Nerwówka mistrzów
Było to bardzo nerwowe spotkanie. Rosa potwierdziła wszystkie swoje atuty. Była bardzo blisko sprawienia wielkiej niespodzianki umiejętnie wykorzystując słabość mistrza. Tej słabości było w czwartkowy wieczór za dużo i chyba więcej niż praktycznie we wszystkich wcześniejszych spotkaniach. W nich mistrz, nawet mając gorsze i mniej efektowne minuty, potrafił w trzeciej i czwartej kwarcie przyspieszyć, zdominować rywala i pewnie zwyciężyć. Raz jeszcze okazało się, że w sporcie nie można niczego przewidzieć. W końcówce trzeciej kwarty wygrywaliśmy 50:38 i wydawało się, że ostatnie dziesięć minut będzie formalnością. Okazało się, że nie. Stelmet marnował akcje za akcją, a rywale odrabiali. W efekcie, w pewnym momencie, na cztery minuty przed końcem, rywale wygrywali 59:56. W tym czasie zdobyliśmy cztery punkty, Rosa aż 18! Takiej słabości mistrza jeszcze tu nie oglądaliśmy. Ale wszystko dobre co się dobrze kończy. Ostatecznie daliśmy radę i pewnie jeśli osiągniemy cel, za kilka dni nikt nie będzie pamiętał w jakich okolicznościach pokonaliśmy Rosę. Jednak mając na uwadze kolejne spotkania Rosa udowodniła że łatwo nie będzie. Naszą słabością (który to już raz?) były rzuty wolne. Zmarnowaliśmy ich aż dziesięć, a w tej słabej końcówce nie trafiali nawet ci, którzy dotąd nie mieli z tym kłopotu. Mecz prowadziła trójka arbitrów z samego topu polskiej listy sędziów. Panowie Marek Ćmikiewicz, z Wrocławia, Tomasz Trawicki ze Szczecina i Marek Maliszewski z Gdyni. Podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji, ale ewentualnymi błędami równo obdzielili obie strony. Już pierwszy mecz pokazał to co gdzieś się pojawiało w zapowiedziach tego pojedynku o złoto. Rosa już wykonała zadanie. Teraz zespół gra na luzie, bo wszystko co uda się mu wyrwać w pojedynku z obrońcą tytułu będzie ,,wartością dodaną”. W czwartkowy wieczór zespół z Radonia był bardzo blisko szczęścia. Z kolei nasza ekipa, która tak spokojnie odsyłała z kwitkiem kolejnych rywali, przyciśnięta zaczęła popełniać błędy. Na szczęście udało się wybrnąć z kłopotów. Ta umiejętność charakteryzuje mocne zespoły.
Podobne statystyki
Statystyki pokazują jak wyrównane było to spotkanie. Stelmet miał 37,1 proc. celności rzutów z gry (26 trafionych na 70 prób), Rosa - 34,7 (25/72). Za dwa zielonogórzanie mieli 52,9 proc. (18/34), goście 43,6 (17/39). Za trzy obie ekipy nie imponowały skutecznością. Stelmet miał 22,2 proc. (8/36), Rosa - 24,2 (8/33). Z wolnych Stelmet miał 72,2 proc. (26/36), ekipa z Radomia 78,6 (22/28). Stelmet wyraźnie wygrał zbiórki 53/36. Gospodarze mieli 15 asyst przy 19 Rosy. Radomianie popełnili 12 strat, przy 16 Stelmetu.
Byliśmy bardzo blisko
Co mówili trenerzy? - Gratuluję Saso Filipovskiemu, jego zawodnikom i całemu sztabowi szkoleniowemu - powiedział trener Rosy Wojciech Kamiński. - Wygrali mecz i prowadzą w serii 1:0. Walczyli, byli zaangażowani, stworzyli ciekawe widowisko. To samo chcę powiedzieć o swoim zespole. Dziś ostro się postawiliśmy. Może nie wszystko nam wychodziło tak jak byśmy chcieli, ale mieliśmy szansę wygrać w Zielonej Górze. Mieliśmy w dogrywce plan, że Michał Sokołowski zaatakuje Moldoveanu, który miał już cztery faule i popełni piąty. Nie wyszło. Akurat ten zawodnik trafił trójkę potem wykonał osobiste. Szkoda, bo szczególnie w pierwszej dogrywce mieliśmy możliwość by zwyciężyć. Na pewno jest smutek i żal. Wiemy, że bardzo trudno będzie powtórzyć taką szansę. Nie składamy oczywiście broni. Cieszę się że ten mecz tak wyglądał i mam nadzieję że kolejne będą podobne.
Gratuluję moim i Rosie
Saso Filipovski: - Gratuluję swemu zespołowi. To był trudny mecz i świetne widowisko. Dziękuję kibicom, którzy przez 50 minut nas dopingowali. Myślę, że trochę zabrakło nam skuteczności. Mieliśmy dużo pozycji z których nie trafialiśmy. Do tej pory nie mieliśmy takich problemów w ostatniej kwarcie. Mając przewagę 12 punktów pozwoliliśmy Rosie dojść. Było te 12 punktów, Zamojski miał otwartą trójkę, nie trafił, potem był faul, punkty dla rywali, nasze błędy i zrobiło się bardzo nerwowo. Cóż, tak bywa. Mogę pochwalić Bosta i Koszarka, którzy dobrze prowadzili grę. Ważne że wygraliśmy. Gratuluję Rosie bardzo dobrej walki. Teraz musimy się zregenerować przed meczem numer dwa.
Trudna walka
Co mówili zawodnicy? - Gratuluję zespołowi z Zielonej Góry - powiedział Michał Sokołowski. - Byli w tym meczu lepsi o jedną piłkę. Mam nadzieję że drugi pojedynek i kolejne będą tak wyglądać. Nie przyjechaliśmy tutaj żeby zaliczyć spotkania tylko wygrać. Pokazaliśmy, że nas na to stać.
Łukasz Koszarek: - Pierwsze mecze w serii są zazwyczaj bardzo trudne, bo to jest takie testowanie. To był bardzo trudny pojedynek. W pewnym momencie mieliśmy problem z atakiem, kiedy nie trafiliśmy kilku rzutów. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że złoto nie przychodzi łatwo i każdy musi być świadom, że będzie to bardzo trudna walka. Jesteśmy na to gotowi. Dziś najważniejsze jest że to spotkanie wygraliśmy.
Mecz numer dwa
Mecz numer jeden to już historia. W sobotę przed nami drugie spotkanie. Miejmy nadzieję, że zielonogórzanie wyciągną wnioski z pierwszej, arcytrudnej potyczki i unikną błędów z końcówki spotkania. Warto jechać do małej, gorącej hali w Radomiu mając dwa zwycięstwa w zapasie, bo tam może być bardzo trudno. Początek meczu o godz. 20.00. Transmisja w Polsat Sport News o godz. 19.50. U nas tradycyjnie relacja live:
www.gazetalubuska.pl. Czekamy na 44 zwycięstwo w ,,Twierdzy CRS”. Potem rywalizacja przeniesie się do Radomia. Tam kolejne spotkanie odbędą się we wtorek i w czwartek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?