Sędzia Piotr Markowski zamierza to zrobić na kolejnej wyznaczonej rozprawie 15 stycznia, bo prokurator, główny obrońca 35-letniego Adama B., ani sam oskarżony nie byli obecni na sali.
Do zdarzenia doszło niemal sześć lat temu, a białostocki funkcjonariusz, któremu w razie prawomocnego skazania groziła utrata pracy, zdążył już przejść na emeryturę.
Zobacz też: Były policjant skazany. Współpracował z laweciarzem
W styczniu 2014 r., w swoim prywatnym czasie, oskarżony wracał w nocy z żoną z imprezy u znajomych na os. Wysoki Stoczek. Przed blokiem został zaatakowany przez dwóch mężczyzn, którzy sądzili, że wcześniej żartował z imienia ich psa. Mylili się, ale po słownej utarczce w ruch poszły pięści. Właściciel psa uderzył policjanta w twarz. Ten nie pozostał dłużny. W pewnym momencie napastnicy zaczęli uciekać. Schowali się w mieszkaniu jednego z nich. Adam B. ruszył za nimi. Wyważył nogą drzwi. Tam pobił obu mężczyzn i potraktował gazem łzawiącym. Przy czym, co warto podkreślić, wtargnięcie do mieszkania miało miejsce już w obecności patrolu policji.
Choć to spacerowicze sprowokowali zajście, to oni dostali solidny "łomot". Na liście obrażeń: złamanie oczodołu, kości szczęki, siniakami i urazem głowy. Dla porównania: sprawny fizycznie i przeszkolony policjant miał tylko rozciętą wargę.
Zarzuty usłyszały obie strony. Dwaj mieszkańcy os. Wysoki Stoczek w odrębnym procesie odpowiadali za napaść na Adama B., za co zostali ukarani więzieniem w zawieszeniu i wypłatą nawiązki - łącznie 10 tys. zł - na rzecz policjanta. W tamtym postępowaniu pokrzywdzonego, w tym - oskarżonego o uszkodzenie ciała wspomnianych mężczyzn, zniszczenie mienia oraz naruszenie miru domowego.
Zobacz także: Sokółka: Były policjant oskarżony o spowodowanie wypadku i nieudzielenie pomocy
Trzeba przyznać, że sprawa od początku sprawiała kłopot wymiarowi sprawiedliwości. Niech świadczy o tym fakt, że od samego zdarzenia minęło parę lat, a wciąż nie ma prawomocnego rozstrzygnięcia. Sąd rejonowy już po raz trzeci zajmował się wydarzeniami z początku 2014 r., bo sąd odwoławczy wcześniej dwukrotnie uchylał zapadłe wyroki. Za pierwszym razem był to wyrok uniewinniający policjanta, za drugim (również dla niego korzystnym) - warunkowe umorzenie postępowania, nawiązki na rzecz pokrzywdzonych i zwrot kosztów naprawy zniszczonych drzwi. Warunkowe umorzenie oznaczało, że formalnie B. nie byłby karany za przestępstwo umyślne, czyli wciąż mógłby pracować w służbach mundurowych. Prokuratura skutecznie zaskarżyła jednak orzeczenie.
Problem Temidy wynikał m.in.z wyznaczenia granic obrony koniecznej i ustalenia, czy oskarżony przekroczył ją czy też nie. Zdaniem obrońcy oskarżonego nie. Zdaniem prokuratury - tak. Chodzi o drugą fazę zajścia, kiedy Adam B. już nie musiał odpierać ataku na swoją osobę, bo napastnicy zaczęli uciekać, a w tle słychać było syreny policyjnych radiowozów. Postanowił jednak wyręczyć policję.
Co tym razem zrobi sąd rejonowy? Dowiemy się za miesiąc.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?