Budowa schroniska w Suwałkach. Krystyna Chilińska: Zwierzę nie może być zakładnikiem i maszynką do zarabiania pieniędzy

Olga Goździewska-Marszałek

Dla psów, kotów, zwierząt gospodarskich i dzikich. Suwalski TOZ chce zbudować schronisko dla wszystkich bezdomnych i potrzebujących zwierząt. Organizacja określiła koszty inwestycji na ok. 5 mln złotych i liczy na pomoc ludzi o wielkich sercach, a także suwalskich władz gminy i miasta.

Jak wygląda opieka nad bezdomnymi zwierzętami w Suwałkach i okolicach?

Sytuacja na polskiej ścianie wschodniej jest bardzo trudna. Mamy trzy prywatne schroniska: w Sejnach, Augustowie i Suwałkach. To ostatnie obsługuje miasto, gminę i okolice. Prowadzi je pan, który zbliża się nieuchronnie do okresu spoczynku aktywności zawodowej. Może to nastąpić w przyszłym roku, w kolejnych latach. Tego nie wiemy. Ale stwarza to ogromne ryzyko zachwiania opieki nad 400 psami. Jeśli zrezygnuje z działalności, nie ma kto przejąć nad nimi opieki, bo pozostałe schroniska są za małe. Jedynym rozwiązaniem byłoby w takim przypadku schronisko w Radysach, które mieści się ok. 150 km od Suwałk i posiada bazę na przyjęcie większej liczby psów.

Dlaczego suwalski TOZ decyduje się na budowę własnego schroniska, zamiast przejąć te istniejące?
To schronisko nie spełnia wymogów 150 m oddalenia od zabudowy. I nawet jeśli pojawiłaby się techniczna możliwość kupienia tego schroniska, to nie dostaniemy absolutnie zgody na prowadzenie tam placówki. Najlepszym rozwiązaniem dla tej sytuacji byłoby wybudowanie schroniska przez gminę i miasto Suwałki. Wówczas TOZ czy inna organizacja zajmująca się ochroną zwierząt, mogłaby wystąpić do obsługi placówki. Uważam, że samorządy byłyby w stanie wygospodarować kilka milionów w swoich budżetach na ten cel. Szczególnie, że to na gminach spoczywa obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami i budowy schronisk. I nie można w nieskończoność powierzać własnych zadań innym podmiotom.