Do tragedii doszło 19 czerwca 2020 r., na terenie białostockiego zakładu przy ul. Elewatorskiej należącego do spółki zajmującej się przetwarzaniem zbóż i produkcją paszy. W silosie powstał zator. Do rozbicia zbrylowanych otrębów wynajęto zewnętrzną firmę trudniącą się alpinizmem przemysłowym. Na miejsce przybyło trzech mężczyzn. Jeden spuścił się na linie do zbiornika.
W pewnym momencie przysypała go poruszona zbita masa. Z zeznań osób, które go miały asekurować wynikało, że podczas próby wyciągnięcia 34-latka, lina główna zerwała się, a asekuracyjna przeszła przez układ bez oporów.
Zobacz także:
Akcja ratownicza trwała niemal dwie doby. Dopiero po tym czasie udało się wydobyć ciało spod 9-metrowej warstwy otrębów.
W wyniku śledztwa zarzuty postawiono dyrektorowi zakładu. Prokuratura uważa, że dopuścił pokrzywdzonego do pracy w przestrzeni ograniczonej niezgodnie z procedurą, w silosie brakowało pomostu, na którym poszkodowany mógłby stanąć, możliwości wyłączenia urządzenia odbiorczego (tzw. ślimaka na dole silosu) oraz oświetlenia.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Uważa, że do wypadku przyczynił się sam 34-latek, który pracował poniżej poziomu otrębów, nie miał napiętej liny głównej, wykuł się z liny asekuracyjnej.
Oskarżony, grozi mu 5 lat więzienia, na ostatniej rozprawie w piątek (14.10) nie pojawił się. Sąd przesłuchał wtedy inspektora z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Białymstoku, który badał okoliczności zdarzenia. W jego ocenie do wypadku doszło na skutek osunięcia się otrębów pod stopami poszkodowanego.
- Myślę, że gdyby nie było luzu na linie głównej i asekuracyjnej, i byłyby one napięte, to istniałoby duże prawdopodobieństwo, że poszkodowany nie zostałby wciągnięty. Nie wykluczam również, że poszkodowany mógł pracować pod nawisem otrębów - uważa inspektor.
Czytaj też:
Pytany przez obrońcę, czy powinien być opuszczony na pomoście, odparł, że tak, ale "prawdopodobnie z uwagi na wielkość włazu, zapadła decyzja, aby zrobić to jedynie za pomocą sprzętu alpinistycznego".
- Są różne metody. Wydaje mi się, że właściciel firmy mógł podjąć inną decyzję, np. opuszczenie się w uprzęży i na linkach połączonych z punktem konstrukcyjnym na górze - bezpośrednio nad miejsce, gdzie należało skuwać ten surowiec; osuwanie tego surowca w pozycji podwieszonej, a nie stojącej czy chodzącej - zeznawał pracownik OIP.
Sąd odroczył kolejną rozprawę na razie bez terminu. Nie wykluczone, że wówczas strony wygłoszą mowy końcowe.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?