Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brrr, aż strach wyjść z domu

Adam Gardocki
Witold Ebner nie zamierza kupić specjalnych bucików swojemu pinczerowi. Gdy jest bardzo zimno, chowa pieska za pazuchę. – Na mróz najlepszy jest ruch – uważa.
Witold Ebner nie zamierza kupić specjalnych bucików swojemu pinczerowi. Gdy jest bardzo zimno, chowa pieska za pazuchę. – Na mróz najlepszy jest ruch – uważa. Fot. A.Gardocki
- Stałam na przystanku autobusowym tylko dziesięć minut, ale tak zmarzłam, że pobiegłam na postój taksówek - opowiada Monika Kuklińska, 25-letnia mieszkanka Łomży. - Samochód odmówił mi posłuszeństwa - dodaje Maciej Bronowicz. - Postawiłem go teraz na noc do warsztatu, bo boję się, że kolejnej fali mrozów akumulator by nie "przeżył".

Mróz dawał się we znaki głównie przechodniom, którzy opatuleni, ślizgali się po oblodzonych chodnikach i poboczach jezdni.
Niektórych mieszkańców Łomży zimno pozbawiło nawet pracy. Stanęły budowy, a targowisko miejskie wczoraj kompletnie opustoszało. Nieliczni, którzy nie zrezygnowali z pracy, wypatrywali klientów, ale tych wczoraj także było niewielu.
- Na taki mróz najlepiej ubrać się ciepło, na tak zwaną cebulkę, czyli zakładać jedno ubranie na drugie - tłumaczy Andrzej, sprzedawca artykułów gospodarstwa domowego. - Na sobie mam oprócz kurtki sweter i dwie bluzy. Konieczne są mocne, ciepłe buty. Najgorzej bywa rano. Nie sposób wytrzymać.
20 stopni mrozu spowodowało, że wielu samochodów nie udało się uruchomić. Najwytrwalsi kierowcy próbowali tzw. rozciągania. Niektórzy nie mogli nawet otworzyć auta, nie wystarczało podgrzewanie zamka zapalniczką. Bardziej zapobiegliwi wcześniej osłonili szyby aut tekturą i kocami, aby poranka nie zaczynać od ich skrobania.
Wczoraj kłopoty miał kierowca jednego z łomżyńskich autobusów PKS. Mróz uszkodził pompę paliwową i samochód został odholowany z trasy przez pomoc drogową. Łomżyńscy taksówkarze, czekając na klientów, popijają gorącą kawę. Mają jednak swoje sposoby, by uniknąć kłopotów.
- Wyjmuję akumulator i podłączam do prostownika - tłumaczy jeden z nich. - Gdy całą noc się podładuje, musi zapalić.
Problemem stał się nawet poranny spacer z ulubionym czworonogiem. Witold Ebner swojego pieska na nadnarwiańskie łąki doniósł schowanego pod kurtką.
- Dżeki jest pinczerkiem i nie ma tak długiej sierści jak inne psy, dlatego bardziej marznie, lodowacieją mu łapki - opowiada Witold Ebner, mieszkaniec Łomży. - Jak już stanie na śniegu, biega jak szalony, żeby się rozgrzać. Ruch to najlepszy sposób na mróz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna