Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boją się kar, wszystko dokładnie sprawdzają

Paweł Tomkiewicz [email protected]
– Jestem oburzony taką sytuacją. Chciałem kupić maść, a każą mi przyjść za godzinę albo szukać innej apteki. Ktoś powinien się tym zająć – uważa Mieczysław Krzyżewski.
– Jestem oburzony taką sytuacją. Chciałem kupić maść, a każą mi przyjść za godzinę albo szukać innej apteki. Ktoś powinien się tym zająć – uważa Mieczysław Krzyżewski.
To jest jakaś paranoja. Przeżyłem tyle lat i nigdy tego nie było. Jestem przeciwny temu protestowi - mówi Mieczysław Krzyżewski, który wczoraj, kilka minut po godzinie 13, chciał wykupić leki w aptece Gemini.

Wczoraj przez godzinę zamknięta była część placówek, które przystąpiły do protestu. I tak będzie codziennie, aż dojdzie do porozumienia w sprawie ustawy refundacyjnej.

Klienci są oburzeni

Zgodnie z zapowiedziami, wczoraj w godzinach między 13 a 14 wszystkie apteki miały realizować recepty tylko w nagłych przypadkach. Jako pierwszą odwiedziliśmy aptekę św. Brunona przy ul. Wojska Polskiego. Na szybie co prawda wisiała kartka z informacją o proteście, ale drzwi były otwarte. Jak usłyszeliśmy, klienci byli obsługiwani normalnie.

Nie wszyscy farmaceuci mogli wyrazić swoje niezadowolenie z zapisów w ustawie refundacyjnej. Otwarte były również apteki należące do sieci Dbam o zdrowie czy Cefarm. Jak przyznają pracownicy tzw. sieciówek, nie dostali zgody na zamknięcie aptek.

- Należymy do sieci i nie dostałyśmy zgody na przyłączenie się do protestu, mimo że go popieramy - usłyszeliśmy od jednej z farmaceutek.

Zamknięta była natomiast apteka Gemini przy zbiegu ulic Mickiewicza i Piłsudskiego. Mimo że o proteście było wiadomo od kilku dni, nie brakowało klientów, którzy chcieli między 13 a 14 wykupić leki. Wielu z nich taka forma protestu nie podoba się.

- Zawsze mówią, że pacjent jest najważniejszy, a co teraz robią? Zamykają aptekę i każą czekać - dziwi się Zofia Cieśluk.

- To jest nieludzkie - dodaje Mieczysław Krzyżewski

Ale część ełczan popiera działania aptekarzy. - Boją się kar i walczą o swoje prawa. Lekarzom się udało, więc próbują - dodaje Urszula Jagłowska.

Zgodnie z zapowiedziami apteki na godzinę mają być zamykane aż do zakończenia protestu.

Boimy się kar

W związku z zamieszaniem związanym z uchwaleniem ustawy refundacyjnej, aptekarze zaczęli bardzo skrupulatnie sprawdza recepty. Jak wyjaśniają, to nie jest forma protestu, tylko obawa przed karami, jakie może nałożyć na nie podczas kontroli Narodowy Fundusz Zdrowia. - Już od dawna mamy obowiązek realizowania tylko prawidłowo wypisanych recept - wyjaśnia mgr farmacji Katarzyna Kocent-Zielińska z apteki Dbam o zdrowie.

Zgodnie z przepisami recepta powinna być m.in. czytelna. A za wydanie leku na podstawie źle wypisanej recepty, aptekarzom grożą kary. I jak dodają, nie chcą płacić za błędy lekarzy.

Dlatego Naczelna Rada Aptekarska żąda m.in. możliwości sprzedaży pacjentom tańszych zamienników leków, zaprzestania karania aptekarzy za nie swoje błędy na receptach i abolicji dla aptek w związku z wydawaniem leków na wadliwe recepty wystawione podczas protestu lekarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna