Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohoniki. Eugenia Radkiewicz ma klucze do meczetu

Dorota Biziuk
– Żaden chłop tak bardzo by się nie poświęcał tej robocie jak ja – śmieje się pani Eugenia.
– Żaden chłop tak bardzo by się nie poświęcał tej robocie jak ja – śmieje się pani Eugenia.
Najmniej pytań zadają Francuzi i Anglicy. Najbardziej wścibscy są Niemcy. Z kolei Polacy próbują udowodnić, że wszystko wiedzą najlepiej.

Każdego turystę, który trafi do meczetu w Bohonikach, czeka spotkanie z Eugenią Radkiewicz.

Jedni nazywają ją przewodnikiem, drudzy - kustoszem, a jeszcze inni - opiekunem meczetu w Bohonikach. Swoją funkcję pełni od ponad 15 lat. Eugenia Radkiewicz zapewnia, że czuje się w tej roli wyjątkowo dobrze. Choć początkowo jej kariera zawodowa miała niewiele wspólnego z pracą przewodnika.

Z tatarskiej rodziny
- Teraz nie wyobrażam sobie, żebym mogła robić coś innego. Polubiłam turystów, a oni - jak sądzę - polubili mnie. Zawsze mówię krótko, zwięźle i na temat. To moja sprawdzona metoda na turystów. Polecam ją wszystkim przewodnikom - podkreśla mieszkanka podsokólskiej wsi Bohoniki.

Pani Eugenia urodziła się w tatarskiej rodzinie Jasińskich w Malawiczach Górnych koło Sokółki. Brat jej ojca - Stefan Jasiński - przez długi czas był imamem w Kruszynianach i Bohonikach (teraz mieszka w Białymstoku i kilka dni temu świętował setne urodziny - przyp. red.).

- Potem wyszłam za mąż za Jakuba Radeckiego i przeprowadziłam się do Suchowoli. Tam przez 11 lat pracowałam w zakładzie krawieckim. Załoga była fajna, ale po pewnym czasie zbrzydła mi ta robota. No bo ile można wytrzymać w jednym miejscu? Kolejnym przystankiem była Sokółka - wspomina przewodniczka.

W Sokółce pani Eugenia znalazła pracę w Zakładzie Stolarki Budowlanej. Jednak sześć lat później rodzina Radeckich przeniosła się do Bohonik.

- Był 1982 rok, niespokojne czasy, a w Bohonikach cisza i spokój. Od razu mi się tutaj spodobało. Widocznie zdobyłam zaufanie ludzi, bo po dwóch latach zrobili ze mnie sołtysa - opowiada nasza rozmówczyni.

Już w Bohonikach umarł pierwszy mąż pani Eugenii i tam też po raz drugi wyszła ona za mąż - za przedstawiciela rodu Radkiewiczów.

- Mieszkałam w kilku bohonickich domach, a z każdą przeprowadzką byłam bliżej meczetu - podkreśla Eugenia Radkiewicz. - Aż pewnego razu w naszej wsi odbyło się zebranie Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej. Mieliśmy wybrać kogoś, kto zadba o meczet, jego otoczenie i turystów. Wskazano mnie, a ja... nie protestowałam.

Ma oko na turystów
Przewodniczka mieszka naprzeciwko meczetu. Dzięki temu nie przegapi żadnego turysty. A tych do Bohonik przyjeżdża coraz więcej. Największe oblężenie wieś przeżywa podczas wakacji.

- Ludzie chcą zobaczyć słynny Szlak Tatarski w sąsiedztwie wschodniej granicy Polski. Ciągle zdarzają się turyści, którzy są zdziwieni, że w Bohonikach bez problemu można wejść do meczetu - przyznaje pani Eugenia.

U niektórych zdziwienie wywołuje też fakt, że po muzułmańskiej świątyni oprowadza kobieta.

- A ja mam na to gotową odpowiedź. Tłumaczę, że żaden chłop tak bardzo by się nie poświęcał tej robocie jak ja. Wszystko odrzucę na bok, żeby tylko turystom nasz meczet pokazać. Zawsze jestem do dyspozycji - mówi przewodniczka.

Chłopem kieruje niewiasta
Eugenia Radkiewicz opowiada gościom o królu Janie III Sobieskim, za sprawą którego Tatarzy znaleźli się na tych terenach, o islamie i wszystkim, co interesuje turystów.

- Mam wyuczoną formułkę dotyczącą historii. Kiedy ktoś mi przerwie, tracę wątek. Dlatego zaznaczam, że na początku mówię ja, a potem jest czas na pytania - wyznaje kobieta.

Rzadko się zdarza, żeby turyści nie skorzystali z takiej możliwości. Najczęściej poruszana kwestia dotyczy miejsca kobiet w islamie.

- Wszelkie dyskusje w tym temacie ucinam jednym stwierdzeniem: "chłop potęgą jest i basta, lecz kieruje nim niewiasta" - mówi przewodniczka.

Kiedyś ktoś zarzucił jej, że pięknie opowiada o islamie, a tymczasem spora część świata podchodzi do tej religii zupełnie inaczej.

- Tłumaczę, że to wielka sprawa polityczna, a na mój babski rozum chodzi tutaj tylko i wyłącznie o pieniądze. Wtedy dyskutanci milkną - dodaje pani Eugenia.

Wielokrotnie też zdarza się, że po wizycie w zabytkowym meczecie i spotkaniu z Eugenią Radkiewicz, turyści zaglądają do herbarza rodzin tatarskich.

- Szukają tam swoich nazwisk, bo chcą sprawdzić, czy przypadkiem w ich rodzinie nie było kogoś z tatarskim pochodzeniem - tłumaczy przewodniczka.

Słowa uznania
Kilka lat temu zaś przed bohonickim meczetem zatrzymała się wycieczka profesorów uniwersyteckich z Olsztyna.

- Zaprosiłam ich do środka, powiedziałam, co miałam do powiedzenia i chciałam ich już pożegnać - wspomina pani Eugenia. - Wtedy jeden z profesorów zapytał, czy może wpisać się do księgi pamiątkowej naszego meczetu. Powiedziałam "a pisz pan". Wziął długopis i napisał tak: "W meczecie w Bohonikach od pani Eugenii Radkiewicz dowiedziałem się więcej aniżeli przez całe swoje studia". Przeczytałam ten wpis, kiedy profesorowie już odjechali. Dla mnie były to najpiękniejsze słowa uznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna