Miał wiele firm
Miał wiele firm
Sam A., tajemniczy biznesmen o przynajmniej dwóch paszportach (amerykańskim i izraelskim) inwestycje w naszym regionie zaczął na przełomie ubiegłego i tego wieku. Należały do niego hotel Delfin i zakład stolarski Pinewood w Augustowie, zakład krawiecki Ekoland w Supraślu, wytwórnia wody mineralnej "Białowieska" w Białowieży, a także białostocki Biaglass. Tylko ta ostatnia firma dobrze dzisiaj prosperuje, ale należy do innego właściciela.
Podejrzewany jest o popełnienie kilkunastu przestępstw na terenie naszego województwa. Wydawało się, że nigdy za to nie odpowie. Tymczasem Amerykanom udało się najprawdopodobniej przesłuchać kontrowersyjnego, znanego niegdyś w regionie biznesmena Sama A.
- Taka informacja do mnie dotarła, ale oficjalnego potwierdzenia nie mam - przyznaje prowadzący śledztwo prokurator Ryszard Tomkiewicz.
Dodaje, że to pierwsza od ponad roku wiadomość w tej sprawie, która daje nadzieję na doprowadzenie postępowania do końca.
Śledztwo trwa już sześć lat. Od dłuższego czasu nic szczególnie istotnego w tym przypadku się nie działo, bo Sam A. wyjechał z Polski. Prokuratura liczyła, że popełni błąd i jednak wróci do naszego kraju. Ma ku temu powody. Jednak A. nie przyjechał i nie dał się zatrzymać.
Jest podejrzewany przede wszystkim o działania na szkodę swoich spółek. Niemal wszystkie z nich poupadały z wielkim hukiem. Jedno z doniesień złożył w 2005 roku ówczesny burmistrz Augustowa.
Okazało się bowiem, że Sam A., jako właściciel znajdującej się tutaj firmy stolarskiej sprzedał po cichu działkę, na której zakład stał, a pieniądze schował do kieszeni. Mimo że miał spore zobowiązania wobec pracowników. Firmy A. nie płaciły też składek na ZUS, rat od bankowych kredytów, nie regulowały rachunków z kontrahentami.
Szczegółów postępowania, w tym tego, ile i komu Sam A. jest winien, prokuratura, dla dobra sprawy, ujawniać nie chce.
Już wiele miesięcy temu śledczym udało się ustalić, że A. przebywa w USA. Jedyne, co można było w takim przypadku zrobić, to wystąpić do Amerykanów o pomoc prawną, czyli przesłuchanie biznesmena na miejscu. Po wysłaniu jednego wniosku, a potem - przypomnienia zapadła kompletna cisza. Można było nawet przypuszczać, że Amerykanie polską prośbę zlekceważyli.
To, co w tej sprawie będzie działo się dalej prokurator Tomkiewicz uzależnia od oficjalnego pisma, które ma nadzieję z USA otrzymać. Swoich następnych kroków nie chce zdradzać. Nie wiadomo więc np., czy istnieje jakakolwiek możliwość sprowadzenia Sama A. do Polski. Amerykanie swoich obywateli innym państwom zwykle nie wydają. Samowi A. grozi wieloletnie więzienie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?