Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo tu jest miejsce mocy

Dorota Naumczyk dnaumczyk@wspolczesna
Cały swój majątek wydałem na to, by postawić tę osadę w miejscu, gdzie żyli moi przodkowie - mówi Piotr Łukaszewicz z Puńska
Cały swój majątek wydałem na to, by postawić tę osadę w miejscu, gdzie żyli moi przodkowie - mówi Piotr Łukaszewicz z Puńska A. Zgiet
Region. Najsilniejszą energię można poczuć na środku leśnej polany, w tzw. świętym gaju. To właśnie tu - prawie tysiąc lat temu - miejscowa ludność odprawiała swoje pogańskie obrzędy sakralne.

Dziś wokół tego miejsca powstaje osada - miejsce, w którym można spać na sianie i piec na ognisku własnoręcznie złowione ryby. A wszystko w towarzystwie duchów przodków...

Osadę jaćwiesko-pruską w Oszkiniach buduje Piotr Łukaszewicz, mieszkaniec pobliskiego Puńska. I choć wszystko ma być gotowe dopiero za rok - na tysiąclecie Litwy - już od kilku lat nie może opędzić się od ciekawskich. Zjeżdżają się tu turyści z Włoch, naukowcy z Litwy i bioenergoterapeuci z całego kraju. I każdy znajduje coś dla siebie...

Jestem Prusem, jaćwingiem, Litwinem...

Prawie 7,5 hektara ziemi za wsią Oszkinie Piotr kupił już 10 lat temu. W 2001 roku znajomi ze wsi wyryli mu na leżącym na tych gruntach wielkim kamieniu polnym napis PRUSIA 2001 i znak pruskiej państwowości.

- Przez długie lata szukałem swoich korzeni i dziś wiem, że nie ma we mnie nic słowiańskiego - wyjaśnia. - Ja jestem przede wszystkim Prusem, potem jaćwingiem, a dopiero na końcu Litwinem.

Historycy potwierdzają, że tereny między Wielkimi Jeziorami Mazurskimi, Niemnem i Biebrzą do XIII wieku zamieszkiwali jaćwingowie - bałtyjski lud zaliczany do plemion pruskich, a w większości wybity przez Krzyżaków. Jeszcze dzisiaj można na tym obszarze zaleźć pamiątki po ich osadnictwie, ot, chociażby wielkie głazy poryte pismem runicznym. Kilka z nich leży na 7,5-hektarowej działce pana Piotra.

W świętym gaju...

W centrum działki zaś jest inny dowód na to, że wieki temu odprawiano tu tajemne obrzędy pogańskie. Wielu bioenergoterapetów potwierdza, że w tzw. świętym gaju, na leśnej polanie, znajduje się bardzo silnie promieniujące pole energetyczne - miejsce mocy. Piotr ustawił tu wielki głaz, który niczym ołtarz służył poganom do ich obrzędów sakralnych.

- Tysiąc lat temu w tym miejscu zbierała się miejscowa ludność, jaćwiescy kapłani składali bóstwom ofiary, wsypywali do palącego się na ołtarzu ognia zboże, sól, wlewali miód pitny... - tłumaczy Piotr Łukaszewicz.

- Już za rok, jak uda mi się skończyć całą tę inwestycję, będziemy tu na oczach turystów odprawiali takie obrzędy, żeby przybliżyć ludziom historię tych ziem. Przy odpowiednim, mrocznym oświetleniu, i pruskich śpiewach, pokażemy przeróżne obrzędy naszych przodków... Pokażemy też walki wojów i inne zwyczaje jaćwieskich i pruskich plemion.

Obok kamiennego ołtarza stoi inny głaz, z wyżłobioną niecką pełną wody. Niegdyś woda ta była potrzebna do odprawiania obrzędów, dzisiaj służy turystom jako miejsce wrzucania drobnych monetek, po to, by za rok znowu tu wrócić.

...przez aleję kamiennych przodków...

Ze "świętego gaju" można wyjść Aleją Kamieni. To rodzaj ścieżki edukacyjnej, bo na kolejnych, ogromnych głazach pan Piotr kazał wyrzeźbić wizerunki i imiona wodzów jaćwieskich i pruskich plemion. Szereg otwiera wódz Pipins, który rządził plemieniem Pamede Kulma, za nim widzimy Auktumisa z plemienia Pagude, a na kolejnych głazach: Erks Mantst - ostatni i najsłynniejszy wódz pruski oraz Skomants - ostatni wódz jaćwingów.

Na końcu Alei Kamieni, na ogromnym głazie ustawiono wielki metalowy krzyż, wykuty na wzór krzyża Bałtów. Jest on bardzo charakterystyczny, bo w jego górnej części umocowane jest wielkie słońce, niżej symbol ziemi, a wyżej nieba. Pokazuje on wędrówkę ludzkiej duszy z głębin ziemi, przez życie cielesne na tym padole, aż do nieba. Jaćwingowie wierzyli bowiem w życie pozagrobowe, a także w reinkarnację.

- Wierzyli też, że dusze zamieszkują w kamieniach, i w drzewach - dodaje Piotr.
I być może dlatego spacerując po tym podsuwalskim lesie, pełnym gigantycznych, rzeźbionych głazów, czuje się na plecach oddech historii i ludzkich dramatów, jakie się tu niegdyś rozegrały. Dla tych, którzy nie są w stanie wyobrazić sobie codziennego życia pruskich plemion, pan Piotr wybudował osadę z bala. Taką samą, jak te, które stały na tych ziemiach prawie tysiąc lat temu.

...aż do pruskiego grodu

Do drewnianego grodu droga prowadzi koło zarybionych stawów, na których wiszą drewniane kładki. Potem wystarczy już tylko minąć wieżę widokową, z której można obserwować ptaki, leśną zwierzynę, czy też zbliżającego się wroga, zejść leśną ścieżynką w dół i natrafiamy na fosę. Za nią zaś już widnieje ogrodzenie drewnianego grodu pruskiego. Najpierw jednak trzeba przejść przez podgrodzie, obok drewnianych domków, budowanych na wzór tych, w których niegdyś zamieszkiwali tutejsi rzemieślnicy: kowale, garncarze.

- Już wkrótce odwiedzający to miejsce turyści będą mogli nie tylko obejrzeć te chaty, ale nawet je wynająć, żeby przespać się na sianie, pod przykryciem ze zwierzęcej skóry, a rano wstać, własnoręcznie złapać w stawie rybę i upiec ją na ognisku - zapewnia Piotr Łukaszewicz. - To będzie takie muzeum, w którym można będzie mieszkać. Taki jest też drewniany gród pruski.

Gród już stoi. A jakże! Otoczony wielkimi, odstraszającymi wroga balami, wygląda naprawdę groźnie. Żeby wejść na dziedziniec, trzeba pokonać fosę i zostać wpuszczonym przez wielką bramę, która jest zarazem wieżą obronną. Na dziedzińcu zbudowano już spichlerz i drugą wieżę obronną oraz dwa duże domostwa, w których również będą mogli zamieszkać goście. Kiedyś w takich samych żyli wodzowie plemion wraz z rodzinami. Wszystkie drewniane budynki stoją na podmurówkach z kamieni i kryte są wiórami.

- I myślę, że będą tu stały przez co najmniej sto kolejnych lat... - ma nadzieję pan Piotr.

Bardzo mu zależy, żeby jak najwięcej ludzi poznało historię tych ziem, tych plemion, jego przodków. I po chwili zadumy prowadzi do dwóch drewnianych tablic. Ta po lewej zapisana jest w języku pruskim, ta z prawej - po litewsku. Pan Piotr czyta i od razu tłumaczy na polski:

"Wybacz bracie, ty jesteś pochowany, a ja żywy, lecz twój głos chwali serce. Tysiąc lat spałeś, ale teraz wstajesz i znowu widzimy tu stare Prusy..."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna