Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Bieluczyk o 35. Olimpiadzie Szachowej, Garrim Kasparowie, medalu Polek i wizycie na Podlasiu prezydenta Kałmucji

<B>Dariusz Klimaszewski</B>
Chociaż od zakończenia 35. Olimpiady Szachowej w słoweńskim kurorcie Bled mija miesiąc, mistrz międzynarodowy Bogdan Bieluczyk nadal żyje swoim startem w tym turnieju. Ale nic dziwnego, bo przecież tak jak dla każdego sportowca marzeniem jest udział w igrzyskach olimpijskich, tak każdy szachista pragnie choć raz w życiu uczestniczyć w olimpiadzie królewskiej gry.

Białostoczanin już od ponad 50 lat znany jest w szachowej rodzinie. Jednak dopiero w drużynie Międzynarodowej Federacji Szachistów Niepełnosprawnych (IPCA) spełnił swoje marzenie. Wystartował w Olimpiadzie Szachowej.
Gens una sumus
- Międzynarodowa Federacja Szachowa (FIDE) należy do największych organizacji sportowych świata. Jej przewodnim hasłem jest "Gens una sumus", czyli "Jesteśmy jedną rodziną". Dlatego w swoje szeregi przyjmuje nie tylko stowarzyszenia narodowe, ale także organizacje zawodników niepełnosprawnych. Wiele lat temu w jej skład weszły Międzynarodowa Federacja Szachistów Niewidomych i Międzynarodowa Federacja Szachistów Niesłyszących. Do FIDE przyjęto też nas, zrzeszonych w Międzynarodowej Federacji Szachistów Niepełnosprawnych - inwalidów narządu ruchu. No i w końcu otrzymaliśmy zaproszenie do wzięcia udziału w Olimpiadzie Szachowej - wyjaśnia Bogdan Bieluczyk.
Zaproszenie nie oznaczało jednak automatycznego startu w Bled. Rzecz chodziła oczywiście o finanse.
- IPCA nie pobiera żadnych składek od zrzeszonych w niej krajowych stowarzyszeń. Stąd też nie dysponuje funduszami, z których mogłaby opłacić start swych drużyn w olimpiadzie - tłumaczy białostocki zawodnik.
Na szczęście z pomocą przyszedł znany działacz Podlaskiego Stowarzyszenia Sportu Osób Niepełnosprawnych Ryszard Rodzik. M.in. jego starania sprawiły, że Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych "Start" w Warszawie opłacił uczestnictwo Bieluczyka w słoweńskim turnieju. Znalazły się także pieniądze na opłacenie opiekuna białostockiego mistrza, wieloletniego prezesa Okręgowego Związku Szachowego, Jana Górskiego.
- Gdyby nie Start, na pewno nie spełniłoby się marzenie mego życia - białostoczanin nie kryje swej wdzięczności.
W historycznym Bled
Słoweński kurort należy do miejsc, które znają wszyscy szachiści - zawodowcy. Choćby z książek. To właśnie w tej przepięknie położonej miejscowości odbyły się turnieje, które przeszły do historii królewskiej gry. W 1931 r triumfował tu mistrz świata Aleksander Aljechin, w 1950 r - nasz rodak, reprezentujący już barwy Argentyny, Mieczysław (Miguel) Najdorf. W 1961 r do Bled przyjechały największe sławy gry na 64, czarno-białych polach. Wówczas zwyciężył Michał Tal przed Bobby Fischerem i Tigranem Petrosjanem. Ci trzej arcymistrzowie w różnych latach zdobywali tytuł mistrza świata.
- I do tego Bled przyjechałem ja. Nie bardzo mieściło mi się to w głowie. Patrzyłem więc na cerkiewkę na wyspie na środku jeziora, wspominałem te legendy królewskiej gry i zastanawiałem się jak ja zagram w olimpiadzie - wspomina Bogdan Bieluczyk.
Ze wspomnianą cerkiewką związany jest pewien przesąd: podobno wypowiedziane i wymodlone w niej życzenie spełnia się! Białostoczanin popłynął na wyspę dopiero w połowie rozgrywek...
Kasparow i inni
Turniej 35. Olimpiady Szachowej przeprowadzono w Pałacu Sportu. Lodowisko zmieniono w wielką salę gry, w której najwięksi rywalizowali z debiutantami.
- Osiem najlepszych drużyn grało w sektorze specjalnie wydzielonym. Niemniej byliśmy wszyscy razem. Obserwowałem zachowanie Garriego Kasparowa. Widać było na nim ogromną koncentrację przed każdym meczem. Sprawiał wrażenie człowieka bardzo zamkniętego w sobie. Podawał dłoń tylko nielicznym. Podobnie zachowywała się Judith Polgar. Ale pozostali wielcy królewskiej gry okazali się normalnymi ludźmi - opowiada Bieluczyk.
O swojej grze białostoczanin mówi krótko:
- Byłem wyraźnie zdeprymowany. Denerwował mnie szum panujący w tak olbrzymim obiekcie, gra na elektronicznych zegarach, z którymi spotkałem się po raz pierwszy, obecność tych wspaniałych arcymistrzów. Tylko tym mogę wytłumaczyć moją słabą grę w pierwszych partiach. Popełniłem w nich wprost dziecinne błędy. I stąd mój słabszy wynik - ocenia.
W jednym z wolnych od gry dni Bogdan Bieluczyk wybrał się na wycieczkę do cerkiewki. Po niej przyszły zwycięstwa i... brązowy medal żeńskiej reprezentacji Polski.
Łzy szczęścia
- Kibicowałem naszym szachistkom. Ostatniego dnia szybko wygrałem swoją partię w meczu z Angolą. Udałem się zobaczyć grę Polek z Wietnamkami. Iweta Radziewicz i Monika Soćko już zwyciężyły. Jugosłowianki pokonały zaś Gruzję i wiedzieliśmy, że jak wygra Joasia Dworakowska to mamy brązowy medal. Ona miała już wygraną partię. Iweta i Monika całowały się, płakały ze szczęścia. Od brązu dzielił nas już jeden, oczywisty ruch Dworakowskiej. Wszyscy widzieliśmy to posunięcie. Ale nasza szachistka zamyśliła się. Minęła minuta, druga, trzecia. Wreszcie Dworakowska wykonała zwycięskie posunięcie, przeciwniczka wyciągnęła dłoń poddając partię. Wszystkim nam wydarł się okrzyk radości. A ja jako jeden z pierwszych pogratulowałem sukcesu naszym szachistkom - Bogdan Bieluczyk wspomina wspaniałe chwile naszej reprezentacji.
Prezydent FIDE w Białowieży?
Bieluczyka spotkało w Bled jeszcze jedno przeżycie. Okazało się, że w Białymstoku trenuje on krewniaków... prezydenta Międzynarodowej Federacji Szachowej, a zarazem prezydenta Kałmucji Kirsana N. Iljumżinowa.
- Dzięki pomocy wieloletniego prezesa Polskiego Związku Szachowego, a zarazem sędziego olimpiady Andrzeja Filipowicza miałem możność spotkać się z Iljumżinowem. Przekazałem mu pozdrowienia od jego krewniaków, otrzymałem od niego upominki. Zapytałem też, czy objąłby patronatem Światową Olimpiadę Szachową Inwalidów Narządu Ruchu, którą chcemy zorganizować w Białowieży. Poprosił o oficjalne pismo, ale wyraził zainteresowanie naszymi zawodami - opowiada białostoczanin.
Prezydent Kałmucji w przeciwieństwie do swoich rodaków jest bardzo bogatym człowiekiem. Sam już fundował szachistom nagrody liczone w milionach dolarów. Pragnie także rozwijać swój kraj poprzez współpracę z innymi państwami. Kałmucja oferuje ropę naftową i kawior.
- Wiem, że dwóch białostockich biznesmenów prowadzi interesy z tym krajem. Iljumżinow chętnie odwiedza różne państwa. Podczas takich wizyt spotyka się z różnymi biznesmenami, rozmawia z nimi, proponuje współpracę. Gdyby podlaskie władze i podlascy biznesmeni wykazali zainteresowanie, to wcale nie jest wykluczone, że w lipcu prezydent FIDE i Kałmucji przyjechałby do Białowieży - twierdzi białostocki szachista.
Na horyzoncie Hiszpania

Drużyna IPCA w Bled

Drużyna IPCA w Bled

94. miejsce: 6 zwycięstw, 1 remis, 7 porażek, 26 pkt
Mistrz międzynarodowy Andriej Obodczuk (Rosja) 7 pkt z 13 możliwych
Mistrz FIDE Miljenko Medić (Chorwacja) 3,5 pkt z 8
Mistrz międzynarodowy Bogdan Bieluczyk (Polska) 2 pkt z 6
Mistrz międzynarodowy Igor Jarmonow (Ukraina) 4,5 pkt z 12
Jewgienij Wodjasow (Rosja) 4,5 pkt z 9
Markku Pukkila (Finlandia) 4,5 pkt z 8

Bogdan Bieluczyk zagra w lipcowym turnieju w Puszczy Białowieskiej. To ma być jego pierwszy etap na drodze do kolejnej olimpiady. Jeżeli w kolejnych mistrzostwach Europy i świata szachistów niepełnosprawnych zdobędzie medale, to znów zakwalifikuje się do drużyny IPCA. A za dwa lata 36. Olimpiada Szachowa. Tym razem w Hiszpanii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna