwe w pomieszczeniu za pleksą lub w przypadku osób zaszczepionych bez pleksy. Moja zniedołężniała matka nie jest w stanie się poruszać samodzielnie, chciałbym ją w końcu odwiedzić w normalnych warunkach - przez to mam na myśli w pokoju tak jak to było do wybuchu pandemii - opowiada nasza czytelniczka (prosi, by nie podawać jej nazwiska). - Jak wszyscy dokładnie wiemy, od poniedziałku 28 marca większość obostrzeń covidowych została zdjęta. Zaczynamy życie takie jak było przed pandemią, natomiast w DPS sytuacja jest całkowicie odwrotna. Decyzją dyrektora wszystko pozostaje w takiej samej formie jak było, jest to dla mnie kuriozalne nieporozumienie. Budzi to we mnie wewnętrzny sprzeciw, bo wiem jak wiele rodzin czeka na dzień, kiedy odwiedzą swoich bliskich leżących w łóżkach.
Karol Kossakowski, dyrektor Domu Pomocy Społecznej nr 2 przy ulicy Świerkowej w Białymstoku, przyznaje, że faktycznie - obostrzenia dotyczące odwiedzin nadal w prowadzonej przez niego placówce obowiązują.
- Ale możliwość odwiedzin pensjonariuszy przez istnieje przez cały czas - zapewnia. W przypadku, jeśli pensjonariusz nie jest w stanie sam zejść do pokoju odwiedzin, rodzina - tak jak przed pandemią - może odwiedzić go w pokoju. Pozostali faktycznie nadal muszą korzystać ze specjalny pokój, ale jeśli pogoda na to pozwala - można również wyjść na świeże powietrze.
Kiedy te obostrzenia zostaną zniesione? - Czekamy na konkretne wytyczne naszych przełożonych, czyli między innymi Ministerstwa Rodziny, Ministerstwa Zdrowia, sanepidu - tłumaczy dyrektor Kossakowski. - Dla nas stan pandemii nadal trwa.
Naszej czytelniczki wyjaśnienia dyrektora jednak nie przekonują: - Sytuacja jest o tyle dziwne, że co jakieś czas widzimy na fanpage fb DPS, że zostają przyjmowani nowi wolontariusze są organizowane różne akcje - dobrze, że to się dzieje, ale jest poważne nieporozumienie nam rodzinom zabrania się wejścia do środka, a wolontariuszy i innych ważnych gości się wpuszcza. Jest to ogromny ból i wielka niesprawiedliwość. Czy dyrekcja i pracownicy mają coś do ukrycia przed rodzinami, że nie chcą nas wpuszczać do środka?
A dyrektor? Zaprasza do wolontariatu. Tyle tylko, że wtedy trzeba będzie opiekować się również innymi pensjonariuszami, a nie tylko członkiem swojej rodziny.
- A w razie jakichkolwiek wątpliwości co do zasad czy warunków panujących w naszym DPS zapraszam do kontaktu z nami, z administracją. Osobiście łatwiej jest wszystko wyjaśnić - dodaje Karol Kossakowski.