Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błysk Zlatana Ibrahimovicia uratował Szwedów

Hubert Zdankiewicz, Paryż
Francois Mori
Po bramce Wesa Hoolahana Irlandia długo prowadziła na Stade de France, ale jedna akcja Zlatana Ibrahimovicia uratowała Szwedów przed porażką

„Zlatan Ibrahimović. Zlatan Ibrahimović” - krzyczeli jadący na Stade de France wymalowani i ubrani od stóp do głów na żółto szwedzcy kibice. Zieloni (w różnych odcieniach) i poprzebierani za skrzaty Irlandczycy rewanżowali im się śpiewając „The Fields of Athenry” (od 1990 roku oficjalny hymn ich reprezentacji). Jedni i drudzy nie żałowali sobie przy tym piwa, zadając jednak kłam teoriom, że alkohol może mieć zgubny wpływ na zachowanie fanów piłki nożnej.

Przeciwnie, po chuligańskich wybrykach w Marsylii - gdzie starli się Anglicy z Rosjanami - i nazistowskim „happeningu” w Lille - gdzie grupka sierot po Adolfie Hitlerze i III Rzeszy (dowody można było obejrzeć choćby na Twitterze) zaatakowała sympatyków reprezentacji Ukrainy, poniedziałek stał pod znakiem dobrej zabawy. Nie przerwanej nawet informacją, że pod jedną z bram Stade de France znaleziono podejrzany pakunek (na szczęście był to fałszywy alarm). - Fajni są - śmiała się młoda Francuzka, nagrywając Irlandczyków telefonem, z okna kolejki RER, stojącej na dworcu Gare du Nord. Nie tylko ona, bo uśmiechało się prawie pół pociągu.

Inni po cichu wtórowali Szwedom - w sumie trudno się dziwić, ostatnie cztery lata spędzone w miejscowym Paris Saint-Germain wykreowały największą gwiazdę reprezentacji „Trzech Koron” na lokalnego bohatera, a jego wyjście z autokaru pod Stade de France (pokazane przez organizatorów na stadionowych ekranach) wywołało eksplozję radości nie tylko szwedzkich kibiców.

Ibrahimović, w swoim stylu, podgrzewał jeszcze atmosferę wokół swojej osoby opowiadając przed meczem reporterowi „CNN”, że jego idolem był zmarły niedawno legendarny bokser Muhammad Ali.

- Nie przyjechaliśmy tutaj, żeby oglądać inne zespoły. Chcemy zajść jak najdalej. Dla mnie ten turniej jest szczególny, bo gramy we Francji, która jest dla mnie trochę jak dom - wspomniał z kolei w wywiadzie dla „L’Equipe”. - Czuję się lepiej niż kiedykolwiek. Właściwie to myślę, że z każdym rokiem jestem coraz lepszym piłkarzem - podkreślał. Na koniec dodał jeszcze, że chce, by cała presja związana z występem na Euro spadła na jego barki. - Lubię ją czuć i mogę zdjąć ten ciężar z moich kolegów. Nie ma większego honoru niż gra w reprezentacji na takim turnieju i jestem przekonany, że wszyscy damy z siebie nie sto, a dwieście procent - zapewniał.

- Wiemy, że jeśli wyłączymy Zlatana, to nasze szanse wzrosną. Zróbmy to i będziemy tak samo mocni, jak Szwedzi. A może nawet lepsi - stwierdził z kolei przed meczem były reprezentant Irlandii Kevin Kilbane i wygląda na to, że jego serca młodsi koledzy i selekcjoner Martin O’Neill. Początek meczu był jeszcze wyrównany (albo nudny, jeśli ktoś woli). Im dłużej trwała jednak pierwsza połowa, tym wyraźniejsza była przewaga zespołu żywiołowo dopingowanego przez kibiców (przy czymś takim atmosfera na meczu otwarcia była niemal jak w teatrze) z Zielonej Wyspy.

Przynajmniej w liczbie dogodnych sytuacji, bo już w 17. minucie mogło być 1:0. Po rzucie rożnym i strąceniu piłki głową przez Ciarana Clarka nie trafił w nią stojący kilka metrów przed szwedzką bramką John O’Shea. Po pół godzinie gry tuż nad poprzeczką strzelił z narożnika pola karnego Robbie Brady. Chwilę później centralnie w poprzeczkę Jeff Hendrick.

Z kolei dorobek Ibrahimovicia do przerwy to w zasadzie dwa strzały. Najpierw źle wykonał rzut wolny, później strzelił obok słupka po rzucie rożnym. Uczciwie trzeba przyznać, że się starał. Walczył, pokazywał się kolegom do gry. Niewiele z tego jednak wynikło.

W drugiej połowie napór Irlandczyków wzrósł i przyniosło to niemal natychmiastowy efekt, bo trzy minuty po wznowieniu gry udało im się trafić w końcu do siatki. Kapitalną akcją prawą stroną popisał się Seamus Coleman, minął rywala, dośrodkował, a Wesley Hoolahan uderzył bez przyjęcia. Andreas Isaksson był bez szans.

Dosłownie dwie minuty później mogło być 1:1. Po rzucie rożnym i odbiciu piłki przez Darrena Randolpha Emil Forsberg strzelił jednak obok słupka. Szwedzi szukali kolejnych okazji, wydawało się jednak, że uskrzydleni prowadzeniem i dopingiem Irlandczycy nie pozwolą już sobie wydrzeć zwycięstwa. Tym bardziej, że mieli kolejne okazje do podwyższenia prowadzenia.

W 71. minucie błysnął jednak w końcu Ibrahimović. Po jego rajdzie i dośrodkowaniu z lewej strony pola karnego próbujący wybijać piłkę Clark wpakował ją głową do własnej bramki.
Irlandia - Szwecja 1:1 (0:0);

Bramki: (Hoolahan 48. - Clark 71. - samob.)

Sędzia: Milorad Mažić (Serbia); Widzów: 80 tys

Irlandia: Randolph - Coleman, O’Shea (C), Clark, Brady - James McCarthyI (85 McGeady), WhelanI, Hendrick - Hoolahan (78 Keane) - Walters (63 McClean), Long.

Szwecja: Isaksson - Lustig (45 E. Johansson), LindelöfI, Granqvist, M. Olsson - Seb Larsson, Lewicki (86 Ekdal), Källström, Forsberg - Berg (59 Guidetti), Ibrahimović

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Błysk Zlatana Ibrahimovicia uratował Szwedów - Sportowy24

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna