Rakiet oświetlających wisiało tyle nad wsią, że można było igłę na ziemi znaleźć - jeden ze starszych mieszkańców Jeziorka do dziś pamięta dzień 4 marca 1957 roku, w którym potrójny kordon funkcjonariuszy UB otoczył gospodarstwo Grabowskich. Dzień, w którym zakończyła się walka o niepodległą Polskę, jaką toczył przez 18 lat Stanisław Marchewka, "Ryba".
- Miał chyba takie powołanie - mówi bratowa Stanisława Marchewki. - Zawsze mówił, że po wojnie, kiedy to się skończy, zostanie kimś, że doczeka za swoją wierność jakiejś nagrody.
Jeden z wyklętych
- Czas, by powiedzieć prawdę o tym najwierniejszym z wiernych, jednym z żołnierzy wyklętych, których imiona i pamięć bezczeszczone były przez dziesiątki lat, a którzy byli ostatnimi żołnierzami wolnej Polski - mówił profesor Cezary Kuklo, dyrektor białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej otwierając sesję poświęconą postaci podporucznika Stanisława Marchewki.
Jaka jest ta prawda?
- Był dobrym Polakiem, walczył o sprawiedliwość - 90-letni Antoni Szudrawski prowadził po wojnie sklep GS-u w Jeziorku, z którego kiedyś "Ryba" zabrał część pieniędzy i towaru. - Mnie też wtedy ubecja męczyła, bo myśleli, że mu pomagałem. Ale ja wiem, że on nikomu krzywdy nie zrobił.
Nie wszyscy w Jeziorku mają podobne zdanie. Ale negatywne oceny działalności "Ryby"padają anonimowo. Ich autorzy dzielą się na dwie grupy. W ocenie jednych żadnym specjalnym bohaterem nie był, według innych - "zbójowi" pomnik się nie należy.
- Ukrywał się, bo jemu się nie podobali Sowieci, Niemcy i komuna. Słuchał radia i czekał na Amerykę - mówi, nie kryjąc lekkiej ironii mieszkaniec wsi. - Prawdziwych bohaterów to mieliśmy tu innych. Rydzewskim trzeba by postawić pomnik!
Według opowieści, to właśnie rodzina Rydzewskich ostrzelała Niemców prowadzących grupę skazańców na miejsce kaźni w jeziorkowskim lesie. O "Rybie" takich legend nie ma.
Są natomiast negatywne. Że napadał, rabował, zabijał młodych chłopaków - także z Jeziorka i okolicznych wsi - wcielonych siłą do ludowego wojska i milicji.
- To może i im pomniki stawiać będą - dodaje inny mieszkaniec Jeziorka.
Pamięć z kamienia
- To smutny efekt dziesiątków lat "czarnej" propagandy - uważa Krzysztof Sychowicz, historyk z białostockiego IPN. - Zachowały się bardzo dokładne dokumenty UB o "Rybie", niemal dosłownie z informacjami, że kichnął. Gdyby dopuścił się jakichś niegodnych czynów, byłyby o tym całe tomy. A takich relacji nie ma.
Historycy nie gloryfikują "ostatniego partyzanta". Mówią o jego bohaterstwie, ale i o tym, że napadał i rabował sklepy.
- Tamten ustrój miał być na zawsze - podkreśla profesor Jerzy Eisler z warszawskiego IPN. - Każdy, kto się zbrojnie przeciwstawiał, był osamotniony i skazany na dramatyczne wybory.
Wiedząc o kontrowersjach wokół postaci Stanisława Marchewki, z inicjatywy wójta Piątnicy i dyrekcji szkoły w Jeziorku przygotowana została ankieta na jego temat. Dwie trzecie mieszkańców Jeziorka uznało, że zasługuje na upamiętnienie.
W pochmurny niedzielny poranek koło szkoły w Jeziorku zebrała się grupa oficjeli i mieszkańców wsi. Syn i wnuk Stanisława Marchewki dziękują przedstawicielom IPN za uroczystość i tablicę umieszczoną na wielkim głazie.
Oficer wojska odczytujący apel poległych przywołuje nazwisko Stanisława Marchewki.
- Poległ na polu chwały - echo niesie słowa wykrzyczane przez młodych żołnierzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?