Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

By się zakochać, wystarczą 4 sekundy

Redakcja
Dr Agnieszka Zofia Wilczewska pracuje w Instytucie Chemii Uniwersytetu w Białymstoku.
Dr Agnieszka Zofia Wilczewska pracuje w Instytucie Chemii Uniwersytetu w Białymstoku.
Co sprawia, że się zakochujemy, jak długo może trwać miłość i dlaczego warto wąchać ubrania ukochanej osoby - opowiada dr Agnieszka Z. Wilczewska w rozmowie z Dorotą Naumczyk.

Spotkanie dwóch osób to po prostu kontakt dwóch substancji chemicznych, a miłość to nic innego, jak chemiczne reakcje w naszym organizmie - tak twierdził znany psychiatra i psycholog Carl Gustav Jung. Ważną rolę w tym procesie odgrywają ponoć feromony...

- Tak. Feromony to substancje chemiczne, które są produkowane w naszym organizmie i za ich pomocą możemy, tak jak wszystkie zwierzęta, komunikować się z innymi osobnikami tego samego gatunku. Np. mrówki przy pomocy feromonów zaznaczają drogę, a królowa pszczół sygnalizuje, że jest gotowa do prokreacji. Feromony służą też do ostrzegania innych osobników o zbliżającym się zagrożeniu oraz do podkreślania swojej dominującej roli w grupie. Również ludzie przy pomocy feromonów - zupełnie nieświadomie - wysyłają sygnały informujące o tym, w jakim są nastroju, czy są agresywni, czy czują się bezpiecznie. Przede wszystkim jednak za pomocą feromonów informujemy o swojej atrakcyjności i o tym, czy jesteśmy gotowi, aby wejść w związek.

Kiedy idziemy ulicą, mijamy setki kobiet i mężczyzn. Każda z tych osób wydziela feromony. Jak to się dzieje, że udaje nam się z tłumu wyselekcjonować tę jedną, jedyną osobę, która nas interesuje?

- Feromony są bezwonne, więc nie ma niebezpieczeństwa, że od ich nadmiaru zakręci nam się w głowie. Odbieramy je przy pomocy tzw. narządu lemieszowego, znajdującego się w nosie. I, co ważne, dobierając sobie potencjalnego partnera, kierujemy się nie tylko feromonami, ale i innymi zmysłami, a przede wszystkim zmysłem wzroku. Nie oszukujmy się - to właśnie atrakcyjność fizyczna jest głównym czynnikiem, który sprawia, że ktoś przyciąga naszą uwagę bądź nie. Istotna jest również barwa głosu. A w tym czasie na naszą podświadomość działają też feromony tej drugiej osoby...
Jako ciekawostkę powiem, że kobiety w zależności od tego, w której są aktualnie fazie cyklu miesiączkowego, preferują inne męskie feromony.

Może więc się zdarzyć, że w poniedziałek nie zwracamy uwagi na feromony pana X, a po kilku dniach, kiedy jajeczkujemy, nagle okazuje się on dla nas atrakcyjny?

- Dokładnie tak.

Ponoć to, czy się w kimś zakochamy czy też nie, zależy od pierwszych czterech sekund naszego spotkania.

- Tak, i w ciągu tych czterech sekund jesteśmy w stanie przejść aż trzy etapy zakochiwania się!
W pierwszym etapie nasze oczy zbierają informacje o wzroście, kolorze i figurze potencjalnego partnera, o jego odzieży i anatomicznych szczegółach budowy ciała: twarzy i dłoniach, czyli o tym, co decyduje, że dana osoba jest dla nas atrakcyjna bądź nie. Następnie te wszystkie wiadomości z prędkością 432 km na godzinę dostarczane są do naszego mózgu. Jednocześnie nasze ucho wyławia barwę głosu, a nos rejestruje docierające do nas feromony, które niosą informację o tej osobie. W drugiej fazie zakochiwania się te wszystkie dane są w naszym mózgu sortowane, przetwarzane i porównywane z matrycami. Trzeba bowiem zaznaczyć, że w naszych głowach mamy wbudowane takie mapy pamięci, w których są zapisane m.in. nasze wzorce kulturowe i rodzinne. I w momencie, kiedy informacje o otaczających nas ludziach docierają do naszego mózgu, porównywane są ze znajdującymi się w nim z matrycami i następuje natychmiastowa selekcja, kto jest dla nas atrakcyjny. Jeżeli w otoczeniu znajdzie się taka osoba, nasz organizm przechodzi do trzeciej fazy zakochiwania się.

W tej fazie w naszym ciele zaczyna się produkcja fenyloetyloaminy i innych neuroprzekaźników takich jak oksytocyna czy też dopamina. Powodują one kaskadową produkcję różnych związków aktywnych, co sprawia, że przyspiesza nam puls, serce zaczyna bić o połowę szybciej, zaczynają pojawiać się delikatne skurcze żołądka, określane przez niektórych jako motyle w brzuchu. W tym momencie kobietom nieznacznie wyszczupla się też talia, a policzki czerwienieją. To wszystko trwa zaledwie cztery sekundy.

To tzw. miłość od pierwszego wejrzenia?

- Tak. Później zaś życie ją weryfikuje, bo stają się ważne różne czynniki społeczne i środowiskowe. Wraz z upływem lat inaczej też przechodzimy te trzy fazy zakochiwania się, bo ta faza fenyloetyloaminowego rauszu już nie jest tak silna.

Ale ponoć nawet najbardziej zakochane osoby po półtorarocznym okresie bycia w związku zaczynają uodporniać się na działanie tej fenyloetyloaminy.

- Tak. Mniej więcej po półtora roku kończy się szaleńcza faza miłości, z motylami w brzuchu i silniejszym biciem serca na widok ukochanej osoby. Jednak u najbardziej podatnych na takie reakcje może ona trwać nawet cztery lata. Potem przychodzi czas na kolejny etap związku lub też związek się rozpada.

Dlatego też wskazane byłoby, aby pary planujące zakładanie rodziny przeczekały fazę szaleńczej miłości i sprawdziły, czy ich związek wejdzie w drugą fazę, czy czasem nie rozpadnie się po zakończeniu pierwszej?

- Zdecydowanie tak.

Co dalej dzieje się w naszym organizmie? Już nie drżymy na widok ukochanej osoby, ale nadal pragniemy z nią być...

- Tak, bo zaczynają nam się wydzielać endorfiny, czyli tzw. hormony szczęścia. To po trosze przez nie rozpoczyna się faza silnego uzależnienia od drugiej osoby, bo przy niej czujemy się szczęśliwi i bezpieczni. Dlatego chcemy z nią przebywać, czujemy, że jest nam potrzebna do życia. Endorfiny to wytwarzane w naszych organizmach substancje białkowe o działaniu podobnym do morfiny. Z jednej strony więc przebywanie z ukochaną osobą wywiera na nas - tak jak morfina - działanie uspokajające, potrzebę stabilizacji, spokoju, a z drugiej strony nas uzależnia. Druga osoba staje się jak narkotyk. Kiedy w tej fazie związku dochodzi do zerwania znajomości, albo gdy któreś z partnerów umiera, pozostawione czuje się jak na narkotykowym głodzie. Odczuwa fizyczny wręcz ból, jak narkoman po odstawieniu narkotyków.

Moja koleżanka, której partner mieszka za granicą, po każdym jego wyjeździe tak cierpi, że śpi wtulona w jego koszule.

- Tak, to normalne zjawisko w tej fazie związku. Wąchanie ubrań ukochanej osoby, podczas jej nieobecności, przynosi ulgę. Na tych ubraniach zostaje bowiem zapach ukochanego oraz substancje, które działają na nasz narząd przylemieszowy, których nawet nie jesteśmy w stanie wyczuć, bo w tak małym stężeniu nie mają zapachu, ale na naszą podświadomość działają. Wówczas zwiększa się produkcja fenyloetyloaminy czy też endorfin i - mimo braku ukochanej osoby u boku - czujemy się nieco spokojniejsi.

Warto też wtedy jeść czekoladę i uprawiać sport. To ponoć substytuty miłości?
- (śmiech) Czekolada, sery i sport to kolejne źródła fenyloetyloaminy. Pojawia się ona w naszym organizmie nie tylko wtedy, kiedy jesteśmy zakochani, ale również gdy jemy dużo serów i czekolady oraz właśnie gdy intensywnie ćwiczymy. Tyle że gdy jesteśmy zakochani, fenyloetyloamina produkuje nam się cały czas, a nie tylko w chwili, gdy np. biegamy.

Kiedyś jedna ze słuchaczek mojego wykładu zapytała, czy jeżeli ktoś uprawia sport, to jest odporny na miłość. Bo jego organizm ma przecież szansę uodpornić na fenyloetyloaminę... Ale tak to nie działa. Bo kiedy ćwiczymy przez jakąś godzinę kilka razy w tygodniu, to tylko w tym momencie produkuje nam się fenyloetyloamina, a potem jej poziom znacząco spada, więc nie mamy szans się na nią uodpornić.

Czy jako doktor nauk chemicznych zgadza się pani z twierdzeniem Junga, że miłość to tylko zespół reakcji chemicznych zachodzących w naszym organizmie?

- Absolutnie nie (śmiech). Gdybym wierzyła, że to zjawisko da się wyjaśnić tylko chemią, to pewnie sama nie byłabym w życiu zakochana. Oczywiście, wiele procesów biochemicznych, które zachodzą w naszym organizmie, da się racjonalnie wytłumaczyć. Ale ja obiema rękoma podpisuję się pod przekonaniem, że miłość to magia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna