Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Branża przetwórstwa mleka ostrzega: Jeśli będą wyłączenia prądu i gazu, będą problemy z produkcją

Andrzej Matys
Andrzej Matys
- Chcemy jakoś wstrząsnąć politykami, bo jeśli przyjdzie jesień i ograniczenia zasilania, na reakcję będzie za późno. Działać trzeba już teraz – mówi prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka
- Chcemy jakoś wstrząsnąć politykami, bo jeśli przyjdzie jesień i ograniczenia zasilania, na reakcję będzie za późno. Działać trzeba już teraz – mówi prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka Piotr Sawczuk - zdjęcie ilustracyjne
Branża mleczarska, także podlaska, ostrzega, że rynek mleka może przeżyć wstrząs. Powodem mogą być ewentualne ograniczenia w dostawach prądu i gazu, które doprowadzą do wstrzymania produkcji mleka i wyrobów mleczarskich. A wstrzymanie produkcji oznacza straty. Dlatego przetwórcy mleka apelują do rządu, by wyłączył mleczarnie z ograniczeń w dostawach energii.

Są dwa rozporządzenia Rady Ministrów o ograniczeniach energii i gazu (z 2021 i 2022 roku), które wprowadzają - w razie niedostatku gazu i energii w kraju - pewne stopnie zasilania. Na ich podstawie zakłady dostają informacje, że w przypadku wprowadzenia ograniczeń, dana mleczarnia dostanie tylko pewną ilość prądu czy gazu.

- Jeden z naszych zakładów, zakontraktował w 2022 roku 2800 kW energii. Ale zakład energetyczny poinformował go, że w razie ograniczeń dostanie 962 kW, czyli trzykrotnie mniej. To oznaczało, że prąd trzeba będzie skierować do najbardziej potrzebnych części zakładu, czyli zapewne do chłodni wyrobów gotowych, ale na pracę linii produkcyjnej czy inną działalność nie wystarczy - mówi Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka, który w wydanym stanowisku ostrzega przed ograniczeniami dostaw prądu i gazu.

Czytaj również:

Jak z kolei podkreśla prezes grajewskiego Mleko polu, cały proces pozyskania mleka u rolnika i przetworzenia to jest energia. Bez niej nie ma przemysłu, nie tylko mleczarskiego. Tylko że huta, stalownia czy tartak mogą poczekać dzień, tydzień czy dwa i nie będą mieć wielkich strat.

- W naszym przypadku surowiec nie poczeka, bo jest nietrwały. Jeżeli nie będzie na bieżąco przetwarzany, będzie się nadawał tylko do utylizacji, a to są dodatkowe koszty i zagrożenie funkcjonowania środowiska. Zutylizowanie nawet 20 proc. dziennego skupu mleka przekracza polskie możliwości – podkreśla Edmund Borawski.

Przypomina, że jeśli nie będzie prądu, rolnik nie wydoi krowy, a mleczarnia nie przerobi nawet szklanki mleka, bo podstawą obróbki jest pasteryzacja, sterylizacja i chłodnictwo, które potrzebują energii i elektrycznej, i ciepłej.

Także szef PPM wskazuje, że ograniczenia w dostawach energii będą trwały jakiś dłuższy okres, a nie dzień czy dwa. Tymczasem zakłady z branży mleczarskiej prąd i gaz muszą mieć non stop, bo pracują na okrągło.

- Jeżeli mleczarnie staną, co zrobimy ze 100 tys. rolników dostawców mleka. A oni produkują i dostarczają to mleko codziennie. Jeśli będą musieli to mleko utylizować jest zagrożenie, że będzie ono wylewane do rzek, na pola. Byle się go pozbyć bez względu na konsekwencje dla środowiska – uważa Marcin Hydzik.

Czytaj również:

- Na pewno energię oszczędzać trzeba i w jakimś stopniu utrudni to produkcje i przetwórstwo mleka, bo jest to towar żywy. Zostaliśmy zobligowani do podania swojego minimalnego zapotrzebowania na energię i dotychczas nie odczuwaliśmy problemów z tym związanych. Jak dalej będzie trudno powiedzieć, ale jeżeli dojdzie do ograniczeń trzeba będzie reagować na bieżąco. Oczywiście, warto o tym rozmawiać, ale uważam, że nie będzie tak źle jak niektórzy to widzą – twierdzi Antoni Żdanuk, prezes SM w Łapach.

Niemniej, z wyliczeń PPM wynika, że jeśli mleko nie zostanie odebrane, gospodarstwo może tracić dziennie nawet 700 zł, a rolnicy ponoszą duże koszty produkcji. Dlatego związek prosi rząd, aby wyłączył branżę mleczną (jako bardzo wrażliwą) spod tych rozporządzeń.

- Już 1 marca napisaliśmy o tym do premiera Sasina, ale do dzisiaj nie mamy żadnej odpowiedzi. Chcemy jakoś wstrząsnąć politykami, bo jeśli przyjdzie jesień i ograniczenia, na reakcję będzie za późno. Działać trzeba już teraz. Tym bardziej, że u nas nie ma procedur na wypadek kryzysów – podsumowuje prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka.

Podobne spostrzeżenia ma prezes Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol, który uważa, że dzisiaj rzucanie hasła o ograniczeniach zasilania wzbudza niepotrzebnie niepokój u ludzi: - Powinno się podzielić przemysły na trwałe i nietrwałe i przygotować jakąś koncepcję, na wypadek, gdyby musiało dojść do ograniczeń w dostawach energii. Suche przepisy i kary nic nie załatwią. Jeśli energetyka ogłosi jakiś stopień zasilania na jutro, to jak ja mam wytłumaczyć rolnikom, żeby jutro nie doili krów – pyta retorycznie prezes Borawski.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna