Brawo Biało-Czerwone! Trzecie z rzędu zwycięstwo Polek w Lidze Narodów!

Do spotkania z Tajlandią nasze siatkarki przystąpiły podbudowane dwoma zwycięstwami - 3:2 z Kanadą i 3:1 z Włochami. Z kolei piątkowy przeciwnik doznał porażki z Włoszkami (2:3) oraz wygrał z Kanadyjkami (3:0).

- Tajlandia to zupełnie inny styl gry niż Włochy czy Kanada, ale myślę, że najważniejsze, aby nie pozwolić im grać tej szybkiej i kombinacyjnej gry, tylko musimy im narzucić swoje warunki - mówiła przed piątkową rywalizacją Agnieszka Korneluk, środkowa reprezentacji Polski (za stroną pzps.pl)

W ubiegłorocznym pojedynku podczas mistrzostw świata Polki wygrały 3:0, w każdym secie tracąc zaledwie siedemnaście punktów - w drugiej partii rywalki jednak nieco nastraszyły Biało-Czerwone, bowiem zdołały wypracować kilkupunktową przewagę, którą potem roztrwoniły.

W piątek azjatycki zespół nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z podopiecznymi Stefano Lavariniego. Owszem, nasze siatkarki nie ustrzegły się błędów, nie zawsze też skutecznie atakowały (słabiej radziła sobie zwłaszcza Oliwia Różański), przeciwniczki znacznie częściej jednak miewały problemy ze zdobywaniem punktów, na dodatek zdarzały im się pomyłki, jakie na tym poziomie nie powinny się zdarzać (złe ustawienie skutkujące utratą punktu), nic więc dziwnego, że w pierwszym secie Biało-Czerwone wygrały 25:20, a w kolejnym 25:16. Warto dodać, że ostatni punkt w drugiej partii (a pierwszy w Lidze Narodów) zdobyła debiutująca w rozgrywkach Joanna Pacak.

Trzeci set także jedynie na początku był wyrównany. Od stanu 10:10 serię dziesięciu punktów z rzędu zanotowały nasze siatkarki (zagrywała Agnieszka Korneluk) i jasne stało się, że spotkanie z Tajlandią wygramy do zera. Ostatecznie ta część potyczki zakończyła się wynikiem 25:15.

W sobotę Polki rozegrają ostatni mecz podczas turnieju w Antalyi. Ich rywalkami będą aktualne mistrzynie świata - Serbki.