Mieczysław Baszko to tylko jeden z kilku członków zarządu województwa podlaskiego, który do swego domu w Sokółce w piątek dociera samochodem służbowym, natomiast w poniedziałek rano tym samym autem jedzie do pracy w Białymstoku. Jak się dowiedzieliśmy w Urzędzie Marszałkowskim, prawnie wszystko jest w porządku, ponieważ z auta służbowego korzysta się do celów... służbowych. Atakim jest ponoć dojazd do domu i z domu do pracy.
- Zdarza się - przyznaje Baszko. - Ale zabieram służbowe auto tylko wtedy gdy jadę do Sokółki z jakiegoś objazdu po regionie. To najczęściej jest godzina 22 albo i później! Zwalniam kierowcę, żeby nie pracował po godzinach, i jeżdżę sam.
Baszko twierdzi także, że żadnych korzyści ze swego stanowiska nie odnosi.
- Przyszło do mnie, co prawda, pismo z Jagiellonii, że jeśli mam ochotę pójść na mecz, to żeby ich o tym powiadomić, a dostanę zaproszenie. Tyle że ja na mecze nie chodzę. Zzaproszeń do teatrów również nie korzystam. A w filharmonii byłem dwa razy, i to też prawie służbowo - zapewnia.
Jeśli przejrzymy oficjalny rejestr korzyści, prowadzony przez Państwową Komisję Wyborczą, okaże się, że prawie wszyscy włodarze myślą tak jak Mieczysław Baszko - z tytułu pełnionych funkcji nie mają żadnych korzyści.
Więcej dzisiaj w papierowym wydaniu "Gazety Współczesnej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?