Podejrzany mieszkał wraz z rodzicami w domu w Bielsku Podlaskim. Z naszych ustaleń wynika, że nie było tam wcześniej interwencji policji. Rodzina nie zgłaszała problemów, a sam 40-latek nie był dotychczas karany.
Gdy doszło do zabójstwa, jego ojca nie było. Udał się z kilkudniową wizytą do siostry. Wrócił 22 lipca, nie mógł dostać się do budynku. Wezwał służby. Po wejściu do środka dokonano makabrycznego odkrycia - zakrwawione zwłoki 64-latki. Kobieta miała obrażenia głowy, a także liczne rany kłute i cięte od noża w okolicy klatki piersiowej oraz szyi. Nie wiadomo, kiedy dokładnie kobieta zmarła, ale według ustaleń śledczych, została zaatakowana poprzedniego dnia. Podejrzany o zabójstwo 40-latek nie opuścił domu, w którym leżały zwłoki. Policja zatrzymała go na miejscu. Był trzeźwy.
Czytaj też: Wyrok 15 lat więzienia za tajemnicze zabójstwo w Hajnówce z 1996 roku
Mężczyzna, któremu przedstawiono zarzut zabójstwa, został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.
- Podejrzany przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Nie był w stanie logicznie wytłumaczyć motywów swojego działania. Zasłaniał się niepamięcią - mówi prokurator Adam Naumczuk, Prokurator Rejonowy w Bielsku Podlaskim. - Na tej podstawie mamy poważne wątpliwości, co do poczytalności 40-latka. Mężczyzna musi zostać poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym. Wyniki będą determinować dalsze postępowanie.
Postanowienie o powołaniu biegłych wydano we wtorek 10 sierpnia. Efekty mogą być znane w ciągu miesiąca. Chyba, że eksperci uznają, że konieczna jest dłuższa obserwacja podejrzanego.
W przypadku, gdy okaże się, że bielszczanin jest niepoczytalny, prokuratura będzie musiała umorzyć postępowanie, a mężczyzna nie trafi do więzienia. Nie oznacza to jednak, że automatycznie wyjdzie na wolność. Sąd może zdecydować o umieszczeniu sprawcy w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, w ramach tzw. środka zabezpieczającego.
Tak było w przypadku nożownika z Białegostoku, któremu zarzucono usiłowanie zabójstwa dwóch osób. 13 marca 2019 r. 40-latek rzucił się na kobiety z nożem, gdyż zwróciły mu uwagę, że źle zaparkował samochód. Wszystko działo się w pobliżu budynku komendy miejskiej policji przy ul. Bema.
Zobacz także: Zabójstwo przy ul. Konduktorskiej. Prokuratura planuje skierować podejrzanego na badania psychiatryczne
Śledczy ustalili, że gdy 47-latka z 16-letnią córką zaczęły się oddalać po sprzeczce, sprawca ruszył za nimi. Wyciągnął nóż i zadawał ciosy. Widząc szarpaninę, na pomoc kobietom ruszył jeden z przechodniów. Uderzył napastnika w twarz. Za chwilę na miejsce dobiegł policjant i powalił agresora na ziemię. Obie pokrzywdzonego trafiły do szpitala.
Najpoważniej ranna została starsza z kobiet. Miała długą na 15 centymetrów ranę ciętą w okolicy szyi i ramienia, ranę kłutą klatki piersiowej z kanałem drążącym do jamy opłucnowej. Nastolatka otrzymała dwa ciosy m.in. w szyję.
Zatrzymany na gorąco napastnik przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Groziło mu nawet dożywocie. Areszt odbywał w warunkach zamkniętego oddziału psychiatrycznego. Lekarze stwierdzili, że w chwili czynu miał zniesioną zdolność rozumienia znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem. Aktu oskarżenia nie było. Prokuratura razem z wnioskiem o umorzenie postępowania, skierowała do sądu wniosek o zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci pobytu w zakładzie psychiatrycznym.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?