Jeden policjant w patrolu? W Białymstoku jest to ostatnio normalny widok. Zdaniem niektórych policjantów z ruchu drogowego takie patrole to narażanie ich na niepotrzebne ryzyko kosztem dobrych statystyk i "widzimisię" przełożonych.
Brak asekuracji kosztem mandatów
- Komendant Petelski przejechał przez miasto, nie spotkał patrolu ruchu drogowego, w związku z czym stwierdził, że za mało ich wyjeżdża. Od razu znaleziono na to sposób, patrole pojedyncze - napisał do "Współczesnej" jeden z białostockich funkcjonariuszy. - Po co policjant ma jeździć z drugim, skoro jak jeżdżą pojedynczo, to dwa razy więcej mandatów wypiszą, a poza tym będzie więcej patroli wykazanych w statystykach. Nie patrzy się na to, że policjant pozostaje sam bez asekuracji, czyli ryzykuje życie i zdrowie dla statystyki.
Wspomniany w e-mailu podinspektor Adam Petelski, zastępca komendanta wojewódzkiego policji, gdy zapytaliśmy go o jednoosobowe patrole, wyjaśnił, że jest to jedna z form pełnienia służby obok np. patroli dwuosobowych. Decyzję o tym podejmuje bezpośredni przełożony funkcjonariuszy. Ich wprowadzenie podyktowane może być potrzebami społeczeństwa, jego bezpieczeństwem i takie patrole funkcjonują w Białymstoku, innych miastach w woj. podlaskim oraz w kraju. Patrole muszą pojawiać się na niebezpiecznych trasach, a obsada kadrowa jest za mała, by wszystkie były dwuosobowe.
- Musimy zapewnić ciągłość służby w miejscach wynikających z analizy stanu zagrożenia - tłumaczy podinsp. Petelski. - Jak ma to zrobić przełożony, żeby jeszcze wystawiać wyłącznie patrole dwuosobowe? Musielibyśmy policjantów "zamęczyć". To jest niedopuszczalne. Policjant musi odpocząć. Musi być dyspozycyjny, a przecież ma jeszcze prywatne życie.
Pojedynczy może powiedzieć: Nie.
Buntujący się funkcjonariusze drogówki wyciągają zaś kolejny argument. Twierdzą, że jednoosobowe patrole są niezgodne z prawem. Takie rozwiązanie przewiduje jednak zarządzenie komendanta głównego policji. Mówi ono, że jest to dopuszczalne, ale tylko od świtu do zmierzchu i na terenie zabudowanym.
Jak zapewnia komendant Petelski, ta reguła jest zachowana. Jednak jego podwładni piszą: "dyżurny z powodu tego, że nie ma patroli podwójnych, wysyła poza teren zabudowany policjantów pojedynczo". Petelski zapewnia, że w takiej sytuacji funkcjonariusz ma prawo odmówić dyżurnemu, ponieważ taki wyjazd wiązałby się z ryzykiem i byłby niezgodny z jego obowiązkami. Tłumaczy, że praca w dzień i w terenie zabudowanym to obostrzenia właśnie pod kątem bezpieczeństwa funkcjonariuszy.
- Policjant z patrolu jednoosobowego podczas odprawy jest informowany, że np. nie powinien zatrzymywać dwóch pojazdów na raz, że w sytuacji zagrożenia ma natychmiast wezwać pomoc i gdzie znajduje się najbliższy patrol, do którego ma się zwrócić - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?