Byłyśmy pierwsze

Taka właśnie myśl przyświecała Monice Bielawskiej i Barbarze Gajdowskiej. Ich salon urody jest bardzo dziś ceniony przez przyszłe i obecne mamy, choć właścicielki postanowiły się przekwalifikować w dość późnym momencie swojego życia.
- Dzieci były odchowane, rodzina ustatkowana, więc przyszedł czas dla nas - mówi Monika Bielawska.

Obie panie postanowiły zostać kosmetyczkami i zajmować się zabiegami dla kobiet w ciąży i po ciąży. I to mimo powszechnego poglądu, że przyszłę mamy do kosmetyczki chodzić nie powinny.

Głowy pełne pomysłów

- Większość ludzi z branży i znajomi pukali się w głowę i radzili nam, żeby ten temat omijać z daleka - mówi Monika Bielawska. - Nie mieli racji: z naszego obecnego doświadczenia wynika, że kobiety w ciąży są cudownymi klientkami. Przychodzą do nas zmęczone a wychodzą zrelaksowane, odprężone.

Zaczynały od zera, ale z głowami pełnymi pomysłów i z dobrym przeczuciem, że na pewno się uda.
- Pomyślałyśmy, że skoro w dużych miastach są takie zabiegi, to dlaczego nie mogą być także w naszym mieście - mówi Monika Bielawska.
- Wykorzystałyśmy niszę usługową - mówi Barbara Gajdowska. - Bo kobietami w ciąży generalnie nikt się nie zajmował.

Bo prawda jest taka, że pewnych zabiegów takim kobietom faktycznie nie można zaproponować - tych z prądem, z ultradźwiękami, czyli wszystkich szkodzących dziecku. Natomiast zabiegi relaksacyjne, depilacja pastą cukrową, profilaktyczna pielęgnacja skóry (zapobieganie rozstępom) są dla nich bardzo pomocne.

Liczy się jakość i klasa

- Pracujemy na francuskich kosmetykach przeznaczonych specjalnie dla kobiet w ciąży - dodaje pani Barbara. - Jesteśmy więc pewne, że zabiegi przy ich użyciu nie zaszkodzą ani dziecku, ani mamie.

Co jest jeszcze ważne? Udział w szkoleniach, rozmowy z innymi kosmetyczkami, które wykonują podobne usługi oraz współpraca ze szkołą rodzenia.
To powoduje, że wiele przyszłych i obecnych już mam ma duże zaufanie do wykonywanych proponowanych im w "Lawendowym Zaciszu" zabiegów.